"Jeśli Polska runie, nasze wnuki mogą mieć pretensje tylko do nas" - ostrzega w swojej kampanii Paweł Kukiz. Jego ruch skupia się głównie na kwestii Jednomandatowych Okręgów Wyborczych i zachęca do głosowania na "TAK" właśnie w tej kwestii.Platforma Obywatelska kampanię referendalną oparła na pokazaniu "kontrastu" pomiędzy partią rządzącą a opozycją. Prawo i Sprawiedliwość na plakatach przedstawiane jest jako partia, która sprzeciwia się JOW-om i za zatrzymaniem finansowania partii politycznych z budżetu. Przeciętny odbiorca takiego billboardu nie widzi tu zachęty do pójścia na referendum. Kampania referendalna Platformy Obywatelskiej jest po prostu częścią kampanii wyborczej. I tak też jest odbierana. Politycy Platformy mają jednak inne wytłumaczenie na podjęte przez siebie działania. - PO rozpoczęło kampanię przedreferendalną, ponieważ Polacy potrzebują jawnych deklaracji. Polacy oczekują polityki odwagi, a nie ostrożności, a także rozmydlania pytań, dorzucając nowe wirtualne pytania. Od samego początku istnienia partii deklarujemy poparcie dla JOW-ów, w tym zakresie jesteśmy konsekwentni i wiarygodni - mówił poseł PO Michał Szczerba. Podobnie wygląda to w przypadku Prawa i Sprawiedliwości. Spot wyemitowany przez Beatę Szydło podkreślał, jakie Prawo i Sprawiedliwość chciałoby zadać pytania. W materiale de facto nie pojawia się ani razu zachęta do wzięcia udziału w referendum. - Polacy mają prawo decydować o swoim państwie. Mają prawo decydować o swojej pracy i przyszłości swoich dzieci. Zwróciłam się do prezydenta Andrzeja Dudy o dodanie we wrześniowym referendum trzech ważnych pytań - mówi w najnowszym spocie kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, nie ujawniając jednak, jakie są pozostałe pytania, na które będą 6 września odpowiadać Polacy. Eksperci powtarzają, że referendum jest wynikiem poparcia, jakie jeszcze podczas kampanii prezydenckiej zyskał dla inicjatywy JOW-ów Paweł Kukiz. Politolog z UW Rafał Chwedoruk uważa, że sama kampania referendalna jest "miałka", a "budowanie siły politycznej na kwestii JOW-ów to mit". Państwowa Komisja Wyborcza stworzyła kilka spotów, które mają pomóc zorientować się obywatelowi w skomplikowanych meandrach referendalnych. Wszystkie materiały można zobaczyć TUTAJ. Jedną z najważniejszych informacji przekazywanych przez PKW jest fakt, że aby referendum zostało uznane za ważne, konieczne jest uzyskanie 50 procent ważnych głosów wyborców. Jednocześnie PKW poinformowała, że w dniu referendum nie będzie podawała żadnych danych o frekwencji. Oficjalne wyniki poznamy w poniedziałek 7 września w godzinach popołudniowych. Głosowanie w referendum trwa od godz. 6 do godz 22. Poza partiami politycznymi w kampanię referendalną włączyło się kilka instytucji. - Naszą decyzją możemy ukrócić złą praktykę finansowania partii politycznych z publicznych pieniędzy - tłumaczy Roman Giertych, zachęcając do udziału w referendum. Prawnik włączył się kampanię referendalną z Instytutem Myśli Państwowej. Organizacja Kierunek Zmiana, za którą stoi poseł Łukasz Gibała również zachęca obywateli do wzięcia udziału w referendum. Gibała namawia między innymi do zagłosowania przeciwko finansowaniu partii politycznych z budżetu. 6 września Polacy odpowiedzą na następujące pytania: Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej? Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?