Konrad Piasecki: Dom Wszystkich Polska w koalicji z SLD? Ryszard Kalisz: Tak... Bo ja już się trochę gubię w tych pańskich politycznych zwrotach. - Nie, to jest bardzo proste. W ciągu ostatniego półrocza to nie jest bardzo proste. Bo pan przedostatnio był z Palikotem, teraz znowu z Millerem. - Nie byłem z Palikotem. Dom Wszystkich Polska był elementem koalicji Europa Plus Twój Ruch. Na mój wniosek - 3 - 4 dni do wyborach do europarlamentu - koalicja Europa Plus Twój Ruch została rozwiązana. Teraz - przez 1,5 miesiąca, gdzieś od lipca - trwały negocjacje i Dom Wszystkich Polska podpisał porozumienie z SLD w ramach idei Lewica Razem. Ale tak pan na tego Millera narzekał, opowiadał jaki straszny, zamordystyczny, nielewicowy. I co, wszystko już nieaktualne? - Bardzo proszę, żeby pan nie miał krótkiej pamięci. Moim problemem jest właśnie długa pamięć. - Ano właśnie widzę, że nie bardzo. Pamiętam wszystko, co pan opowiadał o Leszku Millerze, że zazdrości panu wszystkiego - popularności przede wszystkim. - Jak mnie wyrzucali z SLD, to za co? Za to, że pan próbował romansować z Palikotem... - Chciałem otwarcia lewicy. Chciałem otwarcia SLD. Inicjatywa Lewica Razem jest właśnie elementem otwarcia SLD na inne środowiska. Jeżeli ja pozostałem przy swoim poglądzie, a SLD się zmieniło w moim kierunku, to organizacja, którą stworzyłem, której przewodniczę, jak miała postąpić? Czyli ta lewica dobra, która się na Kalisza otwiera? - To prawda. Bo Kalisz jest prawdziwą polską lewicą? Nie tylko Ryszard Kalisz, ale też wiele innych osób, ale ważne jest to, żeby lewica Polska była skonsolidowana w swojej różnorodności, żeby miała swoje wartości, żeby to była lewica nowa, na miarę drugiego dziesięciolecia XXI wieku. A Palikot to już martwa ryba polskiej polityki? - Ma bardzo duże trudności teraz. Sypie mu się... - Posypało mu się... A co się dzieje z tymi jego działaczami? Zerkają ku SLD? Mają jakiś pomysł? - Trudno mi powiedzieć. Nie robię żadnych łowów w takim stawie, nie zamierzam na razie przyjąć do siebie nikogo z tych posłów, którzy odeszli od Palikota, ale przecież naturalne jest, że oni gdzieś tam prowadzą rozmowy. A wierzy pan jeszcze w zjednoczenie Millera, Kalisza i Palikota? Czy trzeba już nad tym postawić krzyżyk? - Nowa lewica nie powinna powstawać jako proste zjednoczenie. Powinna powstawać na zasadzie wartości ideowych i na zasadzie dynamizmu. Dlatego te struktury, które są dzisiaj, niekoniecznie muszą się przenieść do nowej lewicy drugiego dziesięciolecia XXI wieku. Myśli pan, że Palikot skończy w Platformie? - Trudno mi powiedzieć, Palikot wyszedł z Platformy, ma bardzo podobny sposób rozumowania w niektórych sprawach. Wielokrotnie mówiłem, że Janusz Palikot jest bardzo inteligentnym człowiekiem, natomiast czasami w działaniu jest wrogiem samego siebie. Ale to nie zmienia faktu, że w kategoriach intelektualnych, twórczych, jest bardzo dobry. Bo z tego co słyszałem, to pan nie był taki daleki wejścia do Platformy przy okazji tworzenia rządu Kopacz. - Nigdy nie chciałem wejść do Platformy. Ale były jakieś takie pomysły z wejściem do rządu? - Do rządu też nigdy nie chciałem wejść. To pan nie chciał, ale podobno pana chcieli. - Prawdą jest, że często rozmawiam z wieloma moimi przyjaciółmi z Platformy i rozmawialiśmy również o sprawach dotyczących tworzenia przyszłego rządu. Sondowali pana w sprawie wejścia do rządu Kopacz? - Rozmawialiśmy o wielu sprawach, również rozmawialiśmy, jak ten rząd w kategoriach ideowych powinien wyglądać. Ale zastanawiał się pan nad tym, żeby zostać ministrem sprawiedliwości u Kopacz? - Nie, to nigdy nie wchodziło w grę. Natomiast w grę wchodzi bardzo poważna rzecz. To, żeby w Polsce był dobry rząd, rozwiązywał problemy, jest interesem nas wszystkich. 1 lipca przyszłego roku wchodzi w życie nowa procedura karna na etapie sądowym wprowadzająca kontradyktoryjność. Kompletnie do tego nie jest przygotowany system prokuratury i oskarżenia publicznego. Jeżeli się nie zrobi tej reformy, to ta kontradyktoryjność się zawali i będzie znowu mowa, że niepotrzebnie ją wprowadzono. Trzeba zrobić reformę oskarżenia publicznego i prokuratury. Niech pan to Grabarczykowi mówi. - Powiedziałem. Z Cezarym Grabarczykiem my się znamy od 30 lat i ja się bardzo cieszę, że on został ministrem sprawiedliwości. On to wszystko wie. Jak pan widzi: szybko działa. Darowałby pan Ostachowiczowi zatrudnienie w Orlenie? - To jest zupełnie co innego. Pytam pana, bo to pan zawsze mówi, że politycy powinni bardziej godnie zarabiać. - Ja uważam, że politycy powinni bardziej godnie zarabiać, uważam, że wiele problemów jest właśnie z tego, że ministrowie i posłowie tak mało zarabiają, natomiast... wie pan, to jest kwestia smaku. Herbertowska. - Dokładnie. Gdyby tam było utworzone stanowisko, gdyby ogłoszono konkurs, on by stanął, jeżeli jest taki wspaniały, to i w konkursie by wygrał. Byłoby to wszystko dobrze. Ta cała procedura wyglądała jakby na synekurę, na spłatę długu przez Tuska. A on jako PR-owiec powinien był wiedzieć, że to będzie bardzo źle odebrane. Widać, że albo jest kiepskim PR-owcem, albo już mu na niczym nie zależało. A pana krucjata propodwyżkowa politycznie przynosi jakieś efekty czy stoi w martwym punkcie? - Ja cały czas o tym mówię... Ale mówi pan kolegom z Platformy i...? - ... zauważam, że coraz więcej ludzi o tym mówi. Wie pan z czego to się bierze: ze strachu przed tabloidami. Przecież ja pamiętam, jak kolejni marszałkowie Sejmu bali się tabloidów, pamiętam, jak jeden z wiceszefów klubu bał się tabloidów w czasach SLD, ograniczył posłom "czternastki" i "trzynastki", posłowie nie mają żadnych podwyżek od wielu, wielu lat, a i tak nikt tego nie zauważył. A mieć powinni, pańskim zdaniem. - Oczywiście, że powinni mieć. To się odchudźcie. Ilościowo. - To swoją drogą też, trzeba odchudzić parlament, tu pan ma rację. Ale to wszystko stoi w martwym punkcie? Po cichu przyznają panu rację i nic nie robią. - Jeżeli mówimy o wartości rynkowej Ostachowicza, to ja panu powiem, że moi aplikanci, których wielu wychowałem, zarabiają dziesięciokrotnie więcej ode mnie. Czyli wartość rynkowa Kalisza też jest dużo wyższa niż jego pensja poselska? - Nie mówię, jaka jest wartość rynkowa, tylko mówię o moich aplikantach. Natomiast w środowisku adwokackim, jak ja zarabiam 7 tys. złotych plus 2 tys. diety, to w Warszawie w środowisku adwokackim na mnie patrzą się z politowaniem. Chodzi o to, żeby w parlamencie i w polityce byli ludzie mądrzy. Jeżeli ktoś nie chce się zgodzić dlatego, że zarabiałby 10 razy mniej tylko dla idei - to nie mamy w polityce często ludzi mądrych. Chodzi o to, żeby byli mądrzy, bo oni odkładają za was wszystkich drodzy obywatele. Nie czytajcie tabloidów w tym zakresie, tylko pamiętajcie, że czym lepszy minister, bardziej merytorycznie przygotowany, czym lepszy poseł merytorycznie przygotowany, tym lepiej dla Polski, dla wszystkich obywateli. W związku z tym musi lepiej zarabiać. - Już powiedziałem o tym. Ewa Kopacz w tej sytuacji Ostachowicza wykazała się godną postawy stanowczością, czy raczej godną nagany niewiedzą, co robią jej ministrowie? - I jedno, i drugie. Natomiast ja się dziwię, że Ewa Kopacz w piątek nie wystąpiła publicznie, nie zrobiła konferencji, nie powiedziała, że to ona. Skądinąd bardzo miła i mądra Iwona Sulik to ogłosiła, ale Ewa Kopacz powinna być politykiem z krwi i kości i tego jej życzę. To na koniec pytanie od słuchaczy: Czy bierze pan pod uwagę bycie kandydatem lewicy na prezydenta? - Drodzy państwo, co będzie w przyszłości zobaczymy. Żeby startować na prezydenta trzeba mieć co najmniej trzy elementy. Trzydzieści pięć lat. To już pan ma. - No dobra. Trzy elementy. Trzydzieści pięć lat. Pieniądze - przecież na kampanię - ona bardzo drogo kosztuje. I jeszcze trzeci element - strukturę, która to wszystko zorganizuje. To SLD pan teraz ma. - Zobaczymy. Na razie jest za wcześnie, żeby podejmować decyzję. Konrad Piasecki