Tomasz Skory: Czy możemy poznać jakieś szczegóły planu budowy elektrowni atomowej w Polsce, planu ambitnego ale dość mglistego. Jacek Piechota: To nie kwestia bezpieczeństwa energetycznego decyduje o tym, iż ok. 2023 roku w polskim systemie elektroenergetycznym będzie musiała się pojawić energia czysta. Tomasz Skory: A co? Umiłowanie energii jądrowej? Jacek Piechota: Nie. Środowiska. Polska ma bardzo ostre reżimy w zakresie emisji spalin i ze wszystkich bilansów w części prognostycznej polityki energetycznej, przygotowywanej na posiedzenie rządu przez ministra gospodarki, wynika dziś, że około 2023 roku nie będziemy w stanie spełnić tych ostrych reżimów, przede wszystkim w zakresie emisji gazów cieplarnianych. Musi pojawić się tam czyste źródło. Zakładamy, że przez cały ten okres - 15 lat - priorytetem jest budowa źródeł opartych na energii odnawialnej, energetyka wiatrowa, oparta na biomasie, wodna. Zasoby tych wszystkich są niewystarczające. Tomasz Skory: Sprostował pan, że nie o polityczne uzależnienie chodzi, m.in. dlatego że surowce, z których korzystają elektrownie jądrowe też są produkowane w Rosji, tak? Jacek Piechota: Nie tylko w Rosji. Tu decyduje rynek, cena paliw i tym samym także ten kierunek zaopatrzenia wciąż wydaje się najkorzystniejszy. Tomasz Skory: Warto sobie z tego zdać sprawę. Jacek Piechota: Gdybyśmy tak myśleli o bezpieczeństwie energetycznym na zasadzie samowystarczalności, to nie patrząc na środowisko, na poziomy emisyjne powinniśmy rozbudowywać energetykę opartą tylko na węglu, by być samowystarczalnym. Węgiel ma swoje miejsce w polityce energetycznej, dziś stabilizuje naszą sytuację. Ze względu na środowisko nie ma kluczowego znaczenia. Tomasz Skory: Nie węgiel i nie elektrownie węglowe budzą najżywsze emocje, ale uzależnienie od surowców rosyjskich. W jaki sposób rząd chce to zmienić? Jacek Piechota: Różnie wygląda sytuacja w sprawie ropy i gazu. W obszarze ropy jesteśmy zdominowani przez ropę rosyjską, ale jest ona najtańsza. Nasze rafinerie przebudowały instalacje pod ropę rosyjską, ale zawsze mamy alternatywne źródło zasilania i możliwość transportu drogą morską. Tomasz Skory: Na jaką skalę? Jacek Piechota: Moce przeładunkowe Naftoportu - 34 mln ton rocznie - przewyższają prawie dwukrotnie polskie zapotrzebowanie na ropę naftową, więc jest alternatywa w każdej chwili. Nie trzeba do niej sięgać, bo nie chodzi o to, by dostarczać rafineriom ropę droższą za wszelką cenę. Gaz - 53 procent z kierunku rosyjskiego. Jak przeciwdziałać? Przede wszystkim poprzez rewers, a więc możliwość przesyłania gazu tym samym gazociągiem jamalskim, ale z kierunku zachodniego, przede wszystkim poprzez szukanie nowych technologii - gaz sprężony, ciekły. I wreszcie przez rozbudowę mocy magazynowych, co też planujemy. Tomasz Skory: Czy dla Polski jest obojętne, że złoża ropy Jukosu znalazły się w rękach - prawdopodobnie - Gazpromu? Jacek Piechota: Przekształcenia po stronie rosyjskiej są istotne, bo to decyduje o tym, kto będzie partnerem dla polskich rafinerii. Nie skazuje nas to jednak na jakikolwiek dyktat z tamtej strony, gdyż jest zawsze granica w tych negocjacjach. Tą granicą są ceny na rynkach światowych i koszt przesyłu drogą morską, poprzez Naftoport i ropociąg Pomerania. Jest również sytuacja zdywersyfikowania, jeśli chodzi o producentów ropy, bo trudno nawet w Rosyjskiej Federacji mówić o jakimkolwiek monopolu. Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.