Agnieszka Burzyńska: Idzie pani na łatwiznę i wpada w populizm? Ewa Kopacz: Nigdy mi tego nikt nie udowodnił, a więc sugestie... Tak mówi rzecznik Europejskiej Agencji ds. Leków i podkreśla, że wszystkie szczepionki przeszły badanie, już na pewno nikt po nich nie umiera. Przyzna pani, że z tym umieraniem to była przesada? Ale powiem tak: skoro to jest taki bezpieczny produkt, to dlaczego firmy dzisiaj, EMEA nie weźmie odpowiedzialności za to, nie wpuszczą tego do aptek, uczciwie dołączą do tego ulotkę, pokażą, co jest działaniem ubocznym? I tyle. A wczoraj pojawiła się informacja, że jeden z producentów ustnie zadeklarował pani, że weźmie odpowiedzialność za ewentualne komplikacje po podaniu szczepionki. Tak było? Jesteśmy w trakcie negocjacji od bardzo dawna. Powiem szczerze, zastrzeżenia, które my mieliśmy... " " Czyli jednak negocjujemy i kupujemy. ... zastrzeżenia... Nie, to nie jest tak. Zastrzeżenia w dalszym ciągu... Gdyby to było takie proste i mielibyśmy pewność, że wszystko jest OK i pod względem prawnym i ta umowa, która byłaby korzystna przede wszystkim dla Polski, a nie dla koncernów farmaceutycznych, to proszę mi wierzyć, że nie absorbowalibyśmy Polaków tymi negocjacjami. To dlaczego pani nie powie po prostu: "Rząd szczepionek nie kupi. Jak pojawią się w aptekach, każdy będzie mógł je sobie kupić. A my nie". No tak, ale problem polega na tym, że ta firma nie chce ich wpuścić do aptek. Nie chcąc ich wpuścić do aptek, nie chce wziąć za nie odpowiedzialności. I mówią tak: "My wyprodukowaliśmy sobie produkt, tu pokazujemy państwu" - z zewnątrz świetna rzecz. Ale czy my musimy je chcieć? ... reklamujemy. Znaczy, Polakom nie można powiedzieć: "Proszę państwa, czegoś wam zabraniamy". Polak jest mądrym człowiekiem, on ma dostać pełną informację i dokonać sam wyboru. Czy to nie jest mydlenie oczu? Jeśli dzisiaj minister zdrowia, który w pierwszej kolejności powinien dbać o bezpieczeństwo Polaków, mówi: "Mam wątpliwości", to obowiązkiem ministra zdrowia jest przede wszystkim pozbyć się tych wątpliwości, stanąć przed kamerami i powiedzieć Polakom albo: "Już nie mam wątpliwości", albo: "Mam wątpliwości, proszę państwa, ale te wątpliwości powodują, że ja?" Pani minister, ale te wątpliwości nie pojawiły się teraz. Po co były te deklaracje sprzed kilkunastu dni, że negocjacje z producentem dobiegają końca? Znaczy nikt tak nie mówił. Wiceminister zdrowia mówił. Nie, nie, nie. Że zawrzemy umowę, że dobiegają końca? Te negocjacje oczywiście będą bardzo długo trwały. Ja nie chciałabym na pewno popędzać nikogo, kto te negocjacje będzie prowadził. Długo to nie znaczy wcale miesiącami, oczywiście. Ale proszę pamiętać... Czyli nie będzie tak, że na wiosnę dopiero do nas trafią? ...że żadnych negocjacji nie można przewidzieć, po co są negocjacje. Nie można przewidzieć, czy negocjacje zakończą się w tę, czy w tę stronę. Negocjacje ze strony Polski są po to, żeby pokazać Polakom, że po pierwsze mamy pełną wiedzę o tej szczepionce i bezpieczeństwo za tę szczepionkę... A kiedy mogą się skończyć te negocjacje? Tego nie wiem, jak się skończą, to na pewno państwu powiemy. Ale na wiosnę to będzie za późno, już będzie po sezonie grypowym. A 200 osób zachorowało. A wie pani, ile choruje na grypę sezonową? 200 osób na całą Polskę przez tyle miesięcy. 7 miesięcy mamy wirus świńskiej grypy, 200 osób zachorowało. Te 200 osób, które było leczone w polskich szpitalach tylko w ilości 124 osób, wróciło do domu w pełni zdrowia. A nie mamy szczepionki! No więc może... Dlatego mówię, że może lepiej powiedzieć: "Nie kupujmy jej już w ogóle" i koniec. Pani będzie zwolennikiem tego, będzie pani to reklamować? Bardzo się cieszę, bo jak pani widzi, presja, która w tej chwili jest, której nie ulegam, powoduje dzisiaj tylko jedno: że ja jestem jeszcze bardziej konsekwentna i dociekliwa w swoim sprawdzaniu tej szczepionki. A dlaczego w naszych magazynach jest tylko 2 miliony opakowań leku Tamiflu? WHO rekomenduje ilość 4 razy większą. A proszę mi powiedzieć, ile chorowało najwięcej ludzi na grypę sezonową w Polsce? Milion dwieście. Czyli nie musimy się przejmować rekomendacjami WHO. Absolutnie nie. Ja... My musimy ocenić nasze możliwości pod potrzeby, które są. Jeśli w tej chwili w Polsce choruje 550 osób w szczycie, a tylko raz, w 2003 roku milion 200 Polaków zachorowało na grypę sezonową, mając zabezpieczenie na 2 miliony, proszę mi wierzyć... A obserwacje mamy kilkunastoletnie. Tak, że nie straszmy Polaków, leczenie jest zabezpieczone. Jakub Gołąb, pani bliski współpracownik - odejdzie z resortu czy nie? Znaczy, Jakub Gołąb złożył wyjaśnienie, które mi napisał bardzo czytelnie. W momencie, kiedy odszedł z resortu wtedy, kiedy pełnił funkcję rzecznika, do momentu, kiedy przyszedł ponownie, żeby zrobić całą kampanię medialną... Zarabiał na życie. Zarabiał na życie, prowadził PR. Współpracował z firmami... Jako urzędnik tego nie robił. Absolutnie nie. Absolutnie nie. Nie robił. Absolutnie nie. I nie będzie robił. Absolutnie nie. No wtedy, kiedy przyszedł do nas do resortu, musiał złożyć oświadczenie, w którym nie występuje konflikt interesu, w którym to znajduje się, że nie jest pracownikiem, nie jest zatrudniony przez firmę farmaceutyczną, więc wydaje mi się, że te spekulacje są krzywdzące dla tego człowieka. I sprawa zakończona. Tak jest. To teraz o pieniądzach, ale NFZ-u. Półtora miliarda mniej w przyszłym roku ze składek. Wstrząsnęła panią ta informacja? Nie, my dokładnie analizujemy to, co się dzieje na rynku, Wiem, że kryzys mimo wszystko nie ominął Polski... A czy wiemy, jak sfinansować tę dziurę? Bo prezes funduszu apeluje: "Podnieśmy składkę o 0,25 procent - to akurat jakieś półtora miliarda". I byłoby po sprawie. To wtedy to nie jest 0,25 tylko kilka punktów procentowych składki. I co? Pacjenci są bardziej zadowoleni? Gwarantuję, pani redaktor - to nie jest sprawa tylko i wyłącznie pieniędzy. Jeśli te pieniądze, które są w systemie, będziemy bardziej racjonalnie wydawać, będziemy wprowadzać wszystkie mechanizmy uszczelniające... To będzie mniej na leczenie. Absolutnie nie. Jeśli dzisiaj wprowadzimy ustawę, którą przyjęliśmy wczoraj na kierownictwie - ustawę refundacyjną. A wprowadzimy ją? Proszę mi wierzyć, nie ugniemy się przed koncernami i wprowadzimy tę restrykcyjną ustawę. I ile oszczędności ona przyniesie? Ja mam nadzieję, że to będą mniej więcej takie oszczędności, które pani tu wymieniła na podniesieniu składki. Czy wie pani, jaka jest przyczyna części tej dziury? No na pewno jest kryzys, jest większe bezrobocie, a jak jest większe bezrobocie... A wie pani o cenie żyta? No wiem. Czy to normalne, że składka zdrowotna dla rolników zależy od ceny żyta? Dokładnie tak. 54 zł i na 33. A to jest normalne? Nie my regulujemy cenę żyta. Ale czy to jest normalne, że składka zdrowotna zależy od takich rzeczy? Powiem pani szczerze, że bardzo głęboko się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że złożymy propozycję ministrowi finansów. Ta propozycja zrodziła się u nas, w resorcie, i powiemy choćby jedno - nie chcemy, żeby składka zdrowotna zależała od jakiegokolwiek czynnika typu kwintal żyta czy kilogram mięsa wołowego lub wieprzowego. Czyli jaka będzie ta propozycja? Jak już ją złożymy, to na pewno państwo w drugiej kolejności się dowiecie. Lepiej, żeby pan minister finansów dowiedział się od nas niż z mediów. A czy to normalne, że w przyszłym roku budżet państwa dopłaci ponad 2 miliardy złotych do KRUS-u właśnie na składkę zdrowotną? Gdzie tu sprawiedliwość, pani minister? Sprawiedliwość jest taka - wszystkich Polaków powinniśmy traktować jednakowo, wszyscy Polacy w jakieś części powinni czuć, że ich składka nie jest tylko i wyłącznie refundowana z budżetu państwa. Ci, którzy pracują, mają sytuację prostą. U rolników... To kiedy powiecie dość? Koalicjant koalicjantem, ale tak być nie może, zwłaszcza w kryzysie, kiedy brakuje pieniędzy na leczenie tych, którzy składki na leczenie płacą sami. Proszę mi wierzyć, że w tej chwili nad ustawą o KRUS-ie pracujemy. To nie jest, że gdzieś tam odłożono ad acta tę sprawę. To nie jest tak, że koalicjant nagle broni jak niepodległości suwerenności rolników co do partycypacji w leczeniu. To nie jest tak. My mówimy, że trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które... Ale broni KRUS-u koalicjant. KRUS-u jako instytucji? KRUS jest święty. Można by było mnie zarzucić, że ja Narodowy Fundusz Zdrowia bronię jako instytucji. To nie tak. Myślę, że trzeba znaleźć takie rozsądne i logiczne rozwiązanie, które można by było również rolnikom przedstawić do zaakceptowania i byłoby akceptowalne. Pani minister, ta propozycja ministerstwa zdrowia, która pojawi się w przyszłym roku, to będzie uderzenie w KRUS? Nie. To nie będzie uderzenie w KRUS. To jak pani to sobie wyobraża? Myślę, że nie docenia pani troszkę resortu zdrowia. Proszę poczekać do momentu, kiedy my przedstawimy propozycję do ministerstwa finansów, a potem pani i inni pani koledzy ocenią tę propozycję. Dobrze? Tak się umawiajmy. I koalicjant się zgodzi na pewno, tak? Na pewno naszą rolą jest ustalanie wszystkiego z koalicjantem. Po to jesteśmy w koalicji, żeby nie tylko pokazywać się przed kamerami jako sympatyczni przyjaciele, którzy się witają, podają sobie rękę i uśmiechają się do siebie, ale rozwiązują również bardzo trudne problemy, które niekoniecznie muszą być wygodne dla jednej albo drugiej strony. To już widzę ucieszonego Waldemara Pawlaka. A powiem szczerze, że Pawlak się bardzo sympatycznie uśmiecha, a uśmiecha się ostatnio coraz częściej. A szczerze? Tak. Szczerze.