Niedawno z Japonii docierały do nas doniesienia o dziwnym obiekcie widzianym na niebie. Według niektórych miałby być to (a jakże) pojazd latający, należący do obcej cywilizacji albo machina śmierci rozsiewająca z nieba wirusy. Okazało się jednak po prostu balonem. Tajemnicą pozostaje nadal, do kogo ów balon należał. Najciekawszą wersją jest ta sugerująca, że mógł on zostać wypuszczony przez Koreę Północną do rozrzucania ulotek propagandowych. Kilka dni temu Japończycy po raz kolejny z zaciekawieniem spoglądali w niebo. Tym razem za sprawą czegoś, co opisano jako tęczowa chmura. Obiekt uchwycony na zdjęciach rzeczywiście przywodzi na myśl rzadką chmurę, która mieni się wieloma kolorami. Zdjęcia natychmiast rozeszły się w mediach społecznościowych i zapoczątkowały falę spekulacji i prób wyjaśnienia zagadkowego zjawiska. Błyszcząca się plama na niebie najprawdopodobniej była niczym innym jak złudzeniem optycznym spowodowanym zakrzywieniem się światła w kryształkach lodu, znanym jako “ognista tęcza". Nazwa ta wzięła się od tego, że zjawisko często sprawia wrażenie płonącego kłębu gazów. Bardziej fachowo fenomen ten nazywa się obłokiem iryzującym. Drobinki lodu zawarte w bardzo rzadkiej chmurze działają jak pryzmat, przez co z poziomu ziemi wygląda to, jakby “płonęły" różnymi kolorami. Ogniste tęcze widywane są głównie na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady i północnej Europy. Taki widok w Kraju Kwitnącej Wiśni był zatem czymś co najmniej niecodziennym.