O godz. 19 rozpoczęły się rozmowy ostatniej szansy między związkami nauczycielskimi a rządem w sprawie porozumienia, które mogłoby powstrzymać zaplanowany od jutra strajk. Sęk w tym, że obie strony okopały się w swych stanowiskach i nie zamierzają ustąpić. Wicepremier Beata Szydło, tuż przed rozpoczęciem rozmów powiedziała, że rząd nie przygotował nowej oferty dla nauczycieli. Związki natomiast przekonywały, że jeśli rząd nie położy na stole nowej oferty, nie zamierzają długo rozmawiać. Scenariusze są więc dwa: albo za chwilę rozmowy się zakończą, albo będą przypominały przeciąganie liny. Od osoby, która uczestniczy w negocjacjach, usłyszeliśmy, że obie strony będą grać na przetrzymanie. - Wygląda to jak siłowanie się na rękę. Słowna przepychanka - słyszymy. Co ważne, związki mówią dziś jednym głosem. O ile wcześniej oświatowa Solidarność zmieniała stanowisko i była skłonna zaakceptować pierwszą ofertę rządu, tak teraz wyraźnie jest przeciwko najnowszej propozycji związanej ze zwiększeniem nauczycielskiego pensum. Jak słyszymy, jej przedstawiciele są tą propozycją wzburzeni i powiedzieli na sali rozmów, że w tej sytuacji nie ma szans na dogadanie się. Jeśli rozmowy będą wyglądać tak do końca, wszystko stanie się jasne. Już teraz, z wielką dozą prawdopodobieństwa można przyznać, że porozumienie jest bardzo daleko, a zaplanowany od jutra strajk rozpocznie się w całej Polsce. Łukasz Szpyrka