Tomasz Skory, RMF: Według pana słów, Ordynacka może być elementem, a nawet filarem przedwyborczego porozumienia sił lewicowych pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego. Czy to jest to porozumienie, którym miał na prośbę części SLD zajmować się prezydent? Marek Siwiec: Nie, myśmy do żadnego sojuszu nie wstąpili. Ale mówię o jednym z możliwych scenariuszy. To jest dla mnie przynajmniej scenariusz odległy, bo dla mnie najważniejsze jest to, co Ordynacka potrafi zrobić. O, dowiedzmy się. Przede wszystkim Ordynacka musi zająć się pracą organiczną. Ja jestem posłem z Wielkopolski, tam hasło pracy organicznej jest bardzo popularne; uczono mnie tego. Czyli zrobić coś dla ludzi. Dla mnie sprowadzanie polityki do tego, że partia mówi o partii, następnie działacz jednej partii krytykuje działacza innej partii - i równie intensywnie dzieje się to na prawicy, jak i na lewicy - jest właśnie uprawianiem polityki wirtualnej, polityki oddalonej od ludzi. My chcemy coś zrobić dla ludzi. A w szczególności - mówię krótko - chcemy coś zrobić dla studentów, którzy mogliby się uczyć dalej, mogliby realizować swoje aspiracje - myślę o funduszu stypendialnym. A odchodzący z Ordynackiej prof. Lech Witkowski - skądinąd człowiek wykształcony - mówi: zwyciężyła koncepcja konsolidacji, łączenia lewicy i jej sanacji. Nie wiem. Ja znam prof. Witkowskiego. Wydaje mi się, że on ma czasem problem ze sobą. Takie gesty wejścia - oto wchodzę, oto wychodzę, oto rzucam legitymację - to jest to coś, co bardzo dobrze rewitalizuje obecność. Jeśli to jest sposób uprawiania polityki przez profesora, to ja mogę mu tylko współczuć. Myśli pan, że praca organiczna wyjdzie w towarzystwie Czarzastego? Wyjdzie. I w jego towarzystwie i innych wiceprzewodniczących. Zarząd jest 8-osobowy. Wszyscy są dość zainteresowani, żeby coś zrobić pożytecznego. Wyjdzie. Członek grupy trzymającej władzę - uznany za takiego przez Sejm - to nie jest chyba dobra twarz do pokazywania w imieniu zjednoczonej lewicy czy też stowarzyszenia pracy organicznej. To nie jest pokazywanie. Jeśli chodziłoby o pokazywanie, pewnie tak. Z drugiej strony, ja wierzę, że wszystkie zarzuty, jakie dotyczą Włodzimierza Czarzastego i wszystkich w tę ponurą aferę uwikłanych albo posądzanych o uwikłanie, zostaną wyjaśnione. Jak do tej pory rzetelnie stara się uczestniczyć pan Czarzasty w tym, co jest wyjaśnianiem sprawy. W prokuraturach, w sądach, komisjach, tam gdzie trzeba. Ale Sejm za członka GTW go uznał. A procesy trwają. W tym samym raporcie prezydenta wskazał do Trybunału Stanu. No powiem uczciwie. Na 7 raportów czytam 8, połowa mówiła, że jest, druga - że nie. Przyjmujemy gorszy wariant, być może był, niech się z tego tłumaczy. Robi to z pokorą, ja to szanuję. Jeżeli Ordynacka pod przewodnictwem pana i pana Czarzastego... ...i jeszcze 6 kolegów. Dobrze. Prezydent zapomniał już, że kiedy prosił członków Krajowej Rady o rezygnację, Czarzasty oświadczył "Mam swój rozum" i dymisji nie złożył. Myśli pan? Po pierwsze - i to radzę panu i wszystkim, którzy nas słuchają - prezydent niczego nie zapomina. I pogodził się z tym, że w stowarzyszeniu, w którym on ma legitymację z numerem 1, wiceprzewodniczącym został człowiek, który odmawia głowie państwa. Niektórzy odebrali to jako szyderstwo wręcz. Będę miał okazję, zapytam prezydenta. Ja myślę, że prezydent przede wszytki szanuje decyzje organów statutowych. Taka była decyzja. Dostał pan Czarzasty znaczące poparcie w tym głosowaniu. Trzeba to przyjąć jako fakt. A dla pana "mam swój rozum" to było zagranie na nosie głowie państwa, efekt przenikliwości czy szczególnej odpowiedzialności sekretarza Rady, czy trzymania stołka? Ja przypominam sobie taki moment, jak od Marka Markiewicza ówczesny prezydent Lech Wałęsa zażądał dymisji. I w imię jakiegoś swojego posłania, zadania Markiewicz i inni członkowie Rady nie zdecydowali się rezygnować. Ja rozumiem, dlaczego Włodzimierz Czarzasty tak się zachował. Ale też rozumiem, dlaczego w tej konkretnej sytuacji prezydent Kwaśniewski żądał rezygnacji. Przypomnę, że żadnej z tych rezygnacji nie przyjął. Bo złożono tylko dwie. Jeśli porozumienie sił lewicowych nie wyjdzie, Ordynacka przekształci się w partię polityczną? Jeśli nie wyjdzie w Polsce zorganizowanie lewicowej obecności reprezentacji dla lewicy w układzie politycznym, to wtedy będzie przede wszystkim problem Polski, problem lewicy oczywiście. Polsce potrzebna jest lewica. Pan zrobił minę - no nie jestem pewien. Wyobrażam sobie Polskę bez lewicy współczesnej. A ja bez lewicy w ogóle sobie tej Polski nie wyobrażam. Tym się różnimy. I są sygnały zmienne - co chwilę są inne wyniki badania opinii publicznej. Wczoraj wygrywa kandydat SLD na senatora w okręgu konińskim. Poczekajmy na to, co tak naprawdę istniejące podmioty polityczne na lewicy zaproponują w programie wyborczym i wtedy będziemy wiedzieć: razem, osobno, szybko, wolno. A tak naprawdę, na końcu policzymy się w tych wyborach i wszystko będzie wiadomo. Bo wyborca jest najlepszym trybunałem i to w dodatku dla wielu polityków powinien być trybunałem ostatecznym.