Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Gronkiewicz-Waltz: Zmiany w rządzie dopiero po 2 latach

- Ewentualne zmiany w rządzie możliwe są dopiero po półtora do dwóch lat od rozpoczęcia kadencji. Dopiero wtedy, jeśli okaże się, że ktoś zawalił, trzeba go wymienić - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Ja myślę, że jednak jest to kwestia braku rozsądku - stwierdza o Polakach, którzy zainwestowali pieniądze w Amber Gold.

/RMF

Konrad Piasecki: Pani prezydent, kto powinien zapłacić głową i fotelem za aferę Amber Gold?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: - Myślę, że to są piramidy finansowe, które zdarzają się w każdym kraju. Uważam, że przede wszystkim trzeba byłoby zastanowić się, dlaczego prokuratura tak długo zwlekała, bo jednak inne prokuratury - na Śląsku czy w Warszawie - podjęły postępowania, także...

Ale prokurator generalny powinien według pani odejść po tej aferze?

- Ja myślę, że trzeba sprawdzić, na ile prokurator generalny miał informację. Niedawno dowiedziałam się z prasy, że jeden z prokuratorów z Gdańska, który pracował u niego notatkę i w ogóle mu nie przekazał, chociaż powinien, ponieważ to była notatka z zewnątrz, z KNF-u. Ta ostatnia notatka. W związku z tym myślę, że to trzeba byłoby dokładnie zbadać.

A szef służb specjalnych? Krzysztof Bondaryk z ABW?

- Służby specjalne - jak byłam prezesem NBP, to nie było ABW, ale UOP - mają informację - powiedziałabym - nie do końca pogłębione.

To jest właśnie problem - że służby specjalne operują informacjami gazetowymi. Premier mówił: "Od służb specjalnych wiedziałem tyle, co z gazet."

- Z mojego doświadczenia z UOP-em tak było. Ja czasem się pytałam, kto jest akcjonariuszem danego banku. Czasami pytałam się prezesów, jaki mają track record - czy go zatwierdzić, czy nie. I otrzymywałam te informacje, które już miałam.

Bardziej to panią bawi czy przeraża? Bo mnie przeraża.

- Nie tyle przeraża, tylko zorientowałam się, że nie ma aż takiej - może i dobrze - inwigilacji, że służby dają informacje, o których ja nie mam pojęcia jako nadzór.

Czyli szef ABW powinien spać spokojnie? Bo mam wrażenie, że chmury się nad nim zbierają.

- To nie chodzi o to. Według mnie musi to sprawdzić premier. Moje doświadczenie pokazuje, że z UOP-u mało korzystam. Nie miałam jakiś dodatkowych informacji. Nie mówię, że nigdy i w ogóle nie miałam, ale generalnie było to potwierdzenie tego, co myśmy uważali.

Wczoraj się okazało, że ponad 250 milionów Polacy złożyli w Amber Gold. To świadectwo ekonomicznej naiwności, czy braku rozsądku?

- Ja myślę, że jednak jest to kwestia braku rozsądku, dlatego, że banki, one wszystkie są ubezpieczone, depozyty nasze do wysokości 400 tysięcy złotych. Licząc z grubsza 4 złote za 1 euro. I to od niedawna. Natomiast tutaj ta instytucja, oraz też polecam czytanie tych wszystkich kilkunastu tych instytucji, które są na stronie KNF, żeby jednak w tych instytucjach zastanawiać się, dlaczego są tak wysokie zwroty. Przecież banki, mimo że mają złą opinię, nie są tego typu naciągaczami, że dają 4 proc. tylko dlatego, że tak chcą.

Czyli to brak rozsądku, a czym jest przyjmowanie pracy i zlecenia od pana P. gdy jest się synem premiera? Też brakiem rozsądku?

- Ja myślę, że młody człowiek, że tak powiem na dorobku, zakłada, że pracował w linii normalnej, która miała normalną licencję z urzędu od lotnictwa i w związku z tym, jeśli ktoś ma licencję do latania, to jest to działalność licencjonowana.

Młody człowiek pełen wiary w ludzi, tak?

- Myślę, młody człowiek na dorobku z dwojgiem dzieci, z tego co wiem, no to po prostu podjął pracę w legalnie działającej instytucji.

I dzisiaj wynajmuje Romana Giertycha. To się pani podoba?

- Wie pan, myślę, że ponieważ osoby publiczne nie mogą wynająć, dzieci, bądź rodziny cierpią czasem z powodu tych osób publicznych, w związku z tym, jeżeli uważa, że to może mu zepsuć opinię na dalsze lata, no to wynajmuje adwokata. Akurat adwokatem jest Giertych.

No ale adwokatów w Polsce jest trochę więcej, niż tylko jeden Roman Giertych.

- Ale ochrona dóbr osobistych nie jest taką łatwą dziedziną. Sama się o tym przekonałam, kiedy prowadziłam sprawę przeciwko dwóm tytułom prasowym. Ale wygrałam.

Ten Roman Giertych na wyborców Platformy nie zadziała jak płachta na byka?

- Trudno mi powiedzieć. Jak do tej pory, jeśli go słucham i występuje publicznie, to myślę, że przez sam fakt, że nie jest zwolennikiem PiS-u, to nie zadziała negatywnie, ale myślę, że to jest drugorzędne. Jest osobą publiczną, byłym politykiem, ale też pamiętajmy, że jest adwokatem.

Aleksander Kwaśniewski mówił, siedząc wczoraj na pani miejscu, "należy dokonać głębokich zmian personalnych w rządzie, bez tego będzie źle". Będzie źle?

- Nie, ja nie uważam. Myślę, że Aleksander Kwaśniewski nie jest osobą nieomylną. Mam żal do niego o to, że zawetował obniżenie swego czasu podatku, bo to spowodowało jednak niższy wzrost.

To tak jak premier Tusk, bo pani o nim mówi, że on też jest nieomylny. Ale najlepszy.

- W sensie możliwości platformianych, tak bym powiedziała. Sądzę, że Aleksander Kwaśniewski patrzy tak troszkę z zewnątrz na to, więc może ma taki ogląd dziennikarski.

A pani potrzeby zmian w rządzie nie widzi?

- Wie pan, mi się wydaje, że po pół roku nie.

Przecież to jest rok prawie.

- Rok to będzie w listopadzie, gdy rząd został ukonstytuowany. Myślę, że mniej więcej około pół roku minister zawsze się wdraża do pracy. Nie więcej, bo nie powinien więcej niż pół roku. I te pół roku dopiero jest działaniem. Także po 1,5 - 2 lat jeżeli ktoś zawalił, to trzeba go wymienić.

Czy miasto będzie żądało jakiś odszkodowań za to co wydarzyło się przy budowie metra?

- My mamy umowę ryczałtową, tzn. ta suma ponad 4 mld zł to jest ryczałtowa bez względu na to co się wydarzy. Wykonawca metra jest ubezpieczony, w związku z tym jak do tej pory nie ma żadnych dowodów, jakiejś siły wyższej, ale to wszystko okaże się w praktyce, po ocenie ekspertyz. Natomiast to nie jest kwestia nas, tylko wykonawcy.

Ale ktoś zrobił badania, które były albo obarczone błędem, albo były niekompletne, albo coś było z nimi nie tak.

- Badania były częste. Wykonawca jeszcze dodatkowo je zrobił między lutym a kwietniem tego roku. I to jest, tak jak zresztą mówią eksperci, że co 100-150 m odległości robi się takie badania, i tam nie było wykrytego. Bo to, że soczewki są - pamiętajmy, że wykonawca swego czasu mówił, żeby rozebrać tunel. Ale myśmy się na to nie zgodzili, po prostu zawczasu rozebrać tunel. Teraz natomiast trzeba go umocnić - wstrzyknąć z boku, pod spodem jakąś mieszankę, która spowoduje, że już nigdy nie będzie problemów. Nigdy.

Pani zdaniem i na pani wyczucie, bardzo to opóźni oddanie metra?

- Trudno mi powiedzieć, dlatego że również kłopotem jest 600 niewybuchów znalezionych po drodze. Ale pamiętajmy, że ta linia metra jest budowana inaczej niż poprzednia, czyli jest 7 stacji jednocześnie budowanych. Szybko idą. W związku z tym całościowo harmonogram, póki co, nie został zmieniony.

Wytyczając taką cezurę, jaką są wybory samorządowe - ono zostanie oddane przed wyborami, czy po?

- Ja mam nadzieję, że mieszkańcy Warszawy pojadą w 2014, natomiast kwestia odbiorów, jak pan wie z prasy, jest tak skomplikowana, że trudno mi powiedzieć, kiedy to dokładnie będzie. Będziemy się starali, żeby mieszkańcy Warszawy, nie tylko ze względu na wybory, pojechali jak najszybciej centralnym odcinkiem drugiej linii metra. Ale kiedy to nastąpi to... Pamiętajmy, że to jest jedyna nie tylko w Warszawie, ale w Polsce budowa tego typu.

Nasi słuchacze pytają, pan Łukasz na przykład, czy istniało zagrożenie po zalaniu stacji, że metro zostanie poprowadzone nad Wisłą?

- Nie, dlatego że nad Wisłą to oznacza naruszenie skarpy. Zresztą to moi poprzednicy ustalili, a ja się z tym zgadzam. Przejście pod domami na Tamce niebezpieczne, a poza tym ogromnie dużo energii zżera wyrzucania pociągu z podziemi na powierzchnię. W związku z tym, wiele lat temu taka koncepcja została odrzucona.

RMF

Zobacz także