Konrad Piasecki: Panie ministrze, tak po ludzku - cieszy się pan, że Donald Tusk nie kandyduje na prezydenta? Jacek Cichocki: Osobiście się cieszę. Szef niekandydujący cieszy każdego podwładnego. Tak, ale także myślę, że w obecnej sytuacji, także Polski, to jest wspaniałe rozwiązanie. A nie boi się pan, że to afera hazardowa miała decydujący wpływ na tę decyzję? Nie, myślę, że to nie afera hazardowa, ale taka świadomość pana premiera, że jednak ta stabilność, mocny fundament w sytuacji kiedy mamy dużą szansę, jeżeli chodzi o modernizację kraju. To jest chyba główny motyw. A nie jest tak, że to afera hazardowa zachwiała tą stabilną ścieżką premiera ku prezydenturze? Ja nie mam takiego wrażenia. Tak z pracy wewnątrz , blisko pana premiera, mam takie wrażenie, że zwłaszcza w ostatnich miesiącach dużo więcej czasu i troski poświęcał pan premier gospodarce i temu, co się dzieje także na arenie międzynarodowej wokół Polski. Rozumiem, że także bardzo niechętnie pan by wiązał swoje zeznania z tą decyzją o wycofaniu się premiera? Absolutnie. Jakoś tak się złożyło, że tuż po pańskich zeznaniach premier to zrobił. Zupełnie nie należy tego wiązać. A nie ma pan takiego poczucia, że swoimi zeznaniami pan nie pomógł Donaldowi Tuskowi? Nie. Myślę, że zawsze, kiedy mówi się prawdę, to się pomaga temu, kto chce mówić prawdę. Pan premier również. Tylko że z tym gospodarowaniem prawdą różnie bywało. Donald Tusk na przykład zapewniał, że Kamiński ani słowem nie wspomniał o zainteresowaniu prokuratury sprawą lobbingu hazardowego, a pan przyznał, że jednak wątek prokuratorski, ewentualny kodeksu karnego, się pojawił w tej rozmowie słynnej. Ale, proszę państwa, jak mówimy o takich niuansach - to nie jest wątek. To, że pojawiło się słowo "kodeks karny" ma nieduże znaczenie. Natomiast to, co najważniejsze, że nie pojawiło się stwierdzenie, że zostało popełnione - przez osoby opisane w tych materiałach - przestępstwo. To był jednak zrąb tłumaczeń premiera - takiego dość swobodnego podejścia do tej informacji. Ja muszę powiedzieć, że absolutnie jestem w stanie zrozumieć, że po tygodniach, miesiącach od tej sprawy pamięta się istotę, tak? A istotą było to, że nie zostało popełnione przestępstwo. Panie ministrze, był przeciek w sprawie akcji CBA? Dla mnie najbardziej przygnębiający jest ten przeciek, kiedy te wszystkie materiały wyciekły do prasy. A pan wie, jaką drogą wyciekły? Nie, tego nie wiem. Bada to prokuratura. Nie domyśla się pan? Mogę snuć jakieś osobiste przypuszczenia, ale nie chciałbym na ten temat mówić. Natomiast to bardzo zaszkodziło i pracom CBA, i innych służb. A przeciek "pędzący królik" via Marcin Rosół? Wierzy pan w to? To jest taka interpretacja Mariusza Kamińskiego, ale muszę powiedzieć, że na to bardzo słabe są jakiekolwiek przesłanki w materiałach. Czyli logiczność i prawdopodobieństwo takiego schematu jest małe, pańskim zdaniem? Powiem tak: jeżeli nie ma w prokuraturze niczego więcej poza tym, co znamy już - także państwo, jako dziennikarze - z tych materiałów, które wyciekły, to mam wrażenie, że prawdopodobieństwo bardzo małe. Donald Tusk nie kandyduje, nie boi się pan, że każdy inny kandydat Platformy zostanie zaatakowany materiałami z pańskiej działki, czyli materiałami służb specjalnych? Ja mam nadzieję, że ten czas w historii polskiej demokracji już mamy za sobą i myślę też, że nie ma podstaw do tego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości otwarcie mówią o materiałach WSI, które mogą obciążyć Bronisława Komorowskiego. Pierwsze słyszę o tym. Nie, że o tym mówią, tylko że są jakiekolwiek takie materiały. No, jest raport z likwidacji WSI, gdzie Bronisław Komorowski się pojawia, jest aneks do niego cały czas tajemniczy, jest handel aneksem, gdzie Bronisław Komorowski też gdzieś tam w tle się pojawia. No tak. Ale jeżeli chodzi o ostatni wątek czyli handel to tutaj także sprawa jest badana przez prokuraturę i o ile wiem, a nie zajmuję się tą sprawą, nie mam też do tego podstaw, to nic tam nie obciąża pana marszałka. Natomiast jeżeli chodzi o te inne kwestie, to w raporcie z rozwiązania WSI jest tak wiele nazwisk, że można byłoby zbudować inną historię, bym powiedział pewnie nie zawsze trzymającą się rzeczywistości. Czy Mariusz Kamiński jest zmuszany do pracy w CBA? Mariusz Kamiński jako funkcjonariusz odwołany z funkcji szefa CBA, pozostaje nadal w dyspozycji obecnego szefa CBA. Ale on mówi, że chciałby odejść z pracy w CBA i mu się to uniemożliwia. To jest bardzo proste. Wystarczy żeby dopełnił prostej procedury, czyli napisał, tak jak każdy funkcjonariusz w służbie, raport o odejście. Jak napisze raport o odejście, zostanie zwolniony? Na pewno. Nie będzie tak, że będzie się mówiło, że pan jest jeszcze potrzebny albo, że pan ma za dużo wiedzy, żeby pan mógł tak swobodnie odejść sobie ze służby? Nie sądzę, żeby nowy szef był przeciwko woli byłego szefa. Czyli jeśli będzie chciał, może odejść? Oczywiście, że tak. A jego podwładni, to prawda, że są rozstrzeliwani przez obecne kierownictwo, jak on mówi? Nie no. To jest oczywiście jakaś, już nie chcę powiedzieć, gruba przesada, ale w ogóle tak nie można mówić o tym, co robi nowy szef CBA, który ma pełne prawo do tego, żeby dokonać przeglądu sytuacji w służbie, którą objął. Ale oni rzeczywiście są przesłuchiwani, badani na wariografach jak mówi Kamiński? Ja chcę powiedzieć, że nowy szef służby w bardzo spokojny sposób objął swoje stanowisko. Stara się spokojnie przejrzeć zarówno sytuację organizacyjną jak i sprawy operacyjne. I niewątpliwie w tym celu musi rozmawiać z tymi, którzy podejmowali decyzję. Czym innym jest rozmowa, czym innych jest przesłuchanie a czym innym jest badanie na wariografie. Ja nie mam żadnych informacji o tym, żeby prawa jakiegokolwiek funkcjonariusza w CBA były w jakikolwiek sposób łamane. A pan zna wyniki? Pytanie retoryczne właściwie. Pan zna wyniki audytu CBA. Tak znam. Na ich podstawie zostanie złożone jakieś zawiadomienie o przestępstwie? Na podstawie wyników audytu przede wszystkim już została podjęta decyzja i premier ją zaakceptował, o reorganizacji Biura. Tak żeby jednak przywrócić, czy też stworzyć bardziej efektywną strukturę i sprofesjonalizować Biuro z jednej strony. Natomiast w ramach tego audytu dwa zawiadomienia do prokuratury już zostały złożone. Czego dotyczą? Jedno dotyczy ujawnienia odtajnienia materiałów CBA, które mogły narazić operację Biura na dekonspirację. Ale chodzi o sprawę hazardową? Chodzi o sprawę hazardową. A drugie? Drugie dotyczy, o ile pamiętam, spraw już takich logistyczno-organizacyjnych w CBA i podejrzenia o pewne nieprawidłowości, ale to już prokuratura oceni. A rzeczywiście jest taka historia ze skasowaniem danych dotyczących samochodów? Znaczy rzeczywiście są tam pewne niejasności i trudno wytłumaczyć, dlaczego one zaistniały. A pan ma jakieś wytłumaczenie tego? Rzeczywiście skasowano bazę danych dotycząca poruszania się samochodów CBA? Jeżeli w prokuraturze potwierdzą się te przypuszczenia, materiały o obserwacje, które zostały tam poczynione, to będzie to bardzo niepokojące. Będzie to niewytłumaczalne w sposób wynikający z normalnego funkcjonowania biura. Ta baza danych dotycząca poruszania się samochodów zniknęła? Ja może nie będę wchodził w szczegóły, bo to są już informacje objęte klauzurą tajności, ale rzeczywiście te nieprawidłowości są niepokojące. A jeszcze ostatnie pytanie. Agent Tomek Człowiekiem Roku "Gazety Polskiej", cieszy się pan? Jestem zaskoczony, bo wydawało mi się, że w "Gazecie Polskiej", która dużo i chętnie pisze o mediach, są ludzie, którzy znają się na pracy operacyjnej, są w stanie też spokojnie ocenić dorobek tak głośnego agenta w Polsce.