Konflikt w Zjednoczonej Prawicy rozgorzał przy okazji dyskusji nad wyborami prezydenckimi. Prezes Jarosław Kaczyński jest przekonany, że elekcja powinna się odbyć 10 maja. I to niezależnie od epidemii koronawirusa. Chociaż wybory miałyby się odbyć korespondencyjnie. Podobnego stanowiska jest ekipa Zbigniewa Ziobry, Pałac Prezydencki także wysyła jasne sygnały w tej sprawie. Dotychczas okoniem stawało jedynie Porozumienie Jarosława Gowina. Jeszcze w piątek nasi rozmówcy z obozu gowinowców zdawali się pewni swego. Proponowali zmianę konstytucji i 7-letnią kadencję prezydenta. Zapewniali, że nie będą głosowali za poprawkami w Kodeksie wyborczym proponowanymi przez PiS. - Może będą mówić, że zdrajcy z Porozumienia głosowali inaczej. Ale obecnie jedyną alternatywą dla PiS jest utrata władzy - mówił nam jeden z polityków Gowina zasiadających w rządzie. Po sejmowej konferencji Jarosława Gowina wiadomo już, że lider Porozumienia odchodzi z rządu. Jego miejsce w fotelu wicepremiera miałaby zająć Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju u Mateusza Morawieckiego. Wiadomo też, że część gowinowców poprze zmiany proponowane przez prezesa PiS. - Sam nie poprę ustawy (...). Jednocześnie rekomendowałem kolegom, aby dać jej (ustawie - przyp. red.) szansę - przekazał Gowin. Skąd ta nagła zmiana? - Jarosław Gowin od kilku dni miał bunt na pokładzie. W niedzielę zorganizował spotkanie klubu. Wtedy wyszło na jaw, że większość posłów jest przeciwko niemu. Szef Porozumienia próbuje teraz zachować twarz - mówi Interii ważny polityk PiS. - Widzi, jak zachowaliby się jego koledzy. Posłowie Gowina nie chcą wychodzić z rządu, chcą poprzeć naszą poprawkę - dodaje. Pod koniec weekendu ustępujący wicepremier spotkał się nie tylko ze swoimi działaczami. Jak pisał Onet, Jarosław Gowin udał się na wieczorną rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim. - Oświadczył koalicjantom, że żeby zachować twarz, wychodzi z rządu. Był papierowym liderem partii. Nawet Jadwiga Emilewicz, która była mu najbliższa, nie chciała wychodzić z rządu - usłyszeliśmy w PiS. Nasi rozmówcy z Porozumienia nie chcą otwarcie przyznać, ilu z nich wystąpiło przeciwko swojemu szefowi. Na pewno nie wszyscy. - Jestem politycznym wychowankiem Jarosława Gowina. To przez niego znalazłam się w polityce. Nigdy nie zrobiłabym niczego, co byłoby niezgodne z jego wolą - przekazała Interii minister Jadwiga Emilewicz, kiedy zapytaliśmy ją o bunt w szeregach gowinowców. - Wszyscy powiedzieliśmy, że zagłosujemy tak, jak Jarosław Gowin będzie chciał. To były bardzo długie dyskusje. Decyzję o głosowaniu podjął sam premier Gowin - dodała. Podczas briefingu w Sejmie rekomendowana na wicepremiera przyznała, że większość Porozumienia poprze zmiany w Kodeksie wyborczym: - Jesteśmy za przygotowaniem Polski do głosowania korespondencyjnego - przyznała. Powiedziała też, że zarówno ugrupowanie jak i ona sama są "wykonawcami woli" Jarosława Gowina. Jakub Szczepański