Tomasz Skory: Czy wie pan na czym polegał błąd, który dziś kosztował życie dziesięciu górników? Krzysztof Ogiegło: W tej chwili nie można jeszcze nic powiedzieć. Będziemy mogli powiedzieć coś więcej na temat przyczyn tej tragedii, największej tutaj w tym rejonie od lat dopiero po przeprowadzeniu dochodzenia prowadzonego przez Wyższy Urząd Górniczy, Okręgowy Urząd Górniczy oraz specjalistów z kopalni doświadczalnej "Barbara". Tomasz Skory: Prezes wyższego Urzędu Górniczego powiedział nam dwie godziny temu, że z pewnością był to wybuch pyłu węglowego. Takie rzeczy nie dzieją się samoistnie. Krzysztof Ogiegło: Oczywiście, że nie. Ja jeszcze do tej teorii nie skłaniałbym się tak. Tomasz Skory: Mógł to być jeszcze metan. Krzysztof Ogiegło: Metan na pewno nie. Tomasz Skory: Tego nie potwierdzają czujniki. Zatem? Krzysztof Ogiegło: Prowadzimy stałą obserwację wszystkich przodków na kopalni. Ten przodek, od początku pędzenia tego przodka zostało upędzone 132 metry, nie było nigdy przekroczeń metanu. Tutaj wśród dziennikarzy zjeżdżaliśmy z panem premierem Millerem, padły pytania, czy tam było przekroczenie metanu 5%, ale niczego takiego nie było. Był to błąd urządzenia pomiarowego. Nie wiadomo co tam się stało. Weźmy pod uwagę tę wersję, o której mówił pan prezes Bradecki - był wybuch pyłu węglowego, w związku z tym czujnik uległ zniszczeniu, ale metanu nie było tam na pewno. Tomasz Skory: Ofiar mogło być mniej, gdyby przestrzegano przepisów zginąłby tylko strzałowy. Krzysztof Ogiegło: Prawdopodobnie zginąłby tylko jeden człowiek. Tomasz Skory: Czy często się zdarza, że w pańskiej kopalni górnicy pozostają w strefie na wprost miejsca, w którym prowadzony jest odstrzał? Krzysztof Ogiegło: Ja takich informacji nie mam. W ogóle nie przyjmuję takich informacji. Takie rzeczy się nie zdarzają. Tomasz Skory: Dziś zdarzyła się. Krzysztof Ogiegło: Dzisiaj nie wiem, czy zawiódł człowiek. Tomasz Skory: Może to jest dość powszechna praktyka, że górnicy nie odchodzą za załom korytarza, żeby się uchronić przed ewentualnymi następstwami wybuchu, tylko zostają tam, gdzie ten wybuch jest prowadzony. Krzysztof Ogiegło: Prace odstrzałowe są bardzo często kontrolowane. One są kontrolowane i przez ludzi z dozoru i przez służby strzałowe. Prawdopodobnie tak było, jak pan mówi. W tej sytuacji, w tym przypadku - stąd ta tragedia - ci ludzie nie wyszli. Tomasz Skory: Odpowiedzialni za bezpieczeństwo odstrzału - sztygar i strzałowy - te osoby kierujące pracą tej grupy górników nie żyją, czy pan się czuje w jakiś sposób odpowiedzialny za tę śmierć? Krzysztof Ogiegło: Oczywiście, że czuję się odpowiedzialny. Moralnie odpowiedzialny jestem za całość tego, co się na kopalni dzieje, za warunki bezpieczeństwa jakie załodze stwarzamy. Tomasz Skory: Za zaniedbanie przestrzegania przepisów również? Krzysztof Ogiegło: Tutaj na razie o żadnym zaniedbaniu - mówię: dajmy szansę komisjom. Komisje wyjaśnią przyczyny tego tragicznego zdarzenia. Tomasz Skory: Panie dyrektorze ciała kilku górników znaleziono w miejscu, gdzie ich nie powinno być, w miejscu prowadzenia odstrzału. Przepisy zostały zignorowane. Krzysztof Ogiegło: Przepisy niewątpliwie zostały zignorowane. Ten sztygar zmianowy, który o godzinie 4:30 - bo taki obowiązek miał - nadawał do dyspozytora kopalni, że rozpoczyna roboty strzałowe, był zobowiązany do tego, żeby poza tym strzałowym całą, załogę wyprowadzić poza załom wyrobiska. W tym momencie, gdyby on rzetelnie wypełnił swoje obowiązki do takiej tragedii by nie doszło. Tomasz Skory: Ktoś obserwujący wypadki, nie tylko górnicze, powiedziałby: zwykle tak jest i w tym wypadku też to się potwierdza, że odpowiedzialni nie żyją. To ponura konstatacja, za którą jest jeszcze mniemanie, że można było temu zapobiec, gdyby bardziej skrupulatnie przestrzegano przepisów. Krzysztof Ogiegło: Na pewno jest wiele racji w tym co pan mówi. Na pewno jakieś niedopatrzenie na jakimś etapie do tej tragedii doprowadziło. Ja chciałbym tu powiedzieć, że służby techniczne kopalni, rozpoczynając od dyrekcji, do tego sztygara, który w tym nieszczęściu zginął, są zobowiązane do kontroli, do doprowadzenia, by takie sytuacje się nie zdarzały. Nie wiem, co się w tej sytuacji zdarzyło, jaki element zawiódł. Tomasz Skory: Co kopalnia zrobi dla rodzin ofiar tego wypadku? Krzysztof Ogiegło: W tej chwili, cóż my jesteśmy w stanie zrobić. Od początku do końca zajmiemy się rodzinami. Ja chcę powiedzieć, że w tym roku kopalnia, o ironio, obchodzi 40. rocznicę istnienia. W związku z tym miały być takie dość szumne obchody tej 40. Barbórki. W tej chwili już zdecydowaliśmy, że wszystkie pieniądze, które były na ten cel przeznaczone, oraz wszystkie, które ustawowo należą się rodzinie, będą przeznaczone na rzecz tych rodzin. W tej tragedii zginęło dziesięciu naszych kolegów górników. Ja za pośrednictwem państwa chciałbym złożyć rodzinom kondolencje i chciałbym jednocześnie zapewnić te dzieci, bo zostało 20 dzieci, że kopalnia zajmie się nimi w sposób ciągły. Nie pozostawimy ich samym sobie.