Dorośli rzadko pozwalają młodzieży wypowiedzieć swoje zdanie, a jeszcze rzadziej słuchają. Dlatego młodzi kombinują i demonstrują poglądy w inny sposób - najczęściej poprzez ubiór, noszenie konkretnych symboli czy poprzez fryzurę. Takiego młodego człowieka można niekiedy czytać jak książkę: grzywka zasłania mu pół twarzy? - możliwe, że po drodze mu z emo. Nosi glany i podwinięte dżinsy? - pewnie trochę skinuje. Bywa obwieszony "amuletami"? - może fascynuje go ruch wicca... Dla rodziców nabycie umiejętności "czytania dziecka" to sprawa kluczowa. Można wówczas uniknąć nieprzyjemnego zaskoczenia, kiedy młody człowiek nagle zmienia swoje zachowanie, a my zauważymy, że już nie potrafimy się z nim porozumieć, o szczerej rozmowie nie wspominając. Są bowiem takie symbole, których obecność - jak tych wymienionych wcześniej - powinna wzbudzić w rodzicach jeszcze nie niepokój, ale na pewno czujność. Może się bowiem okazać, że to właśnie za pomocą konkretnych emblematów dziecko komunikuje, że identyfikuje się z konkretną subkulturą lub ma takie a nie inne poglądy. Czerwone światło Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza symbole "obiektywnie negatywne", czyli znaki powszechnie utożsamiane z wartościami szkodliwymi. Takie, na których widok automatycznie zapala nam się czerwone światło, ponieważ doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, do jakich negatywnych zjawisk się odnoszą i do czego nawołują. W ich wypadku zasada domniemania niewinności dziecka nie może mieć zastosowania. - Odwrócony krzyż, odwrócony pentagram, nazistowska swastyka, faszystowska gapa lub też napis H.W.D.P - to są symbole, przy których nie ma wątpliwości. Ich konotacje są jasne i nikt im innego znaczenia nie nada. Młodzież też to wie - wymienia Mariusz Snopek, pedagog z Uniwersytetu Opolskiego, autor książki "Tatuaż. Element współczesnej kultury". Agresja ukryta w symbolu Niektóre z symboli stricte negatywnych nabrały takiego wydźwięku, ponieważ utożsamiono je z subkulturami dewiacyjnymi społecznie, a więc mogącymi wywierać destrukcyjny - z punktu widzenia społeczeństwa - wpływ na swoich członków. I tak na przykład z subkulturą skinheadów tradycyjnie wiąże się konkretne formy krzyża celtyckiego, m.in. koło przecięte pod kątem prostym dwiema osiami lub wariacje na jego temat nawiązujące do swastyki. Także symbole faszystowskie, choć tych raczej się publicznie nie spotyka, ponieważ w Polsce ich używanie jest nielegalne. - Zresztą u tradycyjnych skinów praktycznie każdy element ubioru ma swoje znaczenie, gdyż jest to organizacja przemocy. Wiecznie gotowi do walki o czystość rasową i Polskę dla Polaków, ubierają się w taki sposób, by jak najbardziej zwiększyć swoje szanse w ewentualnej bitwie - wyjaśnia dr Maciej Szaszkiewicz, psycholog z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. I tak: skin nosi glany, ponieważ, po pierwsze, mają gumową podeszwę, więc można się cicho do wroga zakraść, po drugie, są wzmocnione metalowymi elementami, co zwiększa siłę rażenia. Skin nosi dżinsy, najlepiej firmy Wrangler - wtedy wiadomo, że są zrobione przez białego człowieka, koniecznie podwinięte, po pierwsze, by odsłonić glany, po drugie, jeśli przy kopnięciu tryśnie krew, by nie pobrudzić spodni. Zresztą ortodoksyjny skin ma przy sobie szmatkę, żeby przetrzeć glany, gdyby się zabrudziły. Pasek skina musi mieć ciężką klamrę, żeby zwiększyć pole rażenia, jeśli zacznie nim wywijać. Całości dopełnia koszulka, najlepiej firmy Fred Perry, i kurtka typu flyers. Głowa obowiązkowo ogolona, żeby przeciwnik nie mógł chwycić za włosy. Grunt to bunt Z agresji, ale nie w formie czynnej, lecz raczej wrogości i urazy, wyrasta też subkultura punków. - To były głównie obrażone dzieci z poczuciem krzywdy. W przeciwieństwie do skinów nie chcieli atakować, ale przede wszystkim się odizolować. Ich wygląd zewnętrzny miał odstręczać, tak, by ludzie z własnego wyboru nie zawracali im głowy. Punkowcy mówili: Zrobimy tak, by na sam nasz widok szlak was trafił - przypomina Szaszkiewicz. Stąd też lekkie podejście do higieny osobistej, kolorowe irokezy, skórzane kurtki nabijane ćwiekami, potargane, poplamione spodnie i wszechobecne kolorowe naszywki - głównie litera A w kole, czyli symbol anarchii i napis BUNT, lub po prostu "B". Bo "grunt to bunt". - Jednak, gdy raz zapytałem punka przeciwko czemu jest ten bunt, to nie bardzo potrafił mi odpowiedzieć. Bunt ogólnie - czyli jeśli coś mi każą, to ja zrobię odwrotnie. Każą iść do szkoły? Lepiej na wagary i na wino - opowiada psycholog sądowy - Domyślamy się, że to po prostu bunt przeciwko całemu światu dorosłych, który - jak czują punkowcy - skrzywdził ich. Współczesna mieszanka To oczywiście obraz "tradycyjnego" skina i "tradycyjnego" punka, gatunków - można by rzec - na wymarciu. - Stare subkultury były spójne - ideologicznie, moralnie, panowały klarowne zasady. Dziś sprawa wygląda inaczej. Panuje charakterystyczne dla ponowoczesności zróżnicowanie - komentuje dr Elżbieta Michałowska, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego - Obecnie funkcjonują grupy np. nazi punków czy red skinów. Kiedyś to była sprzeczność. - Dziś trudno spotkać klasycznego punka czy skina. W każdej z tych subkultur funkcjonuje przynajmniej kilka odłamów - potwierdza Snopek. Pentagram i pewna liczba Jednak najbardziej dewiacyjną subkulturą są sataniści. - Na szczęście w Polsce ten ruch jest tajny, dlatego zbyt szybko się nie rozprzestrzenia - mówi Szaszkiewicz. Z racji wartości, które głosi, symbole związane z tą subkulturą w większości mają jednoznacznie negatywne konotacje. Szczególne znaczenie ma pentagram, oczywiście odwrócony. Np. jeśli składana jest ofiara (zazwyczaj ze zwierzęcia), to koniecznie zabójstwo musi zostać dokonane w obrębie tego symbolu. Wtedy - jak twierdzą sataniści - uwolniona podczas rytuału energia przejdzie na sprawcę zbrodni. Duże znaczenie mają także symbole negujące wartości chrześcijańskie, m.in. odwrócony krzyż czy liczba Bestii. Sataniści w ogóle lubują się we wszelkiego typu akcesoriach - rytuałach, zaklęciach, czaszkach, krwi, itp. Podczas swoich ceremonii zachęcają też do odurzania - narkotykami, alkoholem. To wszystko ma budować atmosferę wtajemniczenia, wywoływać poczucie bycia wybranym, posiadania jakiejś ekskluzywnej wiedzy. Najbardziej destrukcyjni Problem z satanistami polega jednak na tym, że choć z zapamiętaniem wykorzystują oni różne symbole, na co dzień tego nie widać. "Wyznawcy szatana" nie afiszują się ze swoją przynależnością. - Satanista zazwyczaj niczym się nie wyróżnia. Wpaść na jego trop można np. znając jego prywatny pokój, gdzie te symbole już się pojawiają, np. w postaci trupiej czaszki - podpowiada Szaszkiewicz.