Posłuchaj wywiadu: Konrad Piasecki: Nie boi się pan, że rozeźlona Samoobrona i LPR stwierdzą, że taka wasalna, spolegliwa polityka wobec PiS-u się im nie opłaciła? Marek Kuchciński: Pan zmusza mnie do niezręcznych odpowiedzi, ponieważ ja na koalicję naszą, rządową, większościową, nie patrzę nigdy jako na wasalną. Jeden jest mocniejszy, drugi - słabszy. Gdyby było dwóch równych, to byłaby wielka koalicja z Platformą Obywatelską. Tego nie ma. Tutaj trudno mówić o wasalach. Oni, jeżeli nie będą chcieli być w koalicji, to w gruncie rzeczy będzie rząd mniejszościowy - każdy od każdego jest zależny. A pan uważa, że te wyniki spajają koalicję, czy wręcz przeciwnie - spowodują, że może dojść w niej do szybkiego rozłamu? Na to pytanie chyba nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Moim zdaniem trwanie w kolacji umacnia wszystkich. Nie ma znaczenia w tej chwili, w którą stronę, czy na kogo głosy wyborców są kierowane. Tylko jak tak dalej pójdzie, to LPR za 3 lata w wyborach parlamentarnych już w ogóle nie będzie mieć żadnych wyborców, a i Samoobrona dużo mniej. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to kto wie, czy prezes Kaczyński z panem Giertychem nie ogłoszą wielkiej, trwałej koalicji - takiej, jak w Niemczech była CDU/CSU. A jest to możliwe? Teoretycznie można sobie to wyobrazić, bo wiele punktów wspólnych, programowych, mamy. Różnią nas różne kwestie ideowe i spory, ale one raczej mogą być twórczymi sporami. Jest kwestia tylko, żeby one były twórcze, a nie destrukcyjne. To brzmi dzisiaj jak takie uspokajanie: "Nie martwcie się! Zaopiekujemy się wami, jakby coś złego działo". Nie. Dlaczego pan tak mówi? Skoro dzień po wyborach pan mówi, że możliwe jest, że stworzymy taką trwałą, wieczystą koalicję - to brzmi jak uspokajanie Romana Giertycha i mówienie mu: "Nawet bez wyborców jakoś sobie poradzisz". Można powiedzieć, że jeżeli okaże się, że współpraca przynosi efekty, no to wówczas można myśleć kategoriami dalszych kroków do pogłębionej współpracy - tylko w takim sensie. Ale to mówimy na zasadzie - co by było, gdyby.