Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Klich: Wyjście z Afganistanu? 2013, może 2014 r.

Jesteśmy gotowi opuścić Afganistan w roku 2013, a technicznie - nawet w 2012. A jeśli NATO uzna, że najlepszy będzie rok 2014? My musimy dopasować swoje myślenie do tych potrzeb, które zgłaszają sojusznicy - mówił w Przesłuchaniu RMF FM minister obrony narodowej Bogdan Klich.

/RMF

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego ministra finansów tak bardzo drażnią wydatki na armię?

Bogdan Klich: - Tego, czy drażnią, nie wiem. Na razie jestem usatysfakcjonowany tym, co mamy w tym roku i tym, co będziemy mieć w przyszłym roku.

Tu odniósł pan zwycięstwo, rzeczywiście. W przyszłym roku - wygrał pan batalię o budżet, ale minister nie składa broni, zgłasza kolejny program.

- Udało się ministra Rostowskiego przekonać do tego, że armia potrzebuje wzrostu i że zarówno w tym roku, jak i w przyszłym roku potrzebne jest tyle pieniędzy na wydatki obronne, żeby ten wzrost zapewnić. I z tego jestem zadowolony.

Ale już nie do końca, bo w 2010 roku - minister mówi - pieniądze na wojsko będą zależałyby od stanu budżetu, czyli w jednym roku mogłyby być mniejsze, a w innym większe, rozliczane raz na 6 lat. Nie zapytał pan: "Jacku, dlaczego wciąż mi to robisz?"

- Wie pani, ja twardo stąpam po ziemi. Na razie pracujemy nad ostateczną wersją budżetu na ten rok. W tym budżecie tegorocznym mamy 1,95 proc. PKB na obronność, pracujemy nad wykonaniem tegorocznego budżetu, a równocześnie prowadzimy prace nad ostatecznym kształtem budżetu na przyszły rok, gdzie wiadomo, że wydatki będą o 1 miliard 800 milionów większe niż w tym roku. I będą na poziomie 27,5 miliarda złotych. To - mówiąc językiem młodzieżowym - cała góra kasy i trzeba ją odpowiednio podzielić, tak, żeby rzeczywiście wspierać to, co jest rozwojowe, a to, co jest hamulcem dla rozwoju wojska, po prostu wyhamować.

Ten pomysł Jacka Rostowskiego jest hamulcem? Co pan odpowiedział Jackowi Rostowskiemu? Bo on wysłał pismo w tej sprawie do pana.

- Dyskutujemy na ten temat. Tak naprawdę następna runda dyskusji odbędzie się za rok, kiedy będziemy ustalać projekt budżetu na rok 2012. Ja nie chcę przewidywać faktów, które w tej chwili są nieprzewidywalne. Najważniejsze jest to, co mamy i najważniejsze jest to, co będziemy mieć na rok przyszły - 27 miliardów 500 milionów to jest bardzo duża kwota, a najważniejsze tak naprawdę w tym wszystkim jest to, że zakupy modernizacyjne dla armii na przyszły rok będą o 700 milionów większe dlatego, że to będzie 4 miliardy 800 milionów złotych żywej gotówki, którą będziemy mogli wydać na zakup sprzętu i uzbrojenia wojskowego.

Pan może ciągle opowiadać o tym, co kupimy. Ja pytam. Argumentacja ministerstwa co do projektu na 2012 rok brzmi: "nie ma możliwości, aby w zadaniowym budżecie, który będzie obowiązywał od tego roku, jeden resort miał sztywne finansowanie". Brzmi to bardzo stanowczo, przyzna pan. I co pan na to odpowie?

- Nad projektem budżetu na 2012 rok będziemy rozmawiać za rok, dokładnie o tej porze. Ja nie jestem prorokiem - powiem szczerze. Tak, jak powiadam, staram się trzymać faktów. Fakty są takie, że w przyszłorocznym budżecie będzie kwota, o której wspomniałem, a dyskusja na temat kształtu budżetu na rok 2012 będzie dopiero za rok.

Ale czy to jest zły pomysł? Czy jest do zaakceptowania?

- Jaki?

Ten projekt Jacka Rostowskiego, 1,95 procent...

- Nie ma jeszcze projektu budżetu na rok 2012.

Pomysł. Pomysł Jacka Rostowskiego.

- Proszę wybaczyć, ale o pomysłach możemy rozmawiać na seminariach akademickich, a nie...

Ale zgłoszony oficjalnie.

- ... a nie w czasie, kiedy rozmawiamy o projektach budżetu na obronność. Bo to, czym w tej chwili dysponujemy, to jest projekt na rok 2011. O projekcie na 2012 rok będziemy rozmawiać za rok dokładnie o tej porze.

Ale co pan odpisał ministrowi Rostowskiemu?

- 1,95 to bardzo ważny wskaźnik, wskaźnik, od którego zależy to, czy będzie możliwe długoterminowe planowanie. Bo przecież w wojsku, podobnie jak w innych dużych instytucjach, jak na przykład w policji, ważne jest długoterminowe planowanie. Te plany uzupełniania sprzętu, uzbrojenia wojskowego, to plany wieloletnie - przypomnę, że w zeszłym roku przyjąłem 14 planów programów modernizacyjnych z perspektywą na 2018 rok. To są takie linie rozwojowe, które muszą mieć swoje zaplecze finansowe. My planujemy, że do roku 2018, summa summarum, będziemy dysponować na ten cel kwotą około 30 miliardów złotych i wtedy będziemy w stanie zakupić nowe samoloty szkolno-bojowe, będziemy w stanie zakupić nowe śmigłowce dla armii i tak dalej.

Panie ministrze, stawiając kropkę nad i. Powiedział pan stanowcze "nie".

- Uznaję, że 1,95 procenta PKB na siły zbrojne to jest dobry wskaźnik, umożliwiający siłom zbrojnym rozwój.

Kiedy ostatni polski żołnierz opuści Afganistan? Jaka jest wspólna strategia rządu i prezydenta na lizboński szczyt NATO i co zawiezie pan do Stanów Zjednoczonych, bo za chwilę się pan tam wybiera?

- Ja jestem zwolennikiem bardziej opisywania warunków końcowych, a nie daty końcowej. Oczywiście potwierdzę to, co mówiłem już kilkakrotnie, że jesteśmy gotowi opuścić Afganistan w roku 2013, ale jesteśmy także technicznie - zaznaczam, technicznie - gotowi wyjść z Afganistanu w roku 2012. Natomiast przed nami w tej chwili najważniejszy etap konsultacji politycznych, międzynarodowych, z naszymi sojusznikami, z naszymi partnerami, poczynając od Stanów Zjednoczonych, a skończywszy na partnerach europejskich. I od tego, jak będziemy kształtować dalszą politykę w Afganistanie, od tych rozmów właśnie zależy kształt, wielkość i długość pobytu naszych wojsk w Afganistanie.

A Radosław Sikorski powiedział ostatnio, że ten proces będzie trwał do 2014 roku. To jest możliwe?

- Jak najbardziej. Rozmawiamy z naszymi partnerami o zaangażowaniu Polski w Afganistanie nie dlatego, że mamy z tego jakąś swoistą przyjemność, tylko dlatego, że jest to ważne dla wiarygodności Polski w NATO.

Czyli pan mówi 2012 koniec. 2012 kropka.

- Jak powiedziałem na początku naszej rozmowy na ten temat, jestem zwolennikiem określenia warunków końcowych, a nie daty końcowej. Jeżeli nasi żołnierze spełnią zadania w Afganistanie, to przyjdzie czas na zastąpienie kontyngentu bojowego kontyngentem szkoleniowym.

Ale szef NATO ostatnio mówił, że te warunki zostaną spełnione według niego i według tego, co mu przekazywał prezydent Karzai, dopiero w 2014 roku.

- I dlatego tak ważne jest żebyśmy ten etap konsultacji politycznych, poczynając od Waszyngtonu, a skończywszy chociażby na tych, które miałem wczoraj w Budapeszcie z naszymi partnerami Węgrami, czy zeszłotygodniowych z konsultacji z Litwinami, Łotyszami, Estończykami, Bułgarami, abyśmy ten etap konsultacji racjonalnie spożytkowali.

Czyli jest możliwe, że zostaniemy do 2014 roku również, a być może i dłużej?

- Chodzi o to, żeby Polska nic nie straciła w swojej wiarygodności w NATO, zależności od decyzji politycznych podejmowanych tutaj w kraju. Abyśmy byli w stanie załatwić sprawy ważne dla Polski dzięki temu, że nasi żołnierze wykonują fantastyczną pracę tam, w Afganistanie. Bo tak naprawdę nasza obecność w Afganistanie, to jest narzędzie naszej polityki obronnej i od tego jak tam się sprawujemy zależy to, czy w NATO w sprawach dla nas kluczowych będziemy w stanie osiągnąć nasze cele.

Czyli jeżeli NATO przyjmie taką koncepcję do 2014 roku, my mówimy "tak"?

- Wchodzimy w tej chwili w najważniejszy okres konsultacji z sojusznikami, który zakończy się na szczycie lizbońskim i wtedy ostatecznie będziemy wiedzieć jak cała wspólnota, bo jesteśmy elementem tej wspólnoty, będzie zachowywała się w przyszłości w Afganistanie. I nie ma wątpliwości w tej chwili, co do jednego: ten wehikuł idzie do przodu. Została przyjęta w roku 2009 strategia generała McCrystala, jest ona realizowana, a latem tego roku odbyła się konferencja międzynarodowa w Kabulu, gdzie określono, że rok 2014 jest mniej więcej czasem, do którego NATO powinno pozostać w Afganistanie. My musimy dopasować swoje myślenie na ten temat do tych potrzeb, które zgłaszają sojusznicy. Dla nas najważniejsze jest to, co załatwimy w NATO dla Polski teraz i na przyszłość.

Na koniec: kiedy do Polski wróci drugi tupolew? Dlaczego ten remont się przedłuża?

- Czekamy na niego. Odbywają się w tej chwili procedury odbioru. Lada dzień, lada tydzień będzie w Warszawie.

Czyli w przyszłym tygodniu?

- W przyszłym tygodniu, albo w kolejnym, albo w następnym będzie w Warszawie.

Jak tupolew wróci, to VIP-y będą nim latały, to już słyszeliśmy. Czy to znaczy, że nie będzie przetargu na ten właściwy samolot, nowocześniejszy?

- Nie. Jedna sprawa z drugą nie ma nic wspólnego, dlatego, że po tej modernizacji ten tupolew i tak zakończy swój tak zwany resource.

W 2015...

- W 2015 roku i do 2014 roku musimy dysponować nowymi samolotami. Procedura przygotowawcza do przetargu niezależnie od remontu tupolewa oczywiście biegnie.

To kiedy przetarg?

- Jak skończymy procedurę przygotowawczą, jak ogłosimy przetarg, jak przetarg będzie rozstrzygnięty i jak w świetle umowy, która będzie podpisana, będzie wyglądał terminarz.

Pytam się, czy to jest kwestia tygodni, czy miesięcy. Czy to raczej przyszły rok, czy za dwa lata...

- Na pewno datą końcową, którą trzeba jasno sprecyzować jest rok 2014. Dlatego też Jaki 40., które są na wyposażeniu 36. pułku do tego czasu będą sukcesywnie schodzić z użytkowania i w roku 2014 musimy dysponować nowymi samolotami.

I będziemy.

- Oczywiście.

RMF

Zobacz także