Pierwsze pytanie, jakie zazwyczaj pada na temat Mołdawii to: "Gdzie to właściwie jest?". Później pojawiają się pytania o to, czy jest tam jakiekolwiek życie i wreszcie, czy warto się tam wybrać. Odpowiedź na pytanie numer jeden: Republika Mołdawii leży pomiędzy Rumunią, a Ukrainą, w pobliżu (ale nie przy brzegu!) Morza Czarnego. Odpowiedź na pytanie numer dwa i trzy: tak. Stefan Wielki i niepodległościowy falstart Leżące na ziemiach starożytnej Dacji, a później Besarabii, wyrosłe na zgliszczach Hospodarstwa Mołdawskiego, które największą potęgę przeżywało pod panowaniem króla Stefana III Wielkiego, państwo Mołdawskie po raz pierwszy uzyskało niepodległość w 1918 roku. Trwała jednak zaledwie kilka miesięcy. W 1991, po rozpadzie Związku Radzieckiego, Mołdawia znowu ogłosiła niepodległość. Tym razem na dłużej. Pomysły, aby włączyć ją w granice Rumunii spełzły na niczym i do dzisiaj jest to niezależny kraj. Od kilku lat Mołdawia stara się przyciągnąć zagranicznych turystów. Zasilona przez środki z amerykańskiej agencji rządowej USAID oraz analogicznych agencji Szwecji i Wielkiej Brytanii rozwija swoją infrastrukturę turystyczną w zadziwiającym tempie. Dzięki temu goście zza granicy mogą liczyć na dobrą sieć transportu, nowoczesne lotnisko czy bazę noclegową oraz gastronomiczną. Uruchamiane są dogodne połączenia lotnicze. Dla przykładu z Warszawy do Kiszyniowa samolot odlatuje dwa razy dziennie. Półtorej godziny i jesteśmy na miejscu. Dwa duchy Mołdawia to kraina dualizmu. Duch przeszłości i nostalgia przenikają się tutaj z silną potrzebą pójścia do przodu. Stary, statyczny Wschód miesza się z zaciętym, nowym, dynamicznym Zachodem, Rumunia z Ukrainą, Europa z Rosją. Nowoczesność żyje obok tradycji. Tak jak wszędzie młodych ludzi ciągnie do dużych ośrodków, ale tak jak w niewielu miejscach chwali się tu i ceni życie wiejskie. Dlatego na każdym kroku, nawet w dużych ośrodkach, można znaleźć nawiązania do ludowości. W tym tak ważne dla kultury i tradycji mołdawskiej dywany. Tak, moi drodzy, uznane za jeden z symboli twardej słowiańskości ścienne dywany to nie tylko rosyjska rzecz. Malutki kraj nad Dniestrem też może się pochwalić sporym dorobkiem w tym temacie. Obecnie dzięki pomocy z zagranicznych agencji kultura dywanów odżywa na nowo. Centralnym punktem kraju jest Kiszyniów. W samym mieście nie ma zbyt wielu klasycznych zabytków, więc spokojnie zwiedzicie je w jeden dzień, ale klimat tego miejsca jest niepowtarzalny. Warto zajrzeć do któregoś z licznych muzeów (nie gryzą, naprawdę, wręcz przeciwnie - są całkiem ciekawe). Kolejne dni można poświęcić na wypady poza miasto. Dwa najpopularniejsze kierunki wycieczek to Stary Orgiejów (Orheiul Vechi), najważniejszy w Mołdawii obiekt archeologiczny z wykutymi w skałach malowniczymi klasztorami oraz słynne mołdawskie winnice.