Gowin: Trwa pełzająca rekonstrukcja rządu. Odwołano mnie pod specyficznym pretekstem
- Pretekst do odwołania mnie z funkcji ministra sprawiedliwości uważam za specyficzny. Powodem było rosnąca różnice zdań na temat tego, jaką partią ma być PO i jak rządzić Polską. Premier ma racje mówiąc, że patrząc na mnie ma wrażenie, iż ja jestem gdzie indziej. W sensie ideowym, jestem gdzie indziej niż premier - mówi Jarosław Gowin, gość Kontrwywiadu RMF FM. - PO potrzebna jest głęboka debata programowa. Warto zastanowić się czy nie ma wartości, które przez zatraciliśmy. Po wakacjach podejmę decyzję odnośnie kandydowania na szefa PO. Wkrótce przedstawię swoje propozycje programowe - zapowiada Gowin w RMF FM.
Konrad Piasecki: Czy wściekłość i rozżalenie na premiera nieco w panu opadły?
Jarosław Gowin: - Ależ skądże...
Nie opadły.
- Od wielu miesięcy spodziewałem się takiej decyzji i byłem na nią przygotowany i w sensie emocjonalnym, i w sensie takim, że wiem, co będę robił dalej.
Czyli nawet ćwierci łezki pan nie uronił.
- Nie, oczywiście, że nie. Ten pretekst do odwołania uważam za bardzo specyficzny, ale podkreślam po raz kolejny: premier ma prawo kształtować rząd w taki sposób, jaki uważa za najlepszy.
Ale skoro - jak pan twierdzi - to był pretekst, to jaki był powód? Premier mówi: Patrzyłem mu głęboko w oczy i miałem wrażenie, że jest gdzie indziej. To gdzie pan był?
- Rzeczywiście, ja w pewnym sensie - programowym - jestem gdzie indziej niż pan premier.
Chodziło o program, o ambicje, o rywalizację?
- Realna przyczyna mojego odwołania to są narastające różnice stanowiska, jeżeli chodzi o to, jaką partią ma być Platforma i jak mamy rządzić Polską.
Ale premier sugeruje, że pan był w przeciągu politycznym, czyli w drodze między jedną partią a drugą.
- Nie jestem w przeciągu politycznym, natomiast rzeczywiście uważam, że Platformie potrzebna jest taka głęboka debata programowa, odwołanie się do korzeni, odwołanie się do ideałów założycielskich i na pewno warto zastanowić się, czy przypadkiem jakichś ważnych wartości, ważnych treści programowych przez te lata rządzenia nie zatraciliśmy.
A warto się zastanowić, czy Gowin powinien w Platformie pozostawać?
- To nie jest pytanie do mnie. Ja jestem politykiem Platformy, nigdzie się nie wybieram.
Partyjna rzecznik mówi: Gowin ma wartość tylko wtedy, gdy jest w Platformie. Pan się pod tym podpisuje.
- Ja nie oceniam siebie w kategoriach wartości politycznej. Oceniam siebie w kategorii tego, co mogę zrobić dla Polski, dla obywateli.
Czyli Gowin poza Platformą były bezproduktywny?
- Sądząc po reakcjach na moje odwołanie, na przykład po setkach zaproszeń z całej Polski - przy okazji przepraszam te osoby, te środowiska, z których zaproszeń nie będę mógł skorzystać - mam co robić w Polsce.
Pan nie płacze, a naród płacze?
- Nie, nie płaczę. Sądzę, że jest w Polsce wielu ludzi, którzy uważają, że potrzebne są głębokie, zdecydowane, odważne reformy - takie, które realizowałem jako minister sprawiedliwości.
To za sekundę o tych odważnych reformach. Ugrupowanie Gowin-Wipler - daje mu pan szansę na powstanie?
- To kompletna medialna bzdura. Właśnie dowiaduję się, że będzie kolejna odsłona wynikająca z tego, że mamy się pojawić w tym samym miejscu, chociaż w innych dniach - na Tygodniu Społecznym organizowanym przez wrocławskich dominikanów. Jeżeli tego typu koincydencje są podstawą do snucia teorii spiskowych, to znaczy, że poziom analizy politycznej trochę szwankuje.
No i jeszcze to zdjęcie: zielona marynarka, za rękę z Wiplerem, w szaliczku.
- To nie jest stylistyka, która by mi odpowiadała. Mogę być bez krawata, ale nie w jaskrawozielonej marynarce.
Usłyszeliście wczoraj od premiera jakiś pomysł na polityczny skok do przodu i na te reformatorskie przyspieszenie, którego pan od niego żąda?
- Ja przede wszystkim uważam, że nie byłoby dobrym zwyczajem, gdyby po takich wewnętrznych spotkaniach, które powinny zostawać w gronie klubu Platformy, politycy wychodzili i opowiadali bardzo szczegółowo, co się tam działo.
No ale premier mógł was zarazić jakąś wizją, przedstawić ją. Była taka wizja czy nie?
- O żadnych takich zdecydowanych reformach nie rozmawialiśmy. Poza jedną sprawą, której znaczenia ja bym nie bagatelizował. Mogę potwierdzić to, o czym już dzisiaj można przeczytać w gazetach, że rozmawialiśmy o ustawie o ogródkach działkowych.
A o związkach partnerskich?
- O związkach partnerskich też.
Będzie jeden projekt liberalny?
- Na razie nie zanosi się na to, żeby był jeden projekt, ale od razu chcę podkreślić: ja się tym problemem nie zajmuję, bo to jest temat dla mnie kompletnie zastępczy.
Zapytam inaczej: jak będzie projekt liberalny, to będzie też projekt konserwatywny posłów Platformy?
- Osoby o bardziej konserwatywnej wrażliwości mają swój projekt.
I go zgłoszą?
- To jest projekt, który pokrywa się z postulatami pana prezydenta Komorowskiego.
I taki projekt będzie, jeśli będzie i ten liberalny?
- Tak projekt jest gotowy, klub może z niego skorzystać.
A jeśli klub nie skorzysta, to skorzystają posłowie? Panie pośle tak albo nie.
- Mamy publicznie złożoną obietnicę premiera, że jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, wtedy będą dwa projekty.
Tusk jest lepszym premierem, czy lepszym szefem partii?
- Zaskoczył mnie pan tym pytaniem, ja tutaj nie widzę jakieś istotnej różnicy. Dla mnie jest oczywiste, że...
Równie dobrym premierem, jak szefem partii?
- Dla mnie jest oczywiste, że szef partii rządzącej powinien być premierem. Dopóki Platforma jest u władzy, a Donald Tusk jest przewodniczącym partii, on powinien być premierem.
A gdyby Gowin został przewodniczącym partii, to Gowin zostałby premierem?
- Teraz rozmawiamy o scenariuszu bardzo hipotetycznym.
Tak, rozmawiajmy o scenariuszu hipotetycznym, bo rozumiem, że rękawicę pan Tuskowi rzuca?
- Nie, decyzji o kandydowaniu na przewodniczącego nie podjąłem.
To kiedy pan podejmie?
- Podejmę tę decyzję po całym szeregu konsultacji z ludźmi Platformy.
Wsiądzie pan w "Gowinobus" i objedzie kraj?
- Mam bardzo wiele zaproszeń, wkrótce też zacznę przedstawiać swoje propozycje programowe i zobaczymy, jaki one znajdą oddźwięk w Platformie.
Ale rozumiem, że jak pańscy zwolennicy będą mówili: "Gowinie startuj", to Gowin wystartuje?
- Taki scenariusz biorę pod uwagę.
I wtedy, jak pan wystartuje i jak pan ewentualnie hipotetycznie wygra, to zgodnie z zasadą: szef partii, szefem rządu?
- To jest prosta zasada, która zawsze powinna obowiązywać. Jeżeli pan szuka jakiegoś newsa, że Gowina ogłasza, że chce być premierem i zastąpić Tuska....
To pan mówi: tak, chcę być premierem.
- Trochę na siłę pan mnie ciągnie za język.
A kiedy ta decyzja o starcie?
- Myślę, że po wakacjach.
Po wakacjach? To tak jak Schetyna.
- Na razie w ogóle nie wiadomo, czy będziemy mieć ten nowy tryb wyboru przewodniczącego, a więc przez wszystkich członków. Ja uważam, że to jest bardzo dobry pomysł, podkreślam, pomysł samego Donalda Tuska. Jeżeli ten pomysł przejdzie, wtedy wydaje mi się warto, aby w wyborach wystartowało więcej niż jeden kandydat.
Rządowi przydałaby się rekonstrukcja?
- A to już pytanie wyłącznie do premiera.
Schetyna mówi: potrzebna się rekonstrukcja głęboka.
- Rekonstrukcja pełzająca już się dokonuje. W ostatnich tygodniach wymieniono dwóch ministrów. Ja publicznie nie chcę suflować niczego premierowi.
A Nowak za swoje zegarkowo-koleżeńskie problemy powinien zostać zdymisjonowany?
- To też jest pytanie do premiera.
To też jest pytanie o wrażliwość polityków Platformy.
- W stosunku do każdego z ministrów obowiązują takie same zasady, czyli na przykład postępowanie wyjaśniające ze strony CBA. Takie postępowanie, o czym pan premier informował, jest wszczęte. Poczekajmy na jego efekty.
Jeśli Gowin zostanie zdymisjonowany, a Nowak nie, to będzie to koniec Platformy - tak powiedział mi parę dni temu jeden z konserwatystów. Pan się pod tym podpisuje?
- Nie, nie podpisuję się. Platforma jest dużą, silną partią. Mam nadzieję, że zachowa swoją pozycję przez wiele lat.
Nawet z Nowakiem w rządzie?
- I nawet z Gowinem.
I z zegarkami Nowaka, i z konserwatyzmem Gowina?
- Jak pan widzi, od lat nie noszę żadnego zegarka, bo wystarczy telefon komórkowy. Tam też można sprawdzić godzinę.