Dziennikarz w swoim artykule kpi z rządu PiS. "Poszukiwana globalna firma public relations, która uratuje reputację europejskiego rządu, oskarżonego o łamanie konstytucji swojego kraju, podważając przy tym demokrację i odstraszając zagranicznych inwestorów" - tak zaczyna się jego materiał. Dalej Foy informuje, że "Warszawa wykorzystała pośredników, w tym osoby z kadry kierowniczej firm państwowych, które w ciągu kilku ostatnich miesięcy kontaktowały się z agencjami public relations". Takie informacje miał otrzymać od osób powiązanych z negocjacjami. Więcej konkretów nie podaje.Jak informuje dziennikarz, rzecznik polskiego rządu odmówił odpowiedzi na pytania zadane przez "FT". Henry Foy wspomina także, że rząd, działając w ten sposób, idzie w ślady Victora Orbana, który zatrudnił londyńską firmę PR w 2011 roku, starając się poprawić swój wizerunek za granicą. Miało to miejsce po kontrowersyjnej decyzji Budapesztu, aby rozprawić się z niezależnymi, prywatnymi środkami masowego przekazu. Sprawę na Twitterze skomentował m.in. Radosław Sikorski: KK