- Absurdem jest twierdzenie, że pomnik już jest, na Powązkach. To komuna chciała zepchnąć bohaterów narodowych na cmentarze - przekonuje Kurski. - Jeżeli stanie pomnik, będziemy chodzić pod pomnik - dodaje. Konrad Piasecki: Panie pośle, pan nadąża za swoim prezesem? Jacek Kurski: - Nadążam za swoim prezesem. Bo ostatnio co dzień to nowe oblicze i co dzień to kolejna aktywność medialna. Strasznie się prezes zrobił aktywny. - Nie nadążam za polskimi mediami, które ubzdurały sobie, żeby z każdej wypowiedzi prezesa robić temat dnia. To źle? - To źle. To, że prezes - szef partii opozycyjnej - został tryncyterem polskiej debaty publicznej, to źle? Wydaje mi się, że pan powinien być zachwycony. - Nie, panie redaktorze. Nie jestem zachwycony, dlatego że media w wolnym, demokratycznym kraju powinny odzwierciedlać stan debaty publicznej, a one ją kreują w kierunku niszczenia opozycji. To jest oczywista prawda. Cytując prezesa, "media niszczą opozycję"? - Wypreparowując jedno zdanie, rozhuśtowując je do niebywałych rozmiarów i robiąc wokół tego nagonkę - tak, wpływają na kształt debaty publicznej, niszczą opozycję i dorabiają gębę. Czyli mamy nie zwracać uwagi na prezesa? - Nie chodzi o to, żeby nie zwracać uwagi. Ale jeśli ukazuje się 116-stronicowy raport, poważny dokument, pierwszy od wielu lat tak poważny dokument o stanie państwa, jaki jest dziełem Jarosława Kaczyńskiego... Jeśli prezes w nim pisze, że "śląskość to zakamuflowana niemieckość", to mamy na to nie zwracać uwagi? - ...to właśnie debata publiczna powinna być o raporcie, a to zdanie powinno być jednym ze stu elementów, które przy dobrej woli byłoby w oczywisty sposób wyjaśnione. Ja w panu widzę jednak solidne ciągoty do tego, żeby kreować przestrzeń medialną. Może pan się minął z powołaniem? - Ja byłem przez lata dziennikarzem. Może powinien pan nim pozostać? - Ja potrafię ocenić, o czym powinna być debata publiczna. Jeżeli przez trzy i pół roku media robią strasznie brzydką rzecz wobec Prawa i Sprawiedliwości i wyolbrzymiają sprawę pani Barbary Blidy i sugerują, że jest w tym wielka niegodziwość polityków PiS i w tym tygodniu jest umorzenie oczywistego wątku, że nie było żadnego zacierania śladów, to media, które przez lata robiły klimat przeciwko PiS-owi, powinny dzisiaj mówić o umorzeniu. Ale wątek zacierania śladów jest jednym z wielu wątków tej sprawy. Kluczowym wątkiem tej sprawy. - No dobrze, ale służył do atakowania Prawa i Sprawiedliwości. Na tym polega choroba polskich mediów. Pan by chciał, żebyśmy uznali, że nie było śmierci Barbary Blidy, dlatego że prokuratura uznała, że nie było zacierania śladów? Bo tak pan zabrzmiał. - Nie. Ja chcę, żeby media się wycofały z ataków, które kreowały prze kilka lat. Inny przykład mediów, panie redaktorze - pielęgniarki. Nie, to inny przykład prokuratury. Prokuratura umarza sprawę afery hazardowej, czyli wygląda na to, panie pośle, że Mariusz Kamiński po prostu spaprał robotę - swoją i CBA pod jego kierownictwem. - Nie spaprał swojej roboty, bo w oczywisty sposób Kamiński miał rację, mówiąc, że działania urzędników państwowych, takich jak Chlebowski czy Drzewiecki, były w oczywisty sposób nielegalne. No ale prokuratura uznała, że nie można na podstawie materiałów, które Mariusz Kamiński jej przekazał, postawić żadnego zarzutu. I to jest ta sama prokuratura, która wcześniej umorzyła sprawę zacierania śladów. Czyli kiedy prokuratura robi coś dobrego, to mamy o tym mówić, a kiedy mówi coś niekorzystnego dla Prawa i Sprawiedliwości, to mamy o tym nie mówić? - Nie, panie redaktorze. Prokuratorów jest w Polsce 10 tys., są tacy i tacy. Są podatni na wpływy i ulegli presji politycznej, ale są też niezależni. A pan uważa, że Chlebowskiego i Drzewieckiego o co można było oskarżyć? - Panie redaktorze, jeżeli minister sportu występuje - i są na to dowody, bo są pisma do resortu finansów - o to, żeby zarobić o pół miliarda złotych mniej, resort sportu na dwa lata przed EURO 2012, gdzie są gigantyczne wydatki infrastrukturalne, nie jest zainteresowany kwotą pół miliarda złotych z systemu hazardowego. To o czym to świadczy? Ale jaki zarzut by pan postawił, gdyby pan był prokuratorem? - Niedopełnienie obowiązków. A obowiązkiem Drzewieckiego było zarabianie, gromadzenie jak największych funduszy. Czemu niezależna prokuratura miałaby służyć rządowi? Bo rozumiem, że taki pan zarzut stawia. - A zarzut dla Chlebowskiego? W oczywisty sposób powoływanie się na wpływy. "Na 90 procent Rysiu, że załatwimy, ja się staram, ale ja jeden to robię heroicznie, ale Grzesiu i Miro nie wspierają" - jak to jest? Ale wie pan, że powoływanie się na wpływy musi mieć związek z pieniędzmi, z przepływami finansowymi? A tutaj przepływów finansowych nie da się udowodnić. - To jest powoływanie się na wpływy, żeby przysporzyć kolegom z branży hazardowej pieniędzy. Krótko mówiąc - w oczywisty sposób tutaj była materia na postawienie zarzutów. Prokuratura tego nie zrobiła. Ta sama prokuratura uważa, że na tydzień przed 10 kwietnia trzeba wykluczyć jeden wątek afery smoleńskiej, nie mając ku temu żadnych dowodów: ani wraku, ani czarnych skrzynek.