Robert Mazurek, RMF FM: Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, wybrany po raz kolejny, w naszym studiu. Kłaniam się. Ryszard Czarnecki: - Witam pana, witam państwa. Po raz czwarty. Dziękuję tym, którzy głosowali na mnie. Po raz czwarty i za każdym razem z innego okręgu. - To prawda. Teraz Warszawa - prestiżowo. Partia rzuciła na każdy już odcinek. - O 40 tys. głosów więcej niż Robert Biedroń. O objeżdżaniu całego świata porozmawiamy w drugiej części naszej rozmowy. Najpierw o rekonstrukcji rządu. Przełomu nie było, bo też nikt nie zapowiadał, że będzie. Czy z którymś z tych nowych ministrów wiąże pan jakieś swoje szczególne oczekiwania? - Polityka jest z grą zespołową. Każdy w tej naszej drużynie biało-czerwonej ma swoją rolę do wypełnienia. Na pewno mocnym punktem będzie pani minister Elżbieta Witek. Ma duże doświadczenie... Ale z MSW raczej nie. - Była szefem gabinetu premiera, była rzecznikiem rządu. Zna pracę Rady Ministrów od środka. Była rzecznikiem partii, a nie rządu. Ale mniejsza z tym. - Warto podkreślić, że np. w systemie brytyjskim bardzo często się zdarza, że ministrowie w ramach gabinetu zmieniają teki... Myślę, że ma znacznie większe doświadczenie rządowe niż pani Teresa Piotrowska, kiedy obejmowała tekę MSW w rządzie Platformy. Nie jestem pewien, czy akurat zestawianie Elżbiety Witek z Teresą Piotrowską to jest przysługa dla Elżbiety Witek. Jeżeli chciał pan nam skleić te dwie panie, to się panu udaje. - Chciałem pokazać, że dużo większe atuty ma w ręku pani minister Witek niż poprzedniczka. Nie jestem przekonany. Zdaje się, że pani Piotrowska była wcześniej wojewodą. Na administracji zapewne się znała. Mniejsza z tym. Ja chcę spytać o Elżbietę Witek w innym kontekście. To właśnie pani poseł - pani minister teraz - mówiła, że ona przychodzi do tego resortu się uczyć. - Pani minister Witek jest bardzo sprawnym administratorem. Ma doświadczenie rządowe. Jak spotkamy się za parę miesięcy - jeżeli się spotkamy - to będzie pan ją chwalił. To znaczy, że pan wierzy w minister Witek bardziej, niż ona sama w siebie. - Nie. Jest osobą skromną i pokorną, stąd właśnie takie nierozbudzanie oczekiwań. Myślę, że będzie sprawnym ministrem. Jestem o tym przekonany. Ale czy człowieka np. od kontroli należy stawiać na czele ministerstwa finansów? - A może to jest tak, że jest to uhonorowanie osoby, która była odpowiedzialna za KAS - Krajową Administrację Skarbową - a także skarbówka swoimi działaniami doprowadziła do tego, że mamy dużo bardziej szczelny budżet. To jest pewien taki sygnał. To może dajmy mu order? Nie jestem pewien, czy należy ludzi nagradzać akurat stanowiskami. - To jest człowiek, który w resorcie finansów jest od czterech lat. Zna resort od środka. Zna wszelkie mechanizmy. Jest to człowiek, który potrafi łatać dziury budżetowe - tym bardziej też potrzebny teraz. Ja bym chciał oczywiście powiedzieć: panie ministrze, ja pana bardzo doceniam. Proszę nie nasyłać na mnie kontroli skarbowej. Ja jestem niewinny. Ale mówiąc poważnie... Pan, rozumiem, pokłada nadzieję w pani minister Witek, która akurat sama przyznaje, że doświadczenia nie ma i chwali pan ministra Banasia, który akurat zna się tylko na bardzo wąskim wycinku działalności w ministerstwie finansów. - Bardzo ważnym - jest w kierownictwie resortu od czterech lat, podkreślam, a więc jest kontynuacja. Pani pośle, samorządowcy ruszają w Polskę, żeby wesprzeć Koalicję Obywatelską, Koalicję Europejską - jak zwał, tak zwał, bo nie wiadomo, jak się będzie nazywać. - Już ruszyli jesienią zeszłego roku i zawarli koalicję z nami na Dolnym Śląsku. To mówi pan o tych samorządowcach, którzy się nie ruszyli, bo oni zostali na Dolnym Śląsku. Ja mówię o tych prezydentach miast, którzy właśnie teraz mówią tak, jak słyszeliśmy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, który mówi, że całe wakacje spędzi na przekonywaniu ludzi do tego, by wesprzeć opozycję. - Życzę panu prezydentowi Sopotu miłych wakacji. Natomiast mam wrażenie, że akurat gdy chodzi o samorządowców, to jest już konkretny ruch - Bezpartyjni Samorządowcy. Oni na Dolnym Śląsku podpisali porozumienie z nami. Ale czy to nie będzie dla was zagrożenie, bo to znane twarze, część z nich być może wystartuje do Senatu. To miejsce batalii, które oni wyznaczają. Tam się wszyscy zjednoczymy i damy PiS-owi łupnia. - Nie wierzę, aby ktokolwiek z prezydentów startował do Senatu. Ja też średnio. - Jest takie powiedzenie, że "lepiej być pierwszym na prowincji, niż drugim w Rzymie". Lepiej mieć realną władzę przez co najmniej pięć lat w samorządzie, gdzie odpowiada się za spore pieniądze i można sporo wykreować, niż być jednym ze stu senatorów, prawdopodobnie nie z opcji większościowej. W związku z tym myślę, że nikt z tych państwa do Senatu nie wystartuje. Donald Tusk zagrzewał w każdym razie opozycję. Mówił: "Trzeba być odważnym, zdeterminowanym, sprytnym. Nie można dać się ograć nawet, jeżeli pierwszy mecz się przegrało". - No właśnie on dał się ograć. Komu? - Jego przemówienie miało jedną wadę: było za krótkie. Ja uważam, że im więcej Tuska - tym dla nas, dla PiS - lepiej. Szkoda, że tylko Jażdżewskiego nie było. Ach, te drobne złośliwości. - Nie, szkoda, że Jażdżewskiego nie było, bo ten duet, tandem, fajny naprawdę. Dobrze, ale mówiąc poważnie... Czy ta mobilizacja Donalda Tuska, czy to nie będzie dla Was kłopot? Oni się zmobilizują, mało tego - mogą zmobilizować wyborców. Mają w końcu jednak całkiem spore rezerwy, bo na razie okazało się, że ich wyborcy do wyborów europejskich średnio poszli. - Kiedy przed wyborami europejskimi mówiono, że wyższa frekwencja będzie sprzyjać Platformie, Koalicji Europejskiej... Okazało się, że ta wyższa frekwencja sprzyjała PiS, więc ja wierzę w wyższą frekwencję, która będzie skuteczna dla nas. Kto w takim razie stanie na czele waszych list? Minister Marek Suski w naszym studiu mówił, że to może być kłopot. Lokomotywy wyjechały do Brukseli i zostają same wagoniki. - To była kampania, w której w najbardziej spektakularny sposób frontmanem był Jarosław Kaczyński. Ale niech pan zwróci uwagę na wyniki liderów. Beata Szydło - ponad pół miliona głosów, Patryk Jaki z trzeciego miejsca - ponad ćwierć miliona głosów. Bardzo dobry wynik jak na trudny dla was okręg pana ministra Brudzińskiego. Bardzo dobre wyniki na Śląsku. To pokazuje, że ci ludzie mieli tam także osobistą popularność. A gdzie będzie na przykład wasza twarz społeczna, pani minister Rafalska? Otóż będzie w Brukseli właśnie, a nie na jedynce na liście wyborczej. - Ma pan rację w tym sensie, że ludzie głosują na znanych liderów, ale też przede wszystkim głosują na Prawo i Sprawiedliwość, bo jego prezesem jest Jarosław Kaczyński. To się nie zmieniło. O tym, co w Europie, za sekundę. Ostatnie pytanie w tej części rozmowy, to jest pytanie o wakacje. W końcu znany obieżyświat, nie tylko wyborczy, podróżujący po Polsce Ryszard Czarnecki. Jakieś jedno miejsce, w którym powinniśmy spędzać wakacje, gdzie jeszcze nie byliśmy? - Może pana zaskoczę, jeżeli miałaby to być zagranica, bo podkreślam uroki polskiego krajobrazu, ale proponuję trochę mało doceniany w Polsce teren byłej Jugosławii. Na przykład Serbia, Czarnogóra. Czarnogóra ma małe wybrzeże i tam mnóstwo ludzi. - Ale są ciekawe góry, nigdy niezdobyte przez Turków. Czyli Ryszard Czarnecki poleca tropem Jana III Sobieskiego, by dawać odpór Turkom. Tym razem na pole bitwy wyznacza pan góry Czarnogóry. - Ja nie mówię o konfrontacji z islamem. Mówię o urokach krajobrazowych i turystycznych. Robert Mazurek