Problemy kadrowe lubelskiej placówki rozpoczęły się od odejścia szefa anestezjologii i intensywnej terapii, Ireneusza Pasztelana. Jak mówi się nieoficjalnie, zrezygnował z pracy ze względu na konflikt z nowym dyrektorem - Konradem Sawickim, radnym PiS. Z doświadczonym lekarzem odszedł jego personel, zaś pacjenci i medycy zaczęli się skarżyć na odwoływanie zabiegów oraz paraliż placówki. Pozytywna opinia ministerstwa Jak podaje MSWiA, obecnie rozpatrywane są dwa pisma z marca 2023 r., które dotyczą zarządzania szpitalem. Jedno jest podpisane imieniem i nazwiskiem, drugie to anonim. "W ramach działań nadzorczych, w 2022 r. została przeprowadzona wizytacja w szpitalu, która zakończyła się wydaniem pozytywnej oceny funkcjonowania tego podmiotu" - twierdzi wiceminister Poboży w odpowiedzi na pytania posłanki Platformy Obywatelskiej Marty Wcisło. "Kolejna wizytacja, przeprowadzona 28 marca 2023 r. z udziałem dyrektora Departamentu Zdrowia MSWiA, także nie potwierdziła nieprawidłowości w zakresie ciągłości udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, jak i w zakresie trudności w dostępie pacjentów do tych świadczeń" - dodaje. Ministerstwo przyjęło wyjaśnienia dyrekcji szpitala. Według Błażeja Pobożego "zabiegi planowe są realizowane na bieżąco", a operacje przeprowadzane zgodnie z planem. Politycy PiS nie widzą również problemu z domniemanym fałszowaniem dokumentacji medycznej, o której mówiła Interii Marta Wcisło. Posłanka PO nie składa broni. Jak mówi, "minister Poboży unika spotkania, a odpowiedź na interpelację jest próbą zakrzywiania rzeczywistości". - Ze szpitala odchodzą specjaliści, na oddziałach panuje mobbing, ale minister najwidoczniej nie widzi problemu. Próba wprowadzenia kontroli przez wojewodę kończy się interwencją polityczną - uważa Wcisło. - Świadczy to o tym, że władza PiS boi się ujawnienia prawdy i nie chce rozmowy z załogą. Stawiają interes partyjny ponad zdrowie i życie pacjentów - dodaje. Co na to lekarze? Lubelskie środowisko lekarskie ma jednak wyrobioną opinię na temat tego, co dzieje się w szpitalu MSWiA. Z naszych informacji wynika, że nic się w tej sprawie nie zmieniło. - Sytuacja jest w tej chwili taka, że na dyżury przychodzi osoba z zewnątrz. Jak długo to potrwa? Nie wiadomo. Przestały funkcjonować zabiegi planowe. W tej chwili szpital jest jakby częściowo nieczynny. Szpital jest powoli do wygaszania - mówił Leszek Buk, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w rozmowie z Radiem Lublin. - Nie przyjmuje się stanów, które bezpośrednio zagrażają życiu, zdrowiu i wymagają ostrej interwencji anestezjologicznej. Szpital, który cieszył się dobrą renomą, pomalutku przekształca się w placówkę zachowawczą - podkreślał. Wypowiedź lekarza skończyła się zawiadomieniem do prokuratury. Prokuratura odmawia ścigania dziennikarzy Pod koniec marca podaliśmy, że Grzegorz Borek - dyrektor ds. lecznictwa w lubelskim szpitalu MSWiA złożył doniesienie do prokuratury na dziennikarzy Polskiego Radia Lublin (to tam wypowiadał się Leszek Buk - red.) oraz na szefa Lubelskiej Izby Lekarskiej. Taki ruch wywołał konsternacje nie tylko u samych zainteresowanych, ale także w PiS. - Dyrekcji szpitala MSWiA zalecałbym ostrożność przy tego rodzaju ruchach. Co do samej sytuacji placówki: kilkukrotnie rozmawiałem o tym z ministrami Mariuszem Kamińskim i Błażejem Pobożym. Także z wojewodą Lechem Sprawką. Sprawę trzeba monitorować, wyjaśniać - powiedział Interii Przemysław Czarnek, szef MEiN. Zapewniał nas też, że wszystko jest pod kontrolą. Niezależnie od tego czy Zjednoczonej Prawicy udało się opanować sytuację w placówce, jak ustaliła Interia, doniesienie Borka okazało się nieskuteczne. Postępowanie sprawdzające dotyczące wypowiedzi lekarza i dziennikarzy publicznej rozgłośni spaliło na panewce. Nie dopatrzono się znamion przestępstwa. - Nie ma interesu publicznego w objęciu ściganiem, dlatego prokurator odesłał państwa do sądu, żeby ewentualnie złożyli prywatny akt oskarżenia - przekazała nam prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że to wcale nie koniec sprawy. Nie da się wykluczyć kolejnego doniesienia do śledczych. Lubelscy lekarze chcą się dowiedzieć, czy w szpitalu MSWiA nie doszło do przestępstwa. - Dyrekcja nie dopilnowała prawidłowego składu dyżurowego. Jeżeli dyżuruje lekarz z rezydentem, żaden zabieg nie ma prawa się odbyć - twierdzą nasi rozmówcy zorientowani w sprawie. Jakub Szczepański