Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kownacki: Będzie okazja, żeby premier się pochwalił

Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki przyznał w "Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka", że Lech Kaczyński zwołuje Radę Gabinetową nie po to, by mówić o kryzysie gospodarczym, ale po to, by przepytać premiera z osiągnięć rządu po roku działalności.

/RMF

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego prezydent chce straszyć Polaków?

Piotr Kownacki: Prezydent nie straszy Polaków. Dlaczego pani tak mówi?

Agnieszka Burzyńska: To po co ta Rada Gabinetowa? Żadnego kryzysu gospodarczego nie ma.

Myślę, że prezydent nie zwołuje Rad Gabinetowych za często. Ostatnia była ładnych kilka miesięcy temu. Natomiast chociażby dlatego, że mamy za chwilę rocznicę funkcjonowania tego rządu, jestem pewien, że pan premier Donald Tusk i cały rząd będą chcieli skorzystać z tej okazji.

Agnieszka Burzyńska: Czyli to z okazji rocznicy rządu a nie z powodu kryzysu?

Andrzej Stankiewicz: Czyli pan prezydent chce przepytać premiera o osiągnięcia a nie o kryzys gospodarczy?

Myślę, że będzie to świetna okazja, żeby się pochwalić dużym wzrostem gospodarczym, ułatwieniami dla przedsiębiorców, stworzeniem nowej Irlandii.

Andrzej Stankiewicz: Trochę pan drwi, panie ministrze.

Ja mówię o tym, co pan premier zapowiadał rok temu i czego pierwsze efekty potrafi już nam pokazać po roku.

Andrzej Stankiewicz: Ale premier mówi, że Rada Gabinetowa jest pomysłem niefortunnym i sugeruje, że rozmawianie o kryzysie może ten kryzys wywołać?

Agnieszka Burzyńska: ... i zbijanie kapitału politycznego na kryzysie jest wyjątkowo niesmaczne.

Rozumiem, że każdy pomysł pana prezydenta musi być skrytykowany przez rząd i prawdę powiedziawszy się do tego przyzwyczaiłem.

Agnieszka Burzyńska: A wierzy pan, że z takiego posiedzenia rządu pod kierownictwem głowy państwa może wyniknąć coś konstruktywnego?

Tak. Posiedzenie Rady Gabinetowej zmusza rząd do dokonania pewnych analiz, podsumowania swojej działalności i do tego, żeby wreszcie powiedzieć coś konkretnie, a nie tylko stosować PR-owskie sztuczki.

Andrzej Stankiewicz: Pamięta pan tę styczniową Radę Gabinetową w sprawie służby zdrowia?

Agnieszka Burzyńska: Żenujący to był spektakl. Poza komentarzami, że dwaj najważniejsi politycy zachowują się jak dzieci w piaskownicy, nic z tego nie wynikało.

To jest kwestia jeszcze tego, jak to się komentuje. Natomiast choćby z faktu, że ostatnia rada była w styczniu, myślę, że nic złego w tym, żeby odbyła się Rada Gabinetowa w sytuacji, kiedy premier w sposób skrajnie nieodpowiedzialny zapowiada błyskawiczne wejście do strefy euro w sytuacji, kiedy - zgodnie z ostatnim raportem Komisji Europejskiej - inflacja w Polsce wzrosła wyraźnie i nie spełniamy już kryteriów, które są wymagane aby rozpocząć przygotowania do wejścia do euro. To jest po prostu potrzebne, żeby zacząć mówić o sprawach konkretnych, a nie tylko wygłaszać kolejne zapowiedzi, kolejne obietnice bez pokrycia i z niczego się nie rozliczać.

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego nie zorganizować Rady Gabinetowej na temat stoczni? Tu przynajmniej rzeczywiście sytuacja jest bardzo niewesoła?

Myślę, że i kwestia stoczni będzie przedmiotem obrad Rady Gabinetowej. Nie zwołuje się posiedzenia rządu dla kwestii jednego przedsiębiorstwa, a już zwłaszcza nie zwołuje się posiedzenia rady gabinetowej. Jestem przekonany, że również o tym, jakie dokonania rządu w sprawie stoczni są, o tym również będzie mowa.

Andrzej Stankiewicz: Także poprzedniego rządu, bo minister Jasiński - minister skarbu za rządów PiS, również ponosi odpowiedzialność za to, co w tej chwili się dzieje w stoczniach?

Bardzo możliwe, że ta odpowiedzialność rozkłada się na dłuższy okres niż jednego roku. Warto też zobaczyć, co przez ten rok zostało zrobione.

Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, to jest tak, że o stoczniach w tej chwili można rozmawiać na poziomie politycznym. Czy prezydent będzie rozmawiał z szefem Komisji Europejskiej lub liderami krajów europejskich po to, żeby taką presję polityczną wywrzeć na nich?

Jestem przekonany, że wszystko co tylko jest możliwe do zrobienia, aby ratować polskie stocznie, zostanie przez pana prezydenta uczynione.

Agnieszka Burzyńska: Czyli prezydent będzie rozmawiał z szefem Komisji Europejskiej?

Pan prezydent będzie rozmawiał z wszystkimi ludźmi, którzy mają wpływ na taką decyzję - z szefem Komisji Europejskiej oraz z tymi politykami, którzy mają na to wpływ.

Agnieszka Burzyńska: A kiedy?

W najbliższym czasie takie rozmowy już się rozpoczną.

Agnieszka Burzyńska: Referendum w sprawie służby zdrowia będzie?

Andrzej Stankiewicz: Bo prezydent mówił w Elblągu dosłownie tak: "Chciałbym, aby obywatele naszego kraju próbowali się w tej sprawie wypowiedzieć, jak to ma wyglądać w przyszłości". Czyli referendum - wygląda na to?

Referendum jest tą formą demokracji bezpośredniej, kiedy obywatele wprost rozstrzygają o jakichś ważnych sprawach poddanych pod referendum. W związku z czym, jeżeli chodzi o służbę zdrowia, która dotyczy dokładnie wszystkich Polaków, wydaje się, że to jest bardzo sensowne.

Andrzej Stankiewicz: Czyli prezydent zaproponuje Polakom jakie pytanie? "Jesteś za prywatną służbą zdrowia?" "Jesteś za projektami Platformy?" W jaki sposób można Polaków zapytać o to, jak chcą się leczyć?

Na razie to państwo przesądzili, że będzie referendum, i już przeszli do ustalania pytań.

Agnieszka Burzyńska: Nie, to są słowa pana prezydenta.

Andrzej Stankiewicz: "Chciałbym, aby obywatele się wypowiedzieli".

Tak jest, tak jest. W związku z czym teraz trzeba poczekać na decyzję w tej sprawie.

Andrzej Stankiewicz: Będzie panu brakowało naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w RPA w 2010 roku? Grozi nam takie wykluczenie.

To rzeczywiście nie jest wesołe, ale ja myślę, że nie dojdzie do tego.

Agnieszka Burzyńska: A prezydent wciąż zamierza ugłaskać Seppa Blattera? Wczoraj wyrażał taką gotowość.

Tak. Gdyby rząd zwrócił się do pana prezydenta o pomoc w tej sprawie, na pewno by ją uzyskał. Ale jak na razie tego rodzaju próśb nie ma.

Agnieszka Burzyńska: Wicepremier Schetyna mówi: "Mediatorów nam nie potrzeba".

Tak jest. I są niezwykle buńczuczne zapowiedzi pana premiera w stylu, że ani guzika nie oddamy. Osobiście jestem bardzo sceptyczny, sądzę, że za chwilę ogon pod siebie i wszystkie żądania spełni pan premier.

Agnieszka Burzyńska: Jeszcze chciałabym powrócić do tego PZPN-u. Gdyby okazało się, że za sprzątanie w PZPN-ie musimy zapłacić najwyższą cenę, to czy Lech Kaczyński stanie obok Donalda Tuska i powie: "Tak trzeba, nie ma innego wyjścia", czy nie stanie?

Jeżeli rzeczywiście byłyby podjęte stanowcze działania, aby oczyścić polską piłkę z korupcji, z tych bardzo, bardzo głębokich patologicznych układów, które w niej są...

Agnieszka Burzyńska: No to są stanowcze działania.

Nie, nie ma takich działań. Jest potrząsanie szabelką, są wypowiedzi w tak zwanych tabloidach, natomiast zobaczymy, czy są działania. Ja osobiście w to wątpię.

Agnieszka Burzyńska: Czyli na wsparcie prezydenta premier nie ma co liczyć?

Nie, przeciwnie. Na wsparcie stanowczych działań - nie deklaracji, w których premier jest mistrzem świata - ale jakichś działań, konkretów, absolutnie może liczyć.

Andrzej Stankiewicz: Związek Polaków na Białorusi narzeka, że rząd postanowił poświęcić Andżelikę Borys w imię lepszych stosunków z Łukaszenką. Czy prezydent zajmie się ta sprawą?

To jest rzeczywiście wyjątkowo wstydliwa karta w działalności ministra spraw zagranicznych i rządu. Tutaj rachuby, które zostały przyjęte okazały się w stu procentach nietrafne. Istotnie zakładano, że uda się przeprowadzić taką transakcję handlową: w zamian za cofnięcie poparcia dla pani Andżeliki Borys, dla Polaków...

Agnieszka Burzyńska: A słyszał pan o naciskach naszego MSZ-u na Andżelikę Borys, żeby dogadała się z ludźmi Łukaszenki?

Tak, takie informacje przecież były w mediach.

Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, smoking uszyty?

Nie.

Andrzej Stankiewicz: No to nie będzie pan na balu prezydenckim 11 listopada?

Wierzę, że jeszcze zdążę z tym smokingiem.

Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, jak to jest, obiecuje się Polakom George'a Busha, Nicolasa Sarkozy'ego, Angelę Merkel, a okazuje się, że żaden ze światowych polityków pierwszoligowych nie przyjedzie do Warszawy.

Agnieszka Burzyńska: Po co było ogłaszać takie rzeczy?

Zaraz, zaraz, spokojnie, to jest tak, że państwo najpierw coś ogłaszają, a potem mówią, że nie zostały spełnione te obietnice.

Agnieszka Burzyńska: Nie, nie, nie. Michał Kamiński mówił, do kogo zostaną wysłane zaproszenia.

I mówił, że to jest równoznaczne z obietnicą, że te osoby przyjadą? No przecież nie.

Andrzej Stankiewicz: Ale w dyplomacji, panie ministrze, wysyła się zaproszenie mając gwarancję, że zostanie przyjęte, dobrze pan to wie.

No rzeczywiście tak zazwyczaj się postępuje, jeśli nie gwarancję, to przynajmniej bardzo, bardzo duże prawdopodobieństwo.

Andrzej Stankiewicz: No i nie będzie George'a Busha, nie będzie Sarkozy'ego, nie będzie Angeli Merkel.

Obawiam się, że nie wszystkie z tych osób, które pan wymienił, przyjadą.

Agnieszka Burzyńska: A kto będzie?

To będzie niespodzianka.

Agnieszka Burzyńska: Ale kto będzie oprócz prezydentów krajów bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii czy Azerbejdżanu? Bo trochę jak na światową imprezę wygląda to na razie tak regionalnie.

Ja rozumiem, że państwo mają jakiś ranking państw i są te państwa lepsze i gorsze, tak?

Agnieszka Burzyńska: Nie.

No jeśli nie, to jeśli będzie kilkanaście czy dwadzieścia osób o najwyższej randze, takich jak przywódcy państw, jak prezydenci, premierzy, no to pewnie wszyscy się zgodzimy, że to jest bardzo udana impreza.

Agnieszka Burzyńska: No dobrze. To kto będzie?

Zobaczymy 11 listopada.

Andrzej Stankiewicz: Podobno prezydent Gruzji, prezydenci krajów Grupy Wyszechradzkiej, prezydenci, którzy polecieli z Lechem Kaczyńskim do Gruzji. To są te nazwiska?

Agnieszka Burzyńska: To już są pewniacy?

Prawda jest taka, że nawet jeśli na 100 procent jestem przekonany, że pójdę na czyjeś urodziny i obiecuję to, i mam zamiar pójść, to jeszcze wychodząc z domu mogę skręcić nogę i nie dotrzeć. 11 listopada będziemy wiedzieli na pewno.

Agnieszka Burzyńska: A dobrze pan tańczy?

Nie. Nie umiem tańczyć.

RMF

Zobacz także