Paulina Sowa, Interia: Hiszpania w kwietniu walczyła z pożarami, teraz zmaga się z nimi Kanada. Czy taka sytuacja może mieć też miejsce w Polsce? Grzegorz Walijewski: - Liczba pożarów na świecie wzrasta. Pośrednią przyczyną pożarów, które miały miejsce w kwietniu na granicy hiszpańsko - francuskiej było ciepłe powietrze zwrotnikowe z północnej Afryki. W marcu i kwietniu w tamtym rejonie pobite były rekordy temperatury powietrza. Susza się przedłużała, nie było opadów i to sprawiło, że ściółka była bardzo mocno przesuszona. Zagrożenie pożarowe było znaczące, a wówczas wystarczy tylko iskierka. - To samo dzieje się teraz w Polsce. W ostatnim czasie mieliśmy już pożary lasów na Warmii i Mazurach. Cały czas mamy do czynienia z suszą i ostrzegamy przed ekstremalnym zagrożeniem pożarowym w północnej i centralnej części kraju. W niektórych regionach gleba jest przesuszona, jej wilgotność spada nawet poniżej 30 proc., co skutkuje ogromnymi problemami dla roślinności. Właściwie 75 proc. naszego kraju jest w takim stanie. Jak długo to może potrwać? - Nie ma dobrych informacji. O ile na południu będzie nieco lepiej, bo teraz występują tam opady, to suma opadów w pozostałych częściach kraju nie jest znacząca. Sytuacja może się poprawić w miejscach, gdzie wystąpią burze, jednak to będą niewielkie obszary, wręcz punktowe. Kilka dni temu w Warszawie obserwowaliśmy taką sytuację. Na Ursynowie była ściana deszczu i burza, a na północy Warszawy świeciło słońce i nie spadła ani kropla. - W przyszłym tygodniu do Polski ma dotrzeć ciepłe powietrze z zachodniej części Europy. Ono powoli, z każdym dniem "wlewać" się będzie do centrum, a później na zachód kraju. W poniedziałek na zachodzie termometry wskażą wartości rzędu 27-28 stopni Celsjusza, w centrum będzie to 23-24 stopnie, a we wtorek i środę pojawią się już upały, temperatura maksymalna przekroczy 30 stopni Celsjusza. To oznacza większe parowanie i utratę wody z powierzchni lądu oraz roślin, a zagrożenie pożarowe będzie wzrastać. Burze, trąby powietrze i noce tropikalne A inne ekstremalne zjawiska atmosferyczne będą się nasilać? - Jeśli chodzi o burze, to one nieco się nasilają. One zawsze występowały, z tym, że teraz każdą burzę możemy nagrać i udostępnić filmy, np. w internecie. Dlatego więcej się o nich mówi. To nie jest tak, że nagle, lawinowo jest ich więcej, bo burze towarzyszyły nam zawsze, szczególnie w okresie letnim. W przeszłości miały też często gwałtowny charakter. Lecz mimo wszystko liczba tych niebezpiecznych zjawisk nieco wzrasta. Raporty mówią, że burz będzie więcej, prawdopodobne jest też, że będą gwałtowniejsze z silniejszymi opadami deszczu. Dodatkowo może pojawiać się grad o większej średnicy. - W raportach Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC) można przeczytać, że, że trąby powietrzne mogą pojawiać się częściej w środkowej Europie. W tym przypadku mówimy jednak o prawdopodobieństwie, natomiast jeśli chodzi o upały, to mamy pewność, że będą w naszym kraju częściej występowały. O upałach mówimy wtedy, gdy temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza. Jest duże prawdopodobieństwo, że w Europie zachodniej, w nadchodzącym lecie, ponownie na termometrach zobaczymy 40 stopni Celsjusza. Co ważne, kiedy już fala upałów dotrze do Polski, to będzie trwała kilka dni, eksperci mówią, że nawet powyżej pięciu, a to jest bardzo niebezpieczna sytuacja dla naszego zdrowia i nawet życia. - Kolejnym ekstremalnym zjawiskiem są też noce tropikalne, kiedy temperatura minimalna nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza. W naszym rejonie geograficznym w nocy powinna ona spaść poniżej 18, żebyśmy komfortowo odpoczywali. Przez ostatnie 10 lat obserwujemy, że nocy tropikalnych jest coraz więcej w naszym kraju. Polacy nie są do tego przyzwyczajeni i nie odpoczywają wtedy prawidłowo, dodatkowo jeśli w ciągu dnia mamy upał, to nasz organizm jest narażony na ogromny stres termiczny i przegrzanie. Za kolejnych 10 lat sytuacja będzie jeszcze gorsza? - W raportach IPCC są prognozy do 2100 roku i nie są optymistyczne. Te raporty są aktualizowane, bo klimat zmienia się w bardzo szybkim tempie. Za te 10 lat wzrost temperatury nie będzie już o 1-2 stopnie, tylko więcej. Raporty mówią, że proces ogrzewania atmosfery będzie się pogłębiał. W Polsce jest on bardzo widoczny, wystarczy przeanalizować dane ostatnich 70 lat pomiarów meteorologicznych. Średnia temperatura roczna dla całego kraju wzrosła o 2 stopnie Celsjusza! To jest znaczący wzrost, który ma negatywny wpływ na różne ekosystemy, na wzrost niebezpiecznych zjawisk hydrologiczno-meteorologicznych, na rolnictwo, przemysł, usługi. A wzrost temperatury powietrza jest cały czas widoczny. Nie ma szans na to, by temperatura utrzymała się na takim poziomie jak teraz? - By tak się stało, musielibyśmy w tym momencie zatrzymać do zera emisję gazów cieplarnianych, a to oczywiście się nie zdarzy. Jeśli nic nie zrobimy, to będziemy mieli wzrost rzędu nawet 6-8 stopni Celsjusza, to dane z raportu IPCC. To są najbardziej katastrofalne scenariusze. Bardziej optymistyczne mówią o wzroście od 2-4 stopni. Zjawiska, które będą towarzyszyły temu procesowi, to pustynnienie Polski, większa ilość susz, częstsze powodzie lokalne, częstsze fale upałów, intensywne burze, większa liczba sztormów na Bałtyku. Musimy się przystosować, bo nie zahamujemy tego procesu. Chcesz sprawdzić prognozę pogody? Wejdź na pogoda.interia.pl! Nowe zjawiska atmosferyczne w Polsce Nic nie możemy zrobić? - Dostosować się do tej galopującej zmiany. Łapmy deszczówkę i wykorzystujmy ją w okresach suszy do podlewania kwiatów, mycia samochodów, nawet do prania. Jeśli nic się nie zmieni, to wody z wodociągów za chwile może nam zabraknąć. Oczywiście nie wszędzie, ale w domostwach, które mają studnie przydomowe dochodzi do tego co roku. Susze z roku na rok są coraz bardziej dotkliwe, a średnio dobowo na jedną rodzinę wykorzystujemy 150 litrów wody, gdy tylko dwa litry są do celów bytowych. Cała reszta spływa, czy to podczas prania, spuszczania toalety czy bezmyślnego lania wody pod prysznicem. - Ważne jest, aby też zmienić nasze przyzwyczajenia. Np. zmienić samochód na komunikację miejską lub rower. Nie marnujmy jedzenia! Mało kto wie, że aby wytworzyć bochenek chleba, około 400 g, potrzeba blisko 700 litrów wody, a do produkcji jednego kilograma wołowiny wody tej potrzeba aż 15 000 litrów! Jest to tak zwany ślad wodny, czyli wskaźnik mówiący, ile wody wykorzystano niejako "po drodze", podczas każdej towarzyszącej czynności do wyprodukowania gotowego towaru. Wyprodukowanie jednej pary jeansów pochłonie aż 10 000 litrów wody, a koszulki z krótkim rękawem około 3 000 litrów. Dlatego może warto rozważyć kupowanie używanych ubrań? O takich zmianach przyzwyczajenia mówię. Czytaj też: Drony sprawdzą, czy Francuzi przestrzegają nowych zakazów. Chodzi o wodę Wracając do zjawisk atmosferycznych, czy będziemy w Polsce obserwować jakieś całkiem nowe? - Jest jedno zjawisko, które obserwowałem dopiero dwa-trzy razy w naszym kraju, a pracuję od 15 lat w IMGW-PIB. To burza pyłowa, która wcześniej nie występowała lub nasze stacje jej nie zanotowały. Kiedy ziemia jest przesuszona i dojdzie do np. przejścia aktywnego frontu, to wiatr unosi drobinki gleby, powodując właśnie burze pyłowe. Takie sytuacje, gdzie nie widać nic do przodu na 50 metrów, miały już miejsce na Lubelszczyźnie, Kujawach i Pomorzu. Burze pyłowe były wtedy widziane nawet z kosmosu, dzięki satelitom meteorologicznym. To nie był pył znad Sahary, który do nas dociera, tylko nasz "rodzimy" pył. To jest bardzo niebezpieczne, bo wiatr wywiewa ważne mineralne cząsteczki i gleba ma coraz gorszą jakość. Obserwowałem to zjawisko na własne oczy niedaleko Inowrocławia. W czasie takich burz robiły się wręcz wydmy na drogach, przejazd drogą asfaltową był mocno utrudniony. Burz pyłowych będzie w Polsce więcej? - Wysoka temperatura połączona z wiatrem będzie powodowała przesuszanie gleby i ten proces może być coraz częściej obserwowany. Najczęściej myśląc o ekstremalnych zjawiskach, mówimy o upałach i ulewach, rzadziej o wietrze, a on też ma istotną rolę np. w występowaniu suszy. Można to prosto zobrazować na przykładzie wypranego swetra. Kiedy go powiesimy na zewnątrz, to przy takiej samej temperaturze powietrza wyschnie zdecydowanie szybciej przy wietrznej niż przy bezwietrznej pogodzie. Tak samo wiatr działa na glebę - szybciej wysusza. - Często w naszych rozważaniach o zjawiskach ekstremalnych zapominamy też o Morzu Bałtyckim, a wiele wskazuje na to, że w kolejnych latach będziemy mieli częściej do czynienia ze sztormami i huraganami. Według prognoz Półwysep Helski po 2100 roku może stać się "wyspami helskimi". Brzmi to katastrofalnie, ale modele wyraźnie pokazują, że stan oceanów i mórz cały czas wzrasta. Mówi się, że niektóre rejony na Zatoce Puckiej będą mocno narażone na zalanie i budowle, które chronią nas teraz od sztormów okażą się niewystarczające. Będzie trzeba się zastanowić nad przesiedleniem części mieszkańców. Czytaj także: Ekstremalne zjawiska pogodowe niebezpieczne tak jak wojna w Ukrainie Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: paulina.sowa@firma.interia.pl