Do Braci Czechów!
Szanowni, piszę w imieniu Mojej Narodowej Drużyny i Wszystkich Polaków (choć nikt oficjalnie mi tej misji nie powierzył).
Niezwykle cenię sobie Wasze poczucie humoru, którego uosobieniem jest Dobry Wojak Szwejk. Humoru, którego źródłem jest dystans do rzeczywistości. Zdrowy dystans, czego nam, Polakom, zwykle brakuje. Piszę to z nieukrywaną zazdrością, bowiem to Wy macie piękną Pragę, której urodą zachwyca się cały świat, nam zaś - skłonnym do samobójczych zrywów (no właśnie, w imię czego?), pozostaje jedynie duszny Kraków...
Uwielbiam Wasze piwo, które daje sposobność długiej zabawy, bez lęku przed bólem głowy. Złociste napoje warzone w moim kraju zwykły poniewierać już po opróżnieniu kilku butelek. "Wspieramy naszych", hasło, które teraz tak często widnieje na etykietach, ma chyba jakieś ukryte dno. Lecz nie będę tym, Bracia, zawracał Wam głowy - mamy tu u siebie wielu specjalistów w zakresie demaskowania spisków, zwłaszcza tych o antypolskim charakterze.
Jestem pod wrażeniem urody Waszych dziewcząt (choć tu dodać muszę, że popełniliście błąd, wypuszczając z granic wspólnego państwa apetyczne Słowaczki). Poza atrybutami natury fizycznej podoba mi się ich bezpośredniość. Wiedzą kobiety, czego chcą, i nie tłamsi ich gorset prowincjonalnej, zdominowanej kościelnymi nakazami obyczajowości.
Jako fan wytworów Waszej motoryzacji życzyłbym sobie takiej pomyślności tej branży w Polsce. I owszem, jest w moim kraju liczne grono zawistników, którzy śmieją się ze Skody - że toporna, że to "wieśwagen" z inną nazwą, itp. Bracia, nie przejmujcie się tym bełkotem. Niosą go usta tych, którzy na co dzień zasiadają do reliktów po polskiej motoryzacji, bądź takich, dla których szczytem możliwości jest posiadanie zalatanego na niemieckich autostradach auto-truposza.
Szanowni, mógłby długo wymieniać, czego Wam zazdroszczę i za co Was podziwiam. Zapewniam Was - nie ma w tym ani krzty przesady. Nie będę wszak udawał, że kieruje mną bezinteresowność. Tak Drodzy Sąsiedzi, mam interes.
Jak mawia bohater jednego z filmów genialnego Jirego Menzela: "Czesi nie walczą". Idąc tym tropem nieśmiało zapytam: a może byście tak nie powalczyli w sobotę? Dla Was to kolejne mistrzostwa, dla nas, Polaków, sprawa honoru. Wiem, wiem - śmiejcie się z tego naszego zadęcia. Ale zrozumcie - my inaczej nie potrafimy. No i nie zapominajcie, że stawką jest pomyślność całego Euro. Wyobrażacie sobie imprezę, z której wywala się na zbity pysk organizatorów?
Oczywiście, nic za darmo. W zamian możemy Wam dać eskadrę niemal nowych F-16. Albo nawet wszystkie trzy! Niedowierzacie? Powiem Wam jak Braciom - całą prawdę. Owszem, samoloty drogie. I mają moc. Ale przecież my, Polacy, żyjemy w rosyjsko-niemieckim kondominium; w razie czego i tak nas nic nie uratuje. Po co się więc spinać i wydawać pieniądze na używanie kosztownych, militarnych zabawek? Nie drwię z Was! Nie naśmiewam się z Waszego "genetycznego pacyfizmu". Zrobicie z "efami", co chcecie. Z Waszą smykałką do interesów, zapewne pchniecie je gdzieś dalej. Nie nasza broszka.
Przepuśćcie ze dwie bramki - więcej nam nie trzeba. A jak dacie trzecią, my dołożymy eksterytorialną drogę aż do samego Bałtyku. A-1 - może być? Fakt, od Waszej granicy aż do Torunia to raczej off-road niż komfortowa jezdnia, ale przecież Wy dacie sobie z tym radę. U Was buduje się szybciej niż 100 km na pokolenie, co było dotąd standardową prędkością w moim kraju. Że to kosztowne? To jasne. Dlatego drogę poprowadzi się na plażę - też eksterytorialną - na którą będziecie mogli wysyłać całe zastępy swoich urlopowiczów. Damy Wam nasz fragment Mierzei Wiślanej - sporo się tam ostatnio turystycznie dzieje.
Zapewniam Was Bracia, będziecie zadowoleni. No i wreszcie zobaczycie, jak to jest graniczyć z Ruskimi...
Z poważaniem,
Marcin Ogdowski