Konrad Piasecki: Jak się pan czuje w roli "żarłocznej rybki, która goni za haczykiem, na którym jest byle błyskotka"? Grzegorz Napieralski: A kto tak powiedział? Tomasz Nałęcz w wywiadzie dla wczorajszego "Dziennika". Nie komentuję osób o wątpliwej jakości moralnej w polityce. Tomasz Nałęcz jest osobą o wątpliwej jakości moralnej? Nie chcę w ogóle na temat pana Nałęcza rozmawiać. Powinien zniknąć z życia politycznego. Naprawdę nie ma sensu zajmować się tą postacią. W tym wywiadzie, który on dał do "Dziennika", jest wiele gorzkich pod pańskim adresem. "Oleksemu i Millerowi Napieralski talentem nie dorasta nawet do kolan" - rozumiem, że tego też nie będzie pan chciał komentować. Tam są jednak poważne oskarżenia o to, że był pan nieszczery, że grał pan fałszywymi kartami, że w gruncie rzeczy pan nie chciał jednej lewicowej listy i pan tylko oszukiwał swoich partnerów. Trudno walczyć z tak obrzydliwym kłamstwem. Jedyną drogą jest droga sądowa, ale nie zniżam się do poziomu takich osób. A w sprawie jednej lewicowej listy pan chciał, ale się nie udało? Oczywiście. My chcieliśmy jako Sojusz Lewicy Demokratycznej i ja chciałem jako Grzegorz Napieralski. A kto jest odpowiedzialny za to, że tej jednej listy nie ma? Na pewno nie Sojusz Lewicy Demokratycznej. A już ostatecznie wiadomo, że nie będzie jednej listy Cimoszewicza, Rosatiego i Napieralskiego, czy piłka jeszcze w grze, jak mawiał dawny trener polskiej reprezentacji? Ja wierzę, że takie osoby znaczące dla polskiej sceny politycznej, jak Włodzimierz Cimoszewicz, czy też inne osoby, których się nie wymienia, powinny się znaleźć na wspólnej lewicowej liście. Mam nadzieję, że to się jeszcze zdarzy. Czyli cały czas jeszcze jest jakaś szansa? Nadzieja gaśnie ostatnia - mówi powiedzenie polskie. A propos nadziei - Olejniczak ma nadzieję na start z Warszawy czy to pan go raczej namawia do tego? Przewodniczący Wojciech Olejniczak jest twarzą Sojuszu Lewicy Demokratycznej, polskiej lewicy, i to do niego należy wybór, czy wystartuje i miejsca, z którego chce wystartować. Ale nie jest twarzą. Ludzie pytani o to, kto jest twarzą polskiej lewicy, mówią Leszek Miller, a potem mówią Ryszard Kalisz, a potem mówią Józef Oleksy. Oczywiście tak. Leszek Miller - proszę zauważyć - był premierem, który wprowadził Polskę do Unii Europejskiej. Jest postacią, która odbudowała zwycięski Sojusz Lewicy Demokratycznej. Pana nie martwi, że on się ludziom bardziej kojarzy z SLD niż pan? Nie martwi mnie wcale, ale bardzo mnie cieszą wyniki Wojciecha Olejniczaka i moje, ponieważ osoby, które są tak krótko w polityce, a są dzisiaj już tak wysoko - to naprawdę dobry wynik. To znaczy, że również Wojciech Olejniczak świetnie się sprawdza i za kilka lat w podobnym pytaniu Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski będą twarzami lewicy. Rozumiem, że Olejniczak ma propozycję startu z Warszawy - waha się i zastanawia? Wojciech Olejniczak jeżeli zechce wystartować, to zaangażujemy się w jego kampanię wyborczą. A jeśli Józef Oleksy zechce wystartować? Nie wiem. Nie rozmawiałem z premierem Józefem Oleksym. Taka rozmowa mnie czeka. A Leszek Miller? Też w tym tygodniu spotykam się z Leszkiem Millerem, jako szefem partii. Ale zaproponuje im pan start? Chciałbym porozmawiać w ogóle o współpracy na lewicy - nie tylko przy wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale start im pan zaproponuje, rozumiem? Będziemy rozmawiać, nic nie będę proponował. To jeszcze jeden, ostatni cytat z Tomasza Nałęcza: "Napieralski chce się okopać w pozycjach postpezetpeerowskich". Wie pan, jak patrzę na uzasadnienie waszego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie obrony esbeckich emerytur, to ciężko się z tym nie zgodzić. Co wam przyszło do głowy, żeby coś takiego napisać? Jeżeli chodzi o wniosek, był on pisany m.in. przez profesora Jana Widackiego. Pisany na podstawie różnego rodzaju międzynarodowych konwencji i praw, które obowiązują w Polsce i tak został złożony. Ja nie o te fragmenty pytam. Pytam o te fragmenty, gdzie on pisze, że esbecy "byli narażeni na stres, odpowiedzialność i chorobę, i wielu z nich poległo broniąc porządku prawnego legalnej Polski". Panie przewodniczący, przecież to są kosmiczne bzdury! Wie pan, ta ustawa - napisana przez Platformę Obywatelską - dotyczy nie tylko funkcjonariuszy służb specjalnych, ale również np. wojsk ochrony pogranicza, itd. Ale którzy z nich "polegli broniąc porządku prawnego legalnej Polski"? Proszę dać mi dokończyć, panie redaktorze. Wiele osób, które znalazły się pod zapisami tej ustawy, naprawdę funkcjonowało w państwie i narażało swoje życie. My uważamy, że trzeba bronić porządku prawnego w Polsce, i bronić konstytucji, a ta ustawa tę konstytucję narusza, i koniec. I też atakuje esbeków, którzy byli "narażeni na stres, odpowiedzialność i chorobę", tak? Panie redaktorze, proszę sobie wyobrazić, że za kilka lat dojdzie do władzy jakaś bardzo populistyczna, skrajna partia i powie, że wszyscy dziennikarze III czy IV RP to zbrodniarze, bo manipulowali opinią publiczną i musi pan albo stracić pracę, albo też nie będzie miał pan prawa do emerytury, to czy chciałby pan, żeby Sojusz Lewicy Demokratycznej wstawił się za panem w imię obrony konstytucji?