Jerzy Szmajdziński gościem Faktów RMF FM
Jerzy Szmajdziński, minister obrony narodowej.
Bogdan Rymanowski: Kiedy konkretnie będzie początek operacji przerzutu naszych żołnierzy do Afganistanu?
Jerzy Szmajdziński: Sojusznicy stale sugerują nam, żebyśmy takich informacji nie podawali, ale wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych dni nasi żołnierze znajdą się na terenie działań antyterrorystycznych. Weszliśmy w stan gotowości 72-godzinnej, czyli 72 godziny przed wylotem korytarze powietrzne, dziesiątki uzgodnień z dowództwem operacji w Tampie - my jesteśmy już gotowi.
Bogdan Rymanowski: Czyli do 21 marca nasi żołnierze będą w Afganistanie.
Jerzy Szmajdziński: Wcześniej nawet.
Bogdan Rymanowski: Wiadomo konkretnie ilu polskich żołnierzy pojedzie do Afganistanu? Cała 300-osobowa grupa czy tylko część?
Jerzy Szmajdziński: Już właściwie we wszystkich mediach ukazały się w tej sprawie informacje tajne i poufne - to będzie kilkudziesięcioosobowy kontyngent logistyków i saperów oraz pododdział specjalny. W sumie trzecia część przewidywanego kontyngentu. Mają miejsce zbadane rekonesansem, wiedzą co mają robić, wiemy jaki sprzęt weźmiemy i do czego on będzie potrzebny.
Bogdan Rymanowski: Wiemy dokładnie gdzie będą stacjonować polskie wojska? Czy to jest sąsiedztwo bezpośrednich walk toczonych ostatnio w trakcie operacji "Anakonda?
Jerzy Szmajdziński: Lotnisko docelowe to Kabul, natomiast w Afganistanie wchodzimy w fazę, gdzie będziemy mieli wojnę o charakterze partyzanckim.
Bogdan Rymanowski: Czyli polscy żołnierze będą w strefie bezpośredniego zagrożenia. To już nie będą ćwiczenia, manewry, tylko wojna.
Jerzy Szmajdziński: Zarówno ci, którzy znajdują się w misji pokojowej i stacjonują w Kabulu, jak i ci, którzy są w operacji militarnej muszą mieć odpowiednią ochronę, bezpieczeństwo, poddawać się specjalnym procedurom i zachowywać ogromną czujność, ponieważ ryzyko jest tam w każdym miejscu.
Bogdan Rymanowski: Co z żołnierzami GROM-u? Oni są już w Afganistanie?
Jerzy Szmajdziński: Nie. Żołnierze GROM-u udadzą się mniej więcej w tym samym czasie, w części wraz z kontyngentem sapersko-logistycznym, a w części samodzielnie do innego zadania i to jest objęte poufnością. W dzisiejszym świecie pełnym globalizacji, przepływu informacji warto w niektórych sprawach zachować poufność. Nie wszystko powinno być znane.
Bogdan Rymanowski: Ale dziennikarz jest dziennikarzem. Czy to może być udział w operacji "Anakonda", albo w kontynuacji tej operacji?
Jerzy Szmajdziński: Raczej nie. To będzie zadanie w obszarze wytyczonym przez prezydenta, zadanie w obszarze Zatoki Perskiej.
Bogdan Rymanowski: Czyli jednak przygotowania do inwazji na Irak, na przykład?
Jerzy Szmajdziński: Irak jest tym państwem, które jest zagrożeniem i nie ma się co dziwić, że w okolicach Iraku jest teraz więcej różnych sił, że będą coraz większe naciski polityczne i inne, aby Irak dopuścił obserwatorów, grupy wizytujące w miejsca, w których może być produkowana broń o szczególnej sile rażenia.
Bogdan Rymanowski: Coraz głośniej mówi się o tym, że tak naprawdę decyzja prezydenta w sprawie ataku na Irak już jest. Czy myśli pan, że taka inwazja nastąpi szybko?
Jerzy Szmajdziński: Myślę, że szybko nie, że najpierw będzie szereg działań o charakterze politycznym, dyplomatycznym a także administracja amerykańska będzie przedstawiała kolejne dowody na zagrożenie, jakie płynie ze strony Iraku.
Bogdan Rymanowski: Czyli w ciągu miesiąca ten atak nie nastąpi?
Jerzy Szmajdziński: Nie sądzę.
Bogdan Rymanowski: A jak Polska zareaguje w razie takiego ataku?
Jerzy Szmajdziński: Poprzednio, kiedy mieliśmy do czynienia z wojną iracko-kuwejcką, Polska udzieliła wsparcia. Braliśmy udział niewielkimi siłami w tej operacji, był okręt wsparcia. Zachowamy się w zależności od rozwoju sytuacji, okoliczności, podejmiemy decyzję, która będzie zgodna z polityką Sojuszu.
Bogdan Rymanowski: Czy skorzysta pan z rady, którą udzielił niedawno panu sekretarz generalny SLD Marek Dyduch? (M. Dyduch powiedział, że jeżeli minister Szmajdziński nie spłaci 300 tys. zł pożyczki do 30 kwietnia, to powinien w oświadczeniu majątkowym wymienić nazwiska pożyczkodawców - przyp. RMF).
Jerzy Szmajdziński: Tu nie ma nic tajemniczego. Wymiar skarbowy zna całą sprawę, tam wszystko jest jasne, bo sprawa musiała być zarejestrowana, opłacona. Natomiast w tej chwili sprawa nie jest ani dla pana redaktora Żakowskiego, ani dla pana Kaczyńskiego. I nie musi być, ponieważ przepisy w tej sprawie nie stawiają takiego wymogu. Jestem przekonany, że w ciągu kilkunastu najbliższych dni i tej sprawy - jeśli mówi pan, że ona jest publiczna - tej sprawy nie będzie.
Bogdan Rymanowski: Ujawni pan od kogo pożyczył pan 300 tysięcy?
Jerzy Szmajdziński: Nie! Mówiłem już: przyjaciół się ma a ministrem się tylko bywa. Nie można zmieniać reguł w trakcie meczu. Sędzia nie może zastosować innych przepisów, więc ja też nie mogę zastosować innych reguł. Kiedy dwa lata temu nawiązałem kontakt z moimi przyjaciółmi i było wiadomo, że nie ma obowiązku informowania, nie mogę dzisiaj zmienić ich sytuacji, ich położenia, ich prywatności. Natomiast rzecz trzeba jak najszybciej sfinalizować.
Bogdan Rymanowski: Spłacić do 30 kwietnia?
Jerzy Szmajdziński: Stan prawny mamy podać na koniec grudnia, ale podjąłem takie czynności, że wtedy kiedy będę przedstawiał oświadczenie, będę mógł powiedzieć, że tej pożyczki po prostu nie mam.
Bogdan Rymanowski: Czyli wypowiedź Marka Dyducha będzie nieaktualna?
Jerzy Szmajdziński: Będzie nieaktualna.
Bogdan Rymanowski: Ale nie sądzi pan, że jednak regułą powinno być ujawnianie takich nazwisk?
Jerzy Szmajdziński: Powinny być właśnie znane reguły i przepisy prawa. One takie nie są. Bardzo cenię pana posła Dorna za wszelkie inicjatywy, tylko tu mieliśmy do czynienia z taką możliwością działania.
Bogdan Rymanowski: Nie boi się pan, że ludzie pomyślą, że ma pan coś do ukrycia?
Jerzy Szmajdziński: Do ukrycia mam tylko przyjaciół. Myślę, że uznają, że to jest fajny facet, bo szanuje swoich przyjaciół i ich prywatność.