W pierwszych trzech miesiącach roku o 63 proc. spadła liczba sprzedanych mieszkań w Marvipolu, o 25 proc. spadła liczba umów sprzedaży JW Construction, o 12 proc. w Dom Development, a o 10 proc. w Murapolu. Wpływ na to mają m.in. ograniczenia wprowadzone przez rząd, utrudniające kontakty bezpośrednie między ludźmi. Niektóre biura sprzedaży są zamknięte, wprowadzono ograniczenia w przemieszczaniu się. Ale istotna jest tu tez duża niepewność co do przyszłości. W obecnej sytuacji część osób zainteresowanych kupnem mieszkania odkłada decyzje zakupowe, obawiając się o swoją kondycję finansową. Niektórzy liczą się ze spadkiem dochodów czy nawet z utratą pracy. Z drugiej strony - potencjalni klienci mogą też wyczekiwać na spadek cen nieruchomości w kolejnych kwartałach. Tłuste lata Przez ostatnie lata koniunktura w branży była wyśmienita. Firmy sprzedawały więcej mieszkań niż budowały. Poziom marży brutto realizowanej przez giełdowych deweloperów wahał się między 26 a 30 proc. Chętnych do zakupu mieszkań nie brakowało. Nic dziwnego - rosły płace, kontynuowane były transfery socjalne, bezrobocie utrzymywało się na niskim poziomie. Do Polski ściągali obcokrajowcy, których zasysał krajowy rynek pracy, część z nich również decydowała się na zakup własnego lokum. Dostępne były tanie kredyty, a dodatkowo niskie oprocentowanie na lokatach bankowych skłaniało osoby posiadające gotówkę do inwestowania jej w zakup mieszkań pod wynajem. W efekcie ceny mieszkań rosły w tempie dwucyfrowym i dotyczyło to nie tylko największych aglomeracji, ale też mniejszych miast. Jedynymi problemami deweloperów w ostatnim czasie były rosnące kłopoty z zakupem banku ziemi. Czeka nas hamowanie Pandemia może zmienić sytuację na rynku. Koronawirus zachwiał gospodarką. A sektor nieruchomości, podobnie jak inne branże, narażony jest na turbulencje. Deweloperzy póki co obserwują sytuację, czekając na to, co przyniesie przyszłość. Część ekspertów rynkowych uważa, że nawet jeśli zrewidują oni swoje oczekiwania cenowe, spadki nie będą bardzo duże ze względu na koszty pracy i materiałów, ale też szybkie dopasowanie podaży do popytu. SPRAWDŹ NOTOWANIA DOM MA GPW Niektórzy deweloperzy już teraz wstrzymują się z uruchamianiem nowych projektów. Firmy będą koncentrować się na utrzymaniu umów przedwstępnych i ściągalności płatności. Może się to okazać niemałym wyzwaniem, wziąwszy pod uwagę ryzyko związane z załamaniem się części domowych budżetów w wyniku trudniejszej sytuacji gospodarczej.Przedstawiciele branży informują, że na razie nie widać spowolnienia prowadzonych inwestycji, jednak trzeba się liczyć ze zmianami harmonogramów. Odczuwalne są bowiem utrudnienia związane z kwestiami formalno-administracyjnymi. Urzędy ograniczyły pracę, co przekłada się na problemy z uzyskiwaniem wymaganych zgód, decyzji czy kontroli. To może przekładać się na opóźnienia w oddawaniu nowych mieszkań w przyszłości. Banki ostrożniejsze Zmieni się też podejście banków, które w obliczy kryzysu będą ostrożniej podchodzić do udzielania kredytów, zaostrzając kryteria ich przyznawania. Najtrudniej o pożyczkę będzie osobom bez etatu i tym, którzy pracują w branżach najmocniej dotkniętych przez koronawirusa. Ale w grę wchodzą również inne obostrzenia. PKO BP na przykład od 1 kwietnia zwiększył wymagany wkład własny z 10 do 20 proc. wartości nieruchomości. Instytucje finansowe będą też wnikliwie analizować bieżącą sytuację na rynku, próbując dociec, jak ukształtują się ostatecznie ceny mieszkań. Widać już, jak paraliż związany z rozprzestrzenianiem się koronawirusa wpłynął na rynek nieruchomości w Chinach, gdzie tylko w lutym sektor ten zanotował około 40-proc. spadek sprzedaży rok do roku. SPRAWDŹ NOTOWANIA JWC NA GPW Firmy ratowały się w różny sposób. Warto tu wspomnieć o chińskim deweloperze Evergrande Group, który szybko wprowadził aplikację mobilną umożliwiającą rezerwowanie nieruchomości mimo zamkniętych biur, ale dodatkowo ogłosił w okolicach połowy lutego, że przy wpłacaniu depozytu w wysokości 5 tys. juanów (mniej niż 3 tys. zł) do końca miesiąca oferuje 25-proc. zniżkę na wszystkie nieruchomości. W marcu wpłacając 2 tys. juanów można było liczyć na 22-proc. zniżkę. Jednak eksperci podkreślają, że polski rynek jest inny niż chiński, nie można więc stosować prostych przełożeń. Tam nieruchomości kupuje się dużo częściej w celach inwestycyjnych. Dla przeciętnego Chińczyka nierzadko nie są one dostępne. Zdarza się, że na zakup składają się całe rodziny. W wyniku kryzysu związanego z koronawirusem tam handel praktycznie ustał. Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze Na razie startują promocje Również krajowi deweloperzy szybko przeszli na spotkania online z doradcami, umożliwili też zdalne podpisywanie umów rezerwacyjnych. Część wprowadziła także oferty promocyjne. I tak Murapol ogłasza, że na jego ofercie można zyskać nawet 46 tys. zł. Proponuje promocyjną pulę 250 mieszkań w całej Polsce z premią "rok bez rat" oraz miejscem parkingowym lub kosztami notarialnymi w cenie mieszkania. SPRAWDŹ NOTOWANIA MVP NA GPW Z kolei Marvipol ogłosił wiosenną e-promocję, oferując rabaty od 28 tys. zł przy zakupie 3- i 4-pokojowych mieszkań na bliskiej Białołęce. JW. Construction wprowadził wiosenną promocję, obniżając cenę za metr mieszkania z wykończeniem na klucz na jednym ze swoich projektów. Promocje cenowe widoczne są też w ofercie Dom Development czy Robygu. Na razie są to jednak akcje jednorazowe. Spadek cen mieszkań to całkiem realny scenariusz. Pytanie, jaka będzie skala ewentualnych zniżek. Na pewno zmniejszy się liczba transakcji, to już jest widoczne. Kluczowe dla rynku będzie w ostatecznym rozrachunku to, jak długo utrzymają się ograniczenia wprowadzone przez rząd, jak będą dotkliwe dla gospodarki, na ile tarcza antykryzysowa pomoże uratować firmy, pensje i miejsca pracy. Rozstrzygnięcie mogą przynieść najbliższe miesiące. Monika Borkowska Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019