W najludniejszej aglomeracji USA czas zawsze oznacza pieniądz. Marnowanie jednego bezpośrednio wiąże się ze stratą drugiego. Dlatego, jeśli ktoś chce obejrzeć mieszkanie w innej dzielnicy, sprawdzić, czy do jego ulubionej restauracji ustawiła się duża kolejka, zobaczyć, co robi sąsiad albo czy w zoo, które planuje odwiedzić z dziećmi, są tłumy, może poprosić znajdującą się w pobliżu osobę o stream z tego miejsca. Oczywiście za opłatą. Twórcy aplikacji zapewniają, że każdy może stać się agentem - wystarczy włączyć ją i czekać, aż ktoś poprosi o przesłanie obrazu. - To taki Uber dla oczu - mówi w wywiadzie dla "New York Post" twórca aplikacji, Avery Pack. - Możemy połączyć tych, którzy chcą obejrzeć dane miejsce na żywo z tymi, którzy tam akurat są. Tak jak w aplikacjach przewozowych, użytkownik płaci streamującemu agentowi. Są tacy, którzy uważają, że to całkiem opłacalne To dlatego, że poruszanie się po Nowym Jorku jest drogie i czasochłonne. Agent nieruchomości, który chce pokazać klientowi, na jakim etapie budowy jest nowa inwestycja, nie musi jechać w to miejsce, płacić za taksówkę i marnować czasu. Rodzic zatrudniający nianię, może sprawdzić, czy faktycznie jest ona na spacerze w parku z jego dzieckiem. Niepokojące, ale twórcy aplikacji wcale się z tym nie kryją, nazywając ją "programem do szpiegowania". Oczywiście oprogramowanie zbiera dokładne informacje o lokalizacji agenta, co, tak jak kontrowersyjny element "szpiegowania", odrzuca część zainteresowanych. Chętnych do bycia oczami innych jednak nie brakuje - Mole ma już ponad 5 tys. użytkowników. Agentami są głównie ludzie młodzi, którzy przyznają, że i tak poruszają się po mieście, spacerują, spędzają czas w kawiarniach i centrach handlowych. W każdym tym momencie mogą zarobić parę dolarów. Opłata za przesłanie obrazu wynosi półtora dolara plus pół za każdą minutę relacji. Użytkownik proszący o relację z konkretnego miejsca nie musi podawać swojego celu, a agentem nie może go o to zapytać.