Ujgurzy to około 10-milionowa grupa etniczna pochodzenia tureckiego. W większości zamieszkują północno-zachodnią prowincję, oficjalnie nazwaną Ujgurskim Rejonem Autonomicznym Sinciang. Jednak. jak wiele rzeczy w Państwie Środka słowo "autonomiczny" jest tylko na pokaz. Nieoficjalnie o Sinciang mówi się bowiem: "Drugi Tybet". Ujgurski problem, chińskie rozwiązanie W Sinciang Ujgurzy stanowią około połowę populacji. Druga połowa to Chińczycy. Od jakiegoś czasu ci pierwsi twierdzą, że władze wyraźnie dyskryminują ich na rzecz tych drugich. Doprowadziło to nawet do zamieszek na terenie całej prowincji Sinciang. Po tym zajściu rząd Chin postanowił rozwiązać problem po swojemu. Władze wykorzystały fakt, że Ujgurzy to muzułmanie oraz to, że za bardzo nie czują się Chińczykami i nie mówią nawet po chińsku. Rozpoczęły się aresztowania na masową skalę. Przestępstwem stał się każdy sposób manifestacji religii: modlenie się, posiadanie w domu bądź przy sobie czegokolwiek z symbolem półksiężyca i gwiazdy, a także noszenie brody u mężczyzn czy nakrycia głowy u kobiet. Studenci pochodzenia Ujgurskiego, którzy przebywają poza granicami kraju, ściągani są do Chin, po czym słuch po nich ginie. Chińska Pomarańcza W 2018 roku do zachodnich mediów zaczęły docierać doniesienia o powstawaniu obozów na terenie całej północno-zachodniej prowincji. To właśnie tam trafiają aresztowani Ujgurowie. Zarówno Departament Stanu Stanów Zjednoczonych jak i ONZ podały w zeszłym roku informację, iż w koloniach karnych obecnie znajduje się około milion więźniów. Międzynarodowi obserwatorzy uważają, że to "największe prześladowanie konkretnej grupy etnicznej lub wyznaniowej od czasu Holocaustu".