Antoni Macierewicz, opozycjonista i były minister obrony narodowej: - Kornel Morawiecki to wielki, polski patriota. Człowiek walczący o niepodległość. Z wielką miłością do ojczyzny, zbudowany na Słowackim, Mickiewiczu, Wyspiańskim. Jego decyzje, czasem odbierane jako radykalne, wynikały z pasji, jaką była dla niego Polska. Włodzimierz Domagalski, były działacz Solidarności Walczącej: - Kornela Morawieckiego poznałem w 1987 roku, jeszcze wiele miesięcy przed zatrzymaniem go przez SB. Na spotkanie z nim przyszedłem z pewnym stereotypem w głowie, jaki utkwił mi z prasy podziemnej. Wydawało mi się, że będzie to zdystansowany, zdecydowany, charyzmatyczny przywódca. Na spotkanie przyszedł jednak ktoś inny - subtelny, niepewny swoich racji, dopytujący i poszukujący, bo sam zadawał wiele pytań. Odbiegał od wyobrażeń, jakie sobie wymyśliłem. Był antytezą wodza, który wydaje polecenia. Filozoficznie podchodził do polityki, życia i przywództwa. - Kornel zawsze miał szeroką perspektywę widzenia różnych spraw. Zawsze chciał odgrywać bardzo dużą rolę w polityce, ale był kompletnie niepraktyczny. Nie szedł na ustępstwa, tylko szalenie upierał się przy swoich racjach. Był bardziej filozofem polityki niż pragmatykiem. - Dopiero ostatnia kadencja dała mu pewną satysfakcję. Czy był spełnionym politykiem? Chyba nigdy nie byłby spełniony, ciągle szukałby czegoś nowego. Prof. Jan Żaryn, historyk i senator: - Kornela Morawieckiego cechowała niezłomność od początku do końca, wbrew realizmowi politycznemu. Od 1968 roku działał w polityce z jednym przekazem - walczył o niepodległą Polskę. Żaden inny cel mu nie przyświecał. W jakiejś mierze to go wyróżnia na tle różnych życiorysów. Druga cecha, którą trzeba jasno wyrazić, to w wyniku Okrągłego Stołu próbowano doprowadzić do totalnej marginalizacji Solidarności Walczącej i jego postawy, jako niepasującej do drogi wychodzenia z komunizmu na bazie zasad, które zostały tam ustalone. Ta marginalizacja została pokonana m.in. przez istnienie IPN, co mnie cieszy. IPN metodami naukowo-edukacyjnymi starał się wprowadzić o Kornelu i Solidarności Walczącej dokumenty i monografie do szerszego krwioobiegu. - Osobiście wspominam Kornela Morawieckiego jako skromnego człowieka, który się nie narzucał. Wręcz odwrotnie - miał tendencję do bycia w pozornym cieniu. Jednocześnie człowieka niedbającego o przejawy hołdu czy stawiania go w rzędzie osób honorowanych ze względu na stanowiska czy zasługi. - Powtarzam scenę, która była dla mnie charakterystycznym skrótem jego życia. Kiedy w IPN w 2007 roku organizowaliśmy wystawę, pamiętam obrazek, przed biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego. Przyjechałem parę godzin wcześniej, a daleko dostrzegłem, że leży człowiek na ławce i śpi. Potrzebował pomocy? Podszedłem sprawdzić, co się dzieje, a był to śpiący Kornel Morawiecki. Pociąg z Wrocławia wcześniej... Gdy to zobaczyłem, doszedłem do wniosku, że to jakiś symbol jego życia i tego, co jest w życiu ważne. Andrzej Gwiazda, opozycjonista: - Pierwszy raz spotkaliśmy się we Wrocławiu, ale nie pamiętam dobrze. Kornel był wówczas redaktorem "Biuletynu Dolnośląskiego". W czasie stanu wojennego priorytetem dla tajnej organizacji było to, by jej przywódca nie był aresztowany. Osobiste spotkania niemal się z tego powodu nie udawały. Spotkaliśmy się na pewno w 1988 roku, kiedy to Kornel był już na Zachodzie, a myśmy dostali paszporty. Pamiętam, że rozmawialiśmy w Londynie i Stanach Zjednoczonych. Wyrazy współczucia dla rodziny i członków "Solidarności Walczącej". Ubywa nam ludzi...