Rodzice 11-latka usłyszeli, że aby mógł on wsiąść na pokład samolotu lecącego do Birmingham, musi posiadać specjalne zaświadczenie od lekarza. Para wydała więc sporo pieniędzy na to, aby przewieźć chłopca do szpitala, gdzie mógł zostać wydany specjalny certyfikat. Dodatkowe fundusze musieli przeznaczyć także na kolejny nocleg. Kiedy po raz drugi próbowali wsiąść na pokład samolotu nikt nawet nie sprawdził, czy chłopiec posiada odpowiedni dokument ws. którego wybuchła poprzednia afera. - To skandal - mówi ojciec chłopaka. Mężczyzna wspomina, że ze swoim synem podróżował już m.in. do Maroka, Hiszpanii, Włoch i Stanów Zjednoczonych i nigdy wcześniej nie było takich problemów jak na tureckim lotnisku.