Z audytu przedstawionego przez obecny rząd wyłoniła się niemająca końca lista politycznych grzechów PO i PSL: nadużycia, niedociągnięcia, niedomówienia i działania, którymi zdaniem szefów resortów, powinien zająć się prokurator. "To było trwanie i czerpanie z władzy profitów (...). Od czasu do czasu wymyślaliście świecidełka" - grzmiała Beata Szydło.W trakcie trwającej prawie dziesięć godzin prezentacji i burzliwej nocnej dyskusji, "własne interesy", "własne dobro", "egoizm", "marnotrawstwo", "pogarda" zostały odmienione wielokrotnie przez wszystkie przypadki. Zobacz naszą relację z prezentowania audytu TUTAJ i TUTAJ.PiS kontynuuje przekaz. W Kancelarii Premiera zaprezentuje sprawozdanie z dotychczasowych rządów. W formie już mniej barwnej, przez kilka godzin ministrowie wymieniali swoje dokonania. Bilansem w audyt Na audyt z ośmiu lat rządów PO-PSL, Platforma odpowiedziała bilansem z półrocza rządów PiS. Zarzuty PO w stosunku do PiS są równie mocne: demolowanie państwa, chaos, kompromitacja. Padły one na kilkanaście minut przez rozpoczęciem posiedzenia Rady Ministrów. Już na wstępie Grzegorz Schetyna i Sławomir Neumann wyraźnie podkreślili, że ich bilans jest prawdziwy, bo sporządzony na papierze i dostępny w wersji elektronicznej. - Wszyscy byliśmy świadkami nagonki na PO, mieliśmy do czynienia z potokiem półprawd - kwestionowali audyt PiS liderzy PO. Schetyna i Neumann wskazywali obszary działalności rządu, w których widać "chaos". Wymienili m.in. kwestię zapewnienia bezpieczeństwa w czasie szczytu NATO i ŚDM, zmiany i najdłuższy wakat na stanowisku komendanta policji, powrót do działalności publicznej Mariusza Kamińskiego, "szukanie sojuszników w Londynie" jako "symbol osierocenia polityki zagranicznej", czy wreszcie działalność Antoniego Macierewicza, który "kompromituje całe spojrzenie na polską armię, poczucie bezpieczeństwa i partnerów w NATO". Neumann wskazywał też na "ciosy", które rząd zadaje polskiej gospodarce. "Jest jeszcze coś czego nikt się nie spodziewał nie ostrzegali przed tym, że chcą uderzyć w podstawy polskiej demokracji. PiS uparcie demoluje konstytucję i TK - zaznaczali. - Tego rządu de facto nie było. To był rząd chaosu, złej zmiany, złego traktowania opozycji, niszczenia TK i państwowych instytucji - ocenił Schetyna. Jednak obie prezentacje sprawiają wrażenie przygotowywanych na szybko, tak aby tylko zdążyć ze wstrzeleniem się w dogodny moment. Audyt, bilans, sprawozdanie - nowe narzędzie, polityczny spektakl czy oczekiwane przez wyborców zachowanie? - W dzisiejszej polityce, w dobie medializacji i dominacji mediów elektronicznych, wszystko staje się spektaklem. Jest coraz mniejsza przestrzeń autonomii polityków, gdzie bez kamer i mikrofonów mogą dyskutować w oderwaniu od bieżącego zainteresowania opinii publicznej - wyjaśnia prof. Rafał Chwedoruk z UW. Ale zaraz dodaje, że taka jest cena jawności. Zdaniem eksperta, gdyby wziąć pod uwagę tylko dzisiejszą prezentację osiągnięć rządu i konferencję Platformy, to byłby to "przejaw normalności". - Mamy kilka miesięcy od inauguracji nowego rządu, rząd przedstawia to, co uważa za najważniejsze, eksponując sukcesy, a z kolei opozycja to recenzuje. W zasadzie to tak powinno wyglądać permanentnie. Co kilka miesięcy powinniśmy widzieć otwarte posiedzenia rządu, za chwilę dokument pokazujący, to co udało się zrealizować, i partie opozycyjne, które w sposób przemyślany i zorganizowany kilkadziesiąt godzin później recenzują poczynania rządu. Jest to dużo bardziej funkcjonalne dla demokracji, ma dużo lepszy wpływ na to jak postrzegamy państwo, aniżeli jałowe, symboliczne spory o Trybunał Konstytucyjny czy aborcję - uważa nasz rozmówca. PO zapowiedziało, że to jeszcze nie koniec audytu po audycie. Schetyna poinformował, że PO odniesie się konkretnie do wszystkich oskarżeń pod swoim adresem, ale "potrzebuje czasu, bo musi pracować na stenogramach". Obrona przez atak? Obserwując prezentację bilansu opracowanego przez PO, nasuwa się pytanie, czy wytykanie PiS-owi błędów i wysuwanie po raz kolejny zarzutów, które padają ze strony opozycji już od jakiegoś czasu, to nie próba ucieczki przed niewygodnym tematem. albo przynajmniej odsunięcie w czasie reakcji. W tym kontekście prof. Chwedoruk wskazuje na kłopotliwe położenie Grzegorza Schetyny. Ekspert przypomina, że obecny lider PO był w latach 2011-2015 marginalizowany przez Donalda Tuska, i poruszał się w wewnętrznej opozycji w partii, a funkcję ministra spraw zagranicznych w rządzie Ewy Kopacz pełnił w cieniu porażek wyborczych i zbyt krótko, by można było ją jednoznacznie ocenić. - Problem obecnej Platformy polega na tym, że jest to partia, która przez istotną część opinii publicznej i wyborców jest traktowana negatywnie. Wiele stereotypów, które niegdyś dotyczyły PiS-u teraz dotyczą Platformy.Jednocześnie partia ta dziedziczy rozbudowane struktury, które dają jej możliwość przetrwania - mówi prof. Chwedoruk. Z drugiej strony, wskazuje ekspert, trudno się spodziewać, że ktoś kto był w wewnętrznej opozycji w stosunku do elity partyjnej skupionej wokół Tuska, będzie ochoczo bronił tamtej ekipy. - Schetyna pewnie chciałby zrobić krok do przodu, tzn. nie opierać tożsamości Platformy wyłącznie na obronie dziedzictwa, bo nie wszystkie rzeczy da się pewnie obronić, z tego co się działo. I stąd być może takie czekanie i brak determinacji, jeśli chodzi o reakcję na audyt - przypuszcza nasz rozmówca.Problemem PO jest to, jak nie stracić dotychczasowych wyborców i tożsamości, a jednocześnie dokonać zmiany jakościowej. Obronę rządów koalicji PO-PSL musiała wziąć na swoje barki Ewa Kopacz. - Dla PiS-u Ewa Kopacz jest wręcz idealnym przeciwnikiem, bo jest politykiem, który symbolizuje czas klęsk Platformy - mówi prof. Chwedoruk. Dzisiaj Kopacz musi tłumaczyć się nie tylko z krótkiego czasu, gdy sama stała na czele rządu, ale z ośmiu lat rządzenia Platformy. - Tak naprawdę ciężar odpowiedzialności za te porażki powinien spoczywać na Donaldzie Tusku. Ewa Kopacz odziedziczyła państwo i partię w określonym stanie, z negatywnymi stereotypami i konfliktami z różnymi grupami społecznymi, konfliktem wewnętrznym w partii, i to ona siłą rzeczy stała się symbolem. Dla PiS to jest idealny przeciwnik do polemizowania, ktoś kto musi się tłumaczyć, a to w opinii publicznej jest najtrudniejsze, szczególnie z symbolicznych wydarzeń jak konsumpcja ośmiorniczek - wylicza politolog z UW. Rywalizacja opozycji tłem wydarzeń Jednak zdaniem prof. Chwedoruka, tłem dla wszystkich wydarzeń z ostatnich dni nie jest rywalizacja PiS-u z Platformą, a walka o przywództwo wśród środowisk opozycyjnych. Na tym polu ścierają się PO pod wodzą Schetyny, Nowoczesna i KOD. - Dla Nowoczesnej i KOD-u polemika wokół rządów Platformy, też jest trudna. Nowoczesna i KOD przyłączając się do głosów krytycznych wobec rządów Platformy i PSL, narażają się na zarzut, że stoją po tej samej stronie co PiS, a broniąc z kolei czasów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, potwierdzają narrację pisowską, że są to inne, satelickie wobec PO ugrupowania - wyjaśnia ekspert. PiS oszczędza PSL? W całym zamieszaniu z audytami i bilansami, wydaje się, że najmniej widoczne jest PSL. W ocenie prof. Chwedoruka, były koalicjant PO, jest w dużo poważniejszym kryzysie niż partner z czasów rządzenia. Po wyborach z pełną siłą ujawnił się problem strukturalny ludowców. - Elitom tej partii z wielu powodów bliżej jest do Platformy, choćby ze względu na rządzenie przez wiele lat, ze względu na sytuację w samorządach lokalnych, gdzie często razem współrządzą. Natomiast większości wyborców PSL bliżej jest do PiS-u. Wyborcy PSL to też są wyborcy ze wsi, małych miasteczek, zorientowani prosocjalnie, umiarkowanie konserwatywni światopoglądowo, którzy jeśli nie mogą głosować na PSL, to pewnie częściej głosują na PiS niż na PO - wyjaśnia nasz rozmówca.Zdaniem prof. Chwedoruka, PiS ma dylemat, co zrobić z PSL. - Czy lepiej jest próbować go ostatecznie politycznie unicestwić ostatecznie i ściągnąć część elektoratu, czy też inaczej stawiać na kartę zmian wewnętrznych w PSL, i na przykład przejęcie kierownictwa w tej partii przez takich działaczy, którzy będą bardziej skłonni zerwać z Platformą i bardziej przeistaczać PSL w partię centrową, która będzie balansowała między prosocjalnym, silniejszym na prowincji elektoratem, a wielkomiejską PO i Nowoczesną - tłumaczy. - Można się zastanawiać, czy takie względne oszczędzanie PSL-u nie jest próbą wyciągnięcia ręki, że PSL po różnych zmianach mógłby być partnerem dla PiS, a nie tylko dla opozycji - mówi w rozmowie z Interią prof. Rafał Chwedoruk.