Chodzi o Christiana Klara byłego członka Frakcji Armii Czerwonej (RAF), który przez 26 lat siedział w więzieniu za morderstwo. Lewicowy polityk Dieter Dehm znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak krajowa agencja prasowa ujawniła, że zatrudnił Klara do zarządzania swoją stroną internetową - czytamy w "The Local". RAF to zachodnioniemiecka skrajnie lewicowa organizacja terrorystyczna, ideologicznie odwołująca się do maoizmu, marksizmu i nowej lewicy. Sama grupa określała się jako antyimperialistyczna grupa miejskiej partyzantki zaangażowanej w zbrojny opór wobec rządu, który oskarżała o wdrażanie modelu państwa faszystowskiego. Działała od początku lat 70. do 1998 roku. Jej członkowie byli odpowiedzialni za liczne zamachy, porwania oraz zabójstwa. Klar został skazany w 1982 roku na karę dożywocia za udział w serii morderstw i innych ataków. Mimo niechlubnej przeszłości, od kilku lat pracował dla lewicowego polityka. "Dzisiaj on (Christian Klar - red.) jest obywatelem jak każdy inny" - tłumaczył swoją decyzję Dehm. Podkreślił też, że od czasu zwolnienie z więzienia mężczyzna nie popełnił żadnego przestępstwa, a za swoje usługi "otrzymał tylko symboliczne honorarium". Oburzenie w Niemczech jest tym większe, że Klar brał udział w posiedzeniu biura poselskiego Dehma w gmachu Bundestagu. Kiedy straż, ze względów bezpieczeństwa nie chciała go wpuścić, w jego imieniu wstawił się sam Dehm, zabierając byłego więźnia do swojego biura jako gościa - pisze "The Local".