"Nadszedł czas dla lewicowego chrześcijaństwa" - zapowiada "New York Times", komentując amerykańską pielgrzymkę papieża Franciszka. "Papież jest prezentem dla ludziach o lewicowych poglądach, którzy są chrześcijanami oraz wyznawców, którzy w swych poglądach skłaniają się ku lewicy" - czytamy. Martwi to, rzecz jasna, zwolenników gospodarczego liberalizmu (czy też, jak określają ten system jego przeciwnicy - neoliberalizmu)."Papież jest pierwszym, którego słowa inspirują skrajną lewicę. (...) Franciszek - choćby z racji swojego pochodzenia - powinien doskonale rozumieć wagę wolności rynkowych w walce z nędzą" - pouczył papieża Tomasz Wróblewski na łamach "Wprost". Wróblewski przekonuje, że kapitalizm "daje autentyczną nadzieję dla ubogich". Papież mówi nie tylko o ekologii (encyklika "Pochwalony bądź") i niedostatkach kapitalizmu (niepohamowaną rządzę zysku nazwał "łajnem szatana"), ale też apeluje o otwarcie się na imigrantów, promuje prawa kobiet, a w sferze światopoglądowej zdaje się nieco mniej konserwatywny niż jego poprzednicy (choć w doktrynę nie ingeruje). To wszystko składa się na konkluzję o lewicowym papieżu. - Oczywiście, że jeżeli mamy przypasować papieża do tego schematu, że wszystko jest lewicowe albo prawicowe, to trzeba będzie powiedzieć, że owszem, papież jest lewicowy. Ale to jest wielkie uproszczenie. Z równym sensem można zastanawiać się, czy sam Jezus był prawicowy czy lewicowy - mówi Interii Halina Bortnowska, filozof, teolog i publicystka.- Niewątpliwie ten papież stara się kontynuować linię Kościoła ubogich, Kościoła, który bierze pod uwagę ich priorytety. Ale to nie jest nowe, już Jan XXIII tę linię promował. Wydaje mi się, że obecny papież podobny jest na przykład do biskupa Recife - Heldera Camary - który był jednym z takich pozytywnych bohaterów Soboru Watykańskiego II. O nim też mówiono, że lewicowy. Jak już muszą, to trudno - kwituje Bortnowska. Podczas gdy papież kontestuje kapitalizm, w Polsce ksiądz Jacek Stryczek wydaje książkę "Pieniądze", w której wolny rynek wychwala. - Myślę, że papież, przynajmniej dla katolika rzymskiego, jest większym autorytetem niż duchowny, który tę linię myślenia odbiera - zauważa nasza rozmówczyni. - Mieliśmy w Polsce na początku lat 90. linię akcentującą liberalizm gospodarczy, ale to nigdy nie była linia papieska i nie jest ona zgodna z nauką społeczną, którą Kościół - z różnymi trudnościami i uproszczeniami - głosił, a teraz może będzie głosił więcej i wyraźniej - przewiduje Halina Bortnowska. Zdaniem teolog te wątki, które nazywamy lewicowymi, od dawna są obecne w Kościele. - Związki zawodowe mogą postępować niemądrze, mogą podgryzać gałąź, na której siedzią, ja ich nie idealizuję, ale Kościół od dawna uczył, że związki są potrzebne i są twórczym czynnikiem działającym na rzecz lepszej redystrybucji - podaje przykład Bortnowska. Podobnie ma się rzecz, zdaniem ekspertki, z ekologicznymi akcentami nauczania Franciszka. - Troska o ekologiczny byt planety nie jest czymś spoza religijnej troski. Podstawowe posłannictwo judeochrześcijańskie jest takie: macie tę Ziemię, troszczcie się o nią. Naprawdę śmieszne jest podejrzewanie o lewactwo priorytetu etycznego, że mamy dbać nie tylko o to, co jest teraz i dzisiaj - podsumowuje Halina Bortnowska. Wizyta papieża w USA może mieć ciekawe konsekwencje natury stricte politycznej. Wymienione wyżej postulaty Franciszka (walka z globalnym ociepleniem, z nierównościami społecznymi, antykapitalistyczny przekaz, otwartość na imigrantów) to wypisz, wymaluj program Berniego Sandersa, kandydata do prezydenckiej nominacji Partii Demokratycznej, który już teraz prowadzi z Hillary Clinton w kilku stanach. Kandydata, dodajmy, socjaldemokratycznego.