Będąc w sklepie trudno zdecydować, jaki ser włożyć do koszyka. Rodzajów jest mnóstwo - żółte różnią się barwą, smakiem, konsystencją. Co ciekawe, nie każdy produkt, który wygląda jak ser, jest serem. Aby wyprodukować 1 kg białego sera potrzeba 2-4 l mleka, a żółtego - aż 10-12 l. Niestety, niektórzy producenci, w pogoni za zyskiem, częściowo zastępują mleko tańszymi wypełniaczami - dodają do sera ulepszacze, barwniki, konserwanty. W efekcie produkt, który nazywa się serem, ma dziwny zapach, łamie się, kruszy, przykleja do noża podczas krojenia. Zdarza się też, że białe sery są kwaśne w smaku, cieknie z nich woda, zaś żółte mają gumowatą konsystencję i mdły smak. Warto wiedzieć, że tego typu produkty tylko wyglądem przypominają prawdziwy ser. Każdy wyrób, który zawiera tłuszcz roślinny lub inny składnik zastępujący mleko, powinien być raczej określany jako seropodobny. Unia Europejska zezwala na używanie nazwy "ser" wyłącznie w odniesieniu do produktów wykonanych w 100 proc. z mleka. Zdarza się, że producenci starają się obejść przepisy, określając swoje wyroby jako "plasterki serowe" czy "kostkę topioną". Na opakowaniach umieszczają też nazwy kojarzące się z serami żółtymi jak np. edamski, gouda, morski, żółty podpuszczkowy dojrzewający, pomijając słowo "ser". Powszechnie stosowanym chwytem marketingowym jest również używanie określenia ser "typu gouda" - jednak to nie to samo, co ser gouda. Warto wiedzieć, że dobry ser może powstać jedynie z dobrej jakości mleka. W przypadku twarogu wiejskiego - z podgrzanego zsiadłego, odcedzając serwatkę. Białe sery na skalę przemysłową są produkowane z pasteryzowanego mleka krowiego, koziego lub owczego, ukwaszonego bakteriami fermentacji mlekowej. Twarogi różnią się kształtem oraz zawartością tłuszczu. Kto jednak spróbował prawdziwego wiejskiego sera ten wie, że jego smak znacznie różni się od sklepowego twarogu.