Kamil Durczok: Miło było u prezydenta wczoraj? Marek Borowski: Na ogół rozmowy z prezydentem są sympatyczne. Wczoraj pan użył silnie nieostrego sformułowania Tak się jakoś zgadaliśmy z panem prezydentem. Prezydent zaprosił, czy pan poprosił o spotkanie? Tak się jakoś zgadaliśmy. Od wczoraj pan unika i robi z tego tajemnicę. Pan poprosił? Zostawmy to. To w ogóle nie jest ważne, kto poprosił. Rozmawialiśmy przez telefon i wyszło, że warto się spotkać. Będzie wsparcie? Zobaczymy. Prezydent wypowie się, jak sądzę, w tej sprawie. Pan na rezygnacji Cimoszewicza zyskał wyraźnie. Czy pan nie ma wrażenia, że prezydenckie wsparcie bardziej przydałoby się pańskiemu ugrupowaniu czyli SdPl? Z całą pewnością każde wsparcie przydałoby się SdPl, dlatego że prezentuje najbardziej skonkretyzowany program, a przede wszystkim najdalej wyciągnęła wnioski z tego co niedobrego stało się na lewicy i pod tym względem jest najbardziej wiarygodnym ugrupowaniem. Jednakże od momentu, w którym powstaliśmy, właściwie walczyliśmy na wszystkich frontach. Z jednej strony SLD próbowało nas zmarginesować, z drugiej strony nie mieliśmy poparcia prezydenta... To z tej kampanii wychodzicie silnie osłabieni. ...i po trzecie walczyliśmy także przeciwko prawicy, która była silniejsza przecież, więc oczywiście nasza sytuacja była mniej komfortowa niż innych. To trzymajmy tę retorykę wojenną, wychodźcie ze stratami. 2 procent poparcia - tyle ma pańska partia w najnowszym sondażu dla "Faktu" i także dla "Polityki". To oznaczałoby, że nie tylko nie ma was w parlamencie, ale także nie przekraczacie tzw. progu finansowania, nie dostajecie pieniędzy. W tej chwili zwracam się do wszystkich słuchaczy: Nie poddawajcie się terrorowi sondaży. To jest absolutny dramat dzisiaj. Odbywają się sondaże telefoniczne, robione na chybcika, przy użyciu różnych bardzo metod, wykazujące frekwencję rzędu 80 procent, więc kompletnie nierealną. My zleciliśmy badania, które były troszkę bardziej złożone i w związku z tym wiarygodne, gdzie podawaliśmy w województwach, w okręgach wyborczych nazwy wszystkich partii. Wielu ludzi nie rozróżnia SdPl. Jeżeli ich spytać na kogo głosują, SdPl nie przychodzi im do głowy. Jeśli zobaczą nazwisko lidera listy w danym okręgu, są gotowi zagłosować. Ile było w tych badaniach? W tych badaniach, w 11 okręgach na 41, średnia była 6,5 procent. To jest bardzo ciekawe, co pan mówi, bo ja byłem przekonany, że pan lubi być przygotowany na wszelką ewentualność, a nie tylko na dobre scenariusze. Co to znaczy "przygotowany na wszelką ewentualność"? Pytam, czy ma pan plan awaryjny, gdyby jednak te sondaże dla "Faktu" i "Polityki" się potwierdziły, a nie te, które pan zlecił. W jaki sposób lider może przygotowywać plan awaryjny, jeżeli walczymy o wynik, który nas wprowadzi do Sejmu? Tu nie może być żadnych planów awaryjnych po prostu. Wszyscy pracują jak szaleni w całym kraju i jakiekolwiek myślenie o planie awaryjnym oznaczałoby, że nie pracujemy na wynik. A wyborcy - podeprę się tymi sondażami, bo nie mam się czym podpierać - ciągle bardziej ufają SLD niż SdPl. Dlaczego? SLD ma pewien żelazny elektorat. Jak widać niski, ale jest i prawdopodobnie ten elektorat pozostanie. Ale z czegoś się to bierze. Przypomnę słuchaczom: "Nie mamy już złudzeń, Sojuszowi grozi dalszy spadek poparcia, a nawet wyeliminowanie ze sceny politycznej. Nie wolno do tego dopuścić". Tak pan mówił półtora roku temu. Tak. Nie wolno do tego dopuścić. I teraz wygląda na to we wszystkich możliwych badaniach, że to jednak nie na SdPl wyborcy lewicy chcą zagłosować, tylko na Sojusz. Dlaczego? Spokojnie. Ja nie będę tłumaczył, dlaczego nie chcą. Ja uważam, że zagłosują i jeszcze raz apeluję o to, aby się nie poddawać terrorowi sondaży. To nie sondaże wybierają przedstawicieli do parlamentu. To ludzie wybierają. Trzeba głosować według sumienia. Dodam jeszcze do tego, że tam, gdzie się odbyły wybory - myślę przede wszystkim o Wrzesni, bo Września była najbardziej wiarygodna ze wszystkich prawyborów, Bochnia do pewnego stopnia też - we Wrześni to było 7,2 proc.. Ludzie głosowali - ci, którzy chcieli, nie było tam przecież żadnych sztuczek. Więc jeżeli będziemy głosować według sondaży, kto inny za nas wybierze. Cztery dni pozostały do wyborów. Jaki pan ma pomysł na tę ostatnią prostą? Ostatnia prosta to jest jeszcze próba maksymalnego pokazania naszego programu w tych audycjach medialnych, które będą miały miejsce. To jest także wskazanie wyborcom, że PiS i PO to są ugrupowania, które po pierwsze mają już dość głosów. Potrzebna jest opozycja; potrzebna jest opozycja z lewicy; wiarygodna, taka, która wyciągnęła wnioski z przeszłości; której wyborca nie będzie się wstydził w przyszłości, jeśli na nią zagłosuje, i która także coś chce jasno powiedzieć w sprawach, gdzie w grę wchodzi racja stanu jest gotowa porozumiewać się z innymi. W planach na te 4 dni jest spotkanie z Wojciechem Olejniczakiem, rozmowa o jakimś połączeniu sił, jak nie teraz to w prezydenckich? Nie ma takich planów, ale ja myślę, że one w tej chwili nie miałyby większego sensu. Jakieś porozumienia przed wyborami byłyby trochę mylące. Odbyłem podróż po kraju, byłem w ponad 100 miastach - klimat dla SdPl w Polsce jest bardzo dobry, bardzo wielu ludzi zagłosuje na SdPl i zapewniam państwa, proszę nie ulegać tezie, że jest to glos zmarnowany. Nigdy nie jest to głos zmarnowany, jeśli jest oddany zgodnie z własnym sumieniem. Już na pewno wiem, że 4 dni, czyli bardzo niewiele pozostało do wyborów, a weryfikacja tego, co mówił Marek Borowski, w niedzielę. Dziękuję za rozmowę. Posłuchaj: