"Lewica wynegocjowała porozumienie w zakresie darmowej aborcji dla Polek w Finlandii. Gabinet Sanny Marin zapewnił polską delegację, że Finlandia pomoże Polkom w dostępie do ich podstawowych praw. Po otrzymaniu zgody nasze rodzime partie Nowa Lewica i Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (Social Democratic Party of Finland) rozpoczynają rozmowy o szczegółach technicznych. Do finalizacji postulatu dojdzie w nowej kadencji fińskiego rządu" - deklarowała Nowa Lewica. Miesiąc później wiadomo już, że nie ma mowy o finalizacji zapowiadanych postulatów. Wraz z rządem Sanny Marin prysnęła obietnica złożona polskim politykom lewicy. W niedzielę wieczorem okazało się, że fińskie wybory wygrała liberalno-konserwatywna Koalicja Narodowa z wynikiem 20,8 proc. Na drugim miejscu jest populistyczna narodowo-konserwatywna Partia Finów z poparciem 20,1 proc. SDP wywalczyła trzecią pozycję i 19,8 proc. głosów. - W tej sytuacji rozmowy z fińskim rządem trzeba rozpocząć na nowo. Bo kiedy zmieniła się władza, ustalenia z marca trzeba odłożyć na półkę. Od początku warunki były znane: do rozmów technicznych, o tym jak egzekwować prawa kobiet, będzie można przystąpić po wyborach - powiedział Interii Marek Kacprzak, rzecznik Nowej Lewicy. - Zobaczymy, czy w nowym rządzie będzie wola kontynuowania polityki, która była wcześniej - dodał. PiS kpi z lewicy O wizycie polskich polityków w Finlandii oraz spotkaniu Roberta Biedronia z Sanną Marin mówił ostatnio Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych. Polityk nie ukrywał złośliwości, a nawet sugerował, że Nowa Lewica miałaby mieć wpływ na fińskie wybory. - W ostatnich tygodniach w fińskich mediach była dyskusja skupiona wokół tego, że premier Finlandii dementowała kłamstwa Roberta Biedronia i innych przedstawicieli polskiej lewicy jakoby Finlandia miała finansować aborcję dla obywatelek Polski - na antenie TVP oświadczył wiceszef MSZ. - To była niedźwiedzia przysługa, którą Robert Biedroń oddał premier Finlandii. Dlaczego tego zrobił? Przypadkiem czy celowo? Tego nie wiem - dodał. Nasi rozmówcy z lewicy uważają, że takie stawianie sprawy to zwyczajny absurd. Począwszy od dyskusji w mediach, a skończywszy na wyniku wyborach. - W Finlandii dyskusja (o aborcji dla Polek - red.) trwała przez godzinę w prawicowych mediach. Nagonkę na panią premier rozkręciła przywódczyni chrześcijańskich demokratów, która opowiadała, że za fińskie pieniądze Sanna Marin chce zabijać polskie dzieci. Temat był niemal niezauważony w tamtejszych mediach - przekonuje Interię Krzysztof Śmiszek, wiceszef parlamentarnej Lewicy. Co z rzekomym wpływem na wybory? - Sanna Marin, chociaż jej partia zdobyła więcej głosów niż w poprzednich wyborach, przegrała, bo koalicjanci uzyskali mniejsze poparcie. Trudno nam będzie dzisiaj rozmawiać z centroprawicą o takich sprawach (praw kobiet - red.) - odpowiada Śmiszek. Deklaruje też, że Nowa Lewica nie wycofuje się ze swoich obietnic względem Polek. - Na pewno będziemy dyskutowali z rządami innych państw, czy jest do powtórzenia scenariusz belgijski. W Belgii rząd wyasygnował specjalny fundusz dla polskich kobiet, żeby mogły bezpiecznie przerwać ciążę - zadeklarował wiceszef Lewicy. Z Robertem Biedroniem nie udało nam się skontaktować. Jakub Szczepański