Mówi się, że informacje warte są więcej niż pieniądze. W tym wypadku jedna informacja warta jest dokładnie tyle, ile można dostać za ukryty skarb amerykańskiego jubilera. Johnny Perri z hrabstwa Macom w stanie Michigan, od miesięcy notował straty i szukał sposobu na ratunek w dobie pandemicznego kryzysu. W pewnym momencie znalazł się w sytuacji, z której miał tylko dwa wyjścia. Albo sprzedać wszystko, co miał jeszcze do sprzedania i udać się na przyspieszoną emeryturę, albo znaleźć jakąś inną drogę zarobku na swojej biżuterii. Wybrał tę drugą. Perri poinformował niedawno, że wraz z żoną zakopali złote, platynowe i srebrne kosztowności, warte łącznie około milion dolarów, w kilkunastu miejscach na terenie całego Michigan: od miasta Detroit aż po Górny Półwysep przy granicy z Kanadą. Projekt ten nie ma oczywiście nic wspólnego z rozdawnictwem - można nawet powiedzieć, że jest nieco perfidny, a na pewno obliczony na zysk. Na czym więc chce zarobić Johnny? Na sprzedaży wskazówek na temat tego, gdzie ukryty jest skarb. Były już jubiler zachęca wszelkich śmiałków i poszukiwaczy do tego, aby wyruszyli na łowy, twierdząc, że po drodze czeka ich mnóstwo zagadek do rozwiązania. Może być to więc nie tylko sposób na szybkie wzbogacenie się, ale także niezapomniana przygoda. Każdą część majątku państwa Perri można odnaleźć w ramach osobnego "zadania". Żeby wziąć udział w zadaniu, należy kupić specjalny bilet. Liczba biletów jest ograniczona. Posiadacze biletów otrzymają wskazówki na temat tego, gdzie mogą być zakopane kosztowności. Obowiązuje ich jedna zasada: nie mogą dzielić się tą wiedzą z nikim innym, na przykład za pośrednictwem social mediów. Kto pierwszy odnajdzie skarb, ten zabiera go dla siebie.