Pięć luksusowych apartamentów dla łącznie 12 pasażerów, pomieszczenia dla załogi liczącej 25 osób, prywatny szpital, dwie siłownie - takie udogodnienia czekają na tych, którzy zdecydują się na rejs lodołamaczem rosyjskiego oligarchy, którego najwyraźniej skutki pandemii dotknęły tak, jak każdego zwykłego zjadacza chleba. Aby poprawić stan swoich swoich finansów Oleg Tińkow opublikował ofertę wynajmu swojego okrętu, który jest w stanie przemierzyć niedostępne wody Oceanu Arktycznego i wybrzeża Grenlandii. Do zabawy zaprosił wszystkich spragnionych arktycznych przygód i mających trochę grosza w kieszeni. Zdaniem Tińkowa jego lodołamacz jest pierwszym prywatnym "jachtem", dzięki któremu można komfortowo podróżować w tej części świata. La Datcha może zaoferować swoim gościom mnóstwo uciech i bardzo drogich zabawek: tureckie łaźnie, saunę, jacuzzi, skutery śnieżne i wodne, dwa śmigłowce i centrum nurkowania z autonomiczną komorą dekompresyjną. Pod pokładem znajduje się też jednostka podwodna Triton 1650/3 LP zdolna do zanurzenia się na głębokość 500 metrów nawet na 12 godzin. Lodołamacz może pływać przez 40 dni bez uzupełniania paliwa. - Dla mnie białe, świecące łodzie, siedzenie na pokładzie i grzanie się w słońcu z drinkiem w ręku to straszna nuda - mówi Tińkow w wywiadzie dla “Daily Mail". - Jestem podróżnikiem i odkrywcą, uwielbiam przygody. Na świecie jest o wiele więcej ciekawych miejsc niż Brytyjskie Wyspy Dziewicze, gdzie bogacze leżą na swoich jachtach całymi dniami. Póki co La Datcha jest dostępna do wynajęcia na antarktyczny rejs jedynie w grudniu 2021 i styczniu 2022. Koszt: 850 tys. dolarów tygodniowo.