Polskie koncerty promujące piątą płytę "Artemis" (premiera 6 września) odbędą się w środę (18 września) w Tauron Arenie Kraków i w czwartek (19 września) na Torwarze w Warszawie. Lindsey Stirling jest skrzypaczką, tancerką i kompozytorką. Międzynarodowy rozgłos zdobyła w 2010 r., w programie "America's Got Talent", gdzie dotarła do ćwierćfinału. Dzięki występom w telewizji zdobyła wielu fanów. Choć w programie określano ją mianem "skrzypaczki hiphopowej", w swojej twórczości sięga po wiele inspiracji - od country po dubstep. Do szybkiego rozwoju jej kariery przyczyniła się również jej aktywność w internecie i własny kanał w serwisie YouTube. We wrześniu 2012 r. wydała swój debiutancki album - "Lindsey Stirling". Sukces tej płyty oraz rosnąca popularność artystki w Stanach Zjednoczonych i Europie spowodowały, że zainteresował się nią menedżment Lady Gagi (Atom Factory). Stirling, która wcześniej odmawiała współpracy wielu menedżerom, zdecydowała się podpisać z nimi umowę. Debiut pokrył się złotem również w Polsce. W 2014 r. ukazał się kolejny album - "Shatter Me", na którym możemy usłyszeć charakterystyczne dla artystki połączenie muzyki klasycznej i elektroniki z animacją i baletem. Dwa lata później do sprzedaży trafił "Brave Enough". Jej kanał na YouTubie subskrybuje 11 milionów osób, a wideoklipy liczą ponad 2,5 miliarda odsłon. Tomek Grodecki, Interia: W mitologii greckiej Artemida była boginią utożsamianą z naturą i łowiectwem. Dlaczego to właśnie jej imieniem nazwałaś swoją płytę? Lindsey Stirling: - W trakcie pracy nad albumem postać Artemidy w jakimś stopniu rezonowała we mnie. To bohaterka, która poluje, ale i szuka prawdy - o świecie i o samej sobie. Zdecydowałam się na stworzenie własnej opowieści o Artemidzie ukutej wokół tego motywu. Z początku żyje ona w mrocznej krainie. Nie wie, kim naprawdę jest. Z czasem wizje i marzenia senne pomagają jej odkryć własną tożsamość. - Gdy zaczyna się rozwijać, pojmuje, że posiada moc do walki z siłami ciemności, staje się też potężniejsza. Ten proces rozpoczyna się dopiero, gdy Artemida odkrywa, kim jest (córką Boga!) oraz zdaje sobie sprawę, że może osiągnąć swój cel - pokonać własne demony dzięki mocy, która od zawsze w niej drzemała. - Niczym Artemida jesteśmy stworzeniami światła zesłanymi na Ziemię w pewnym celu. To niezwykle ważne, byśmy przeżyli życie, szukając go, a także rozwijając nasze mocne strony. Tylko w ten sposób zwalczymy ciemność światłem. Tylko w ten sposób odkryjemy nasz oręż w walce o dobro. Teledysk promujący singel "Underground" eksploruje estetykę futuryzmu / sci-fi. Z kolei same grafiki do piosenek przywodzą na myśl anime. Co skłoniło cię, by podążyć w tym kierunku? - Ten album przede wszystkim opowiada pewną historię. Rozgrywa się ona w przyszłości, w której cała nadzieja została stracona. Paradoksalnie jest to jednak historia właśnie o tej nadziei. Starałam się przedstawić swoją wizję za pomocą słów i ilustracji. To nie pierwszy raz, gdy kultura japońska odgrywa znaczącą rolę w twojej twórczości ("We Are Giants", cover z gry "Kingdom Hearts")... - Odnajduję piękno w każdej kulturze i chciałabym wyrazić uznanie dla tych wszystkich niesamowitych inspiracji, które przewinęły się przez moje życie i które karmią moje kreatywne "ja". Wyobrażam sobie swoją muzykę i wideoklipy jako pewien kalejdoskop doświadczeń z życia własnego oraz osób, które mnie inspirują. Japońskie grafiki wpisują się natomiast w koncept Artemidy. W swojej twórczości łączysz nie tylko muzykę elektroniczną z dźwiękami skrzypiec, ale i energicznym tańcem. W jaki sposób przygotowujesz się do tras koncertowych? Czy posiadasz program fitness? - Z całą pewnością muszę się przygotowywać do tras - granie koncertów jest wyzwaniem od strony fizycznej. Nie mam konkretnego planu, ale poświęcam sporo czasu na treningi siłowe (głównie z obciążeniem własnego ciała). Zdarza mi się też zmuszać do ćwiczeń kardio [śmiech]. Jeżeli znajdę partnera/partnerkę do zajęć, tym lepiej! Blogilates na YouTubie jest moim ulubionym kanałem poświęconym tematyce fitness. Jeśli zaś mówimy o synchronizowaniu tańca z grą na skrzypcach - chodzi tu przede wszystkim o naukę pamięciową i powtórzenia. Ćwiczę tak głównie w swoim salonie... Na "Artemis" możemy usłyszeć cię akompaniującą Twojej idolce Amy Lee. W jaki sposób opisałabyś waszą współpracę? - Zeszłoroczna trasa koncertowa z Amy była jedną z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się w mojej karierze. W końcu jestem jej fanką od czasów dzieciństwa. Występowanie z nią na scenie to wręcz surrealistyczne przeżycie. Przed trasą zagrałam w singlu Amy "Hi-Lo". Było kwestią czasu, że się jej odwdzięczę [uśmiech]. Będąc sławną youtuberką i artystką, jesteś wierna swoim zasadom. Czy trudno jest "być sobą" w branży muzycznej? - Myślę, że bycie częścią branży jest wyzwaniem samym w sobie. Każda branża posiada swoje niepisane prawa, swoje wymagania. Niezależnie od obranej ścieżki życiowej, jeśli chcesz przezwyciężyć trudności, musisz pracować ciężej niż inni i robić rzeczy, których nikt inny wcześniej nie robił. Jeżeli dobrze wywiążesz się ze swojego zadania, będziesz sobą nawet na szczycie. Tyle że tam musisz wciąż pracować i dalej robić unikalne rzeczy. Tylko tak przetrwasz. W ten sposób wygląda istota sukcesu i rywalizacji. - Celem całej mojej kariery jest przede wszystkim zbliżyć się do Boga i dalej wzrastać jako artystka i człowiek. Prawdziwy sukces stanowi to, co udało ci się uzyskać w trakcie przygody, gdy zapomnisz o dobrach materialnych i sławie. Kim stałeś się w czasie swojej wędrówki? Czy okazałeś komuś pomocną dłoń? Co niosłeś innym ludziom? Całkiem niedawno pewną planetę ochrzczono imieniem "asteroida 242516 Lindseystirling". Jak się z tym czujesz? - Brzmi całkiem przyjaźnie! Jak miejsce, które chciałabym kiedyś odwiedzić! [puszcza oko] Podziękowania dla Stevena McCormicka. Sprawdź tekst utworu "The Upside" w serwisie Teksciory.pl