Andrzej Mrozek: O Jezusie historycznym wiemy niewiele

Ludzie, którzy wierzą, chcą dowiedzieć się o Jezusie z Nazaretu więcej. Ci, którzy nie wierzą, szukają dowodów na to, że taka postać nie istniała. Choć motywacje są różne, efekty tych badań są niejednokrotnie fascynujące - mówi dr Andrzej Mrozek z Katedry Porównawczych Studiów Cywilizacji UJ.

Tylko u dwóch Ewangelistów można znaleźć informacje o dzieciństwie Jezusa
Tylko u dwóch Ewangelistów można znaleźć informacje o dzieciństwie Jezusa Godong/Robert HardingEast News

Katarzyna Pruszkowska: Z jakich źródeł możemy dowiedzieć się czegoś o życiu Jezusa-człowieka? Mamy Ewangelie...

Dr Andrzej Mrozek: - ... przy czym należy pamiętać, że jest to źródło bardziej o charakterze teologicznym, nie historycznym. Ewangelii nie pisano po to, żeby przedstawić biografię Jezusa, ale żeby zaprezentować jego działalność i, przede wszystkim, poglądy. Spisano więc opowieści o ważnych wydarzeniach z jego życia, które wcześniej przez wiele lat były przekazywane ustnie, a wiec ulegały modyfikacjom. Dodawano do nich treści, których źródłem był Stary Testament, żeby potwierdzić, że to Jezus jest długo oczekiwanym Mesjaszem.

O jakich wątkach mówimy?

- Na przykład o tym, że Mesjasza nie rozpoznają ludzie, ale zwierzęta. W księdze proroka Izajasza (Iz 1, 3) napisano tak: "Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie". Kto pierwszy złożył pokłon nowonarodzonemu Jezusowi? Obecne od początku, według tradycji, przy żłóbku zwierzęta. Do dzieciątka przybyli też królowie ze wschodu, czego nie można w żaden sposób potwierdzić historycznie. Wydaje się, że to również nawiązanie do starotestamentowej tradycji. Historia o królach, a raczej o magoi (gr. magach, mędrcach), którzy mieli przybyć ze wschodu pojawia się w Nowym Testamencie tylko u Mateusza (Mt 2, 1-2), co pokazuje, że nie wszyscy Ewangeliści o niej słyszeli lub uznali ją za ważną.

- Mamy cztery Ewangelie kanoniczne - Marka, Mateusza, Łukasza, Jana - które różnią się od siebie. Dwie całkowicie pomijają dzieciństwo Jezusa (Marka i Jana -przyp. red.), nie we wszystkich opisano choćby wspomnianą historię magów czy wszystkie przypowieści. To nie wynika z pomyłek autorów, bo taka interpretacja byłaby za prosta. Raczej chodziło o to, że każdy redaktor miał swoją koncepcję, wizję Jezusa i redagując tekst dopasowywał go do tego, w co sam wierzył.

Na jakiej postawie możemy snuć takie przypuszczenia?

- Choćby analizując słowa, których używali autorzy poszczególnych Ewangelii. Widać wyraźnie, że mieli swoje ulubione zwroty, pojawiające się często w tekście, które wkładali w usta Jezusa. Nie możemy z całą pewnością stwierdzić, że on je w taki sposób właśnie wypowiedział. W ogóle bardzo trudno znaleźć w Ewangeliach oryginalne słowa Jezusa, bo on mówił po aramejsku, a Ewangelie zostały napisane po grecku, czyli w tłumaczeniu. Joachim Jeremias, niemiecki teolog luterański i biblista, próbował szukać słów, które z dużym prawdopodobieństwem mógł wypowiedzieć Jezus, szukając zwrotów aramejskich. W tekstach jest ich niewiele: Talitha kum (dziewczynko, mówię ci, wstań), Eloi Eloi lama sabachtani (Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił), Abba (ojcze), Mammon (pieniądze). Inni, w nawiązaniu do Jezusa, używali słów: Rabbuni (panie, nauczycielu) lub Maranatha (panie, przyjdź). Jeremias uważał, że był jakiś ważny powód, dla którego te właśnie aramejskie słowa i zwroty przetrwały w greckim tłumaczeniu.

Czy podobnej analizie można poddać też czyny Jezusa?

- Tak. Zajmuje się tym tzw. teologia niższa. Są koncepcje, które postulują, żeby szczególnie przyglądać się tym fragmentom Ewangelii, które nie opisują Jezusa jako syna bożego lub Boga, ale jako proroka czasów ostatecznych. Proroka, a więc przede wszystkim człowieka. Czyny czy gesty, które wykonywał będąc postrzeganym jako człowiek, są, z historycznego punktu widzenia, bardziej prawdopodobne niż np. rozmnożenie chleba czy zmartwychwstanie.

Czy są jakiekolwiek wydarzenia z życia Jezusa, co do których historycy zgadzają się, że naprawdę się zdarzyły?

- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Najbardziej uchwytna jest chyba jego śmierć, chociaż nie zachowały się żadne dokumenty, które poświadczałyby, że to Piłat kazał ukrzyżować Jezusa. Wielu historyków, gdyby zadać im pytanie o jakąkolwiek pewną rzecz dotyczącą Jezusa z Nazaretu, powiedziałoby: "nie ma takiej", bo właściwie nie dysponujemy niechrześcijańskimi świadectwami. A te, nazwijmy je świeckimi, które mamy, jak np. wzmianki u Józefa Flawiusza (żydowski historyk, prawdopodobnie zmarł w 94 roku n.e. - przyp.red.) mogły zostać dodane później. Historycznie możemy jedynie stwierdzić, że taki człowiek istniał.

Reza Aslan, autor książki "Zelota. Życie i czasy Jezusa z Nazaretu", spróbował opisać Jezusa opisując jego czasy. To dobry trop?

- To dość popularny dzisiaj kierunek badań. Naukowcy, na podstawie fragmentów z Ewangelii, próbują dowiedzieć się, jak wyglądało życie codzienne, stosunki społeczne, szlaki handlowe, a nawet mentalność ludzi. To, w jakim otoczeniu mógł żyć Jezus, również mówi o nim samym. Jedne z ciekawszych, moim zdaniem, badań zajmują się badaniem tras wędrówek Jezusa. Widać wyraźnie, że, prócz Jerozolimy, wyraźnie unikał wielkich miast. Zachodził do mniejszych miejscowości, jak Kafarnaum czy Bethsaida, dużo czasu spędzał w okolicy jeziora Galilejskiego. Na podstawie tych informacji można wnioskować, że w centrum jego zainteresowania nie byli ludzie bogaci czy wykształceni, ale raczej prości.

- Chociaż nie należy sprawy upraszczać: z lektury Ewangelii wiemy, że Jezus spędzał sporo czasu w otoczeniu rybaków, ale mogło być tak dlatego, że podczas podróży skracał sobie drogę podróżując łodziami przez jezioro, nie dlatego, że szczególnie upodobał sobie tę grupę społeczną.

- Jego działalność na pewno szczególnie koncentrowała się na ludziach ubogich lub wykluczonych, ale sam Jezus raczej do takich nie należał. Badacze są raczej zgodni, że należał do niższej klasy średniej, zwłaszcza, że Józef, jego ojciec czy opiekun, był cieślą. Polakom cieśla może kojarzyć się ze stolarzem, ale tu mowa raczej o osobie pracującej w budownictwie. A ci w owym czasie zarabiali przyzwoicie i pracy było sporo.

Z kanonicznych Ewangelii więcej możemy dowiedzieć się o poglądach Jezusa-Zbawiciela, Boga, niż życiu Jezusa z Nazaretu, człowieka. Czy z ewangelii apokryficznych i gnostyckich również?

- Tak. I jedne, i drugie powstały dlatego, że ludzie chcieli wiedzieć o Jezusie coś więcej. Zresztą z tego samego powodu do Ewangelii Mateusza i Łukasza dodano fragmenty o dzieciństwie - prawdopodobnie są późniejsze niż reszta treści tych Ewangelii. I ewangelie apokryficzne, i gnostyckie powstawały podobnie: autorzy wybierali z Ewangelii najbardziej interesujące wątki, a później tworzyli wokół nich narrację. Apokryfy mówią przede wszystkim o życiu codziennym Jezusa. Weźmy na przykład historię o braciach Jezusa. W Ewangelii Marka znajduje się taki fragment: "Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie" (Mk 3, 31-32). Na jego podstawie w apokryfach można przeczytać, że Jezus miał braci, co nie zgadza się z przekonaniem o Jezusie jako jedynym synu Maryi. Z kolei z braku informacji o Józefie, który został w Ewangeliach wspomniany tylko na początku życia Jezusa, autorzy apokryfów wnioskowali, że Józef zmarł wcześnie, a więc mógł być o wiele straszy od Maryi.

Czy tak samo konstruowano opowieści w Ewangeliach gnostyckich?

- Podobnie, choć cel był inny i, moim zdaniem, ciekawszy. Otóż autorzy ewangelii gnostyckich byli przekonani, że istniało "tajemne" nauczanie Jezusa, które zostało w kanonicznych Ewangeliach ukryte. Uważali, że większość przypowieści była skierowana do prostych ludzi, ale były również fragmenty, które słyszeli tylko uczniowie. To właśnie te miały być tymi ważniejszymi i "prawdziwszymi".

Podczas naszej rozmowy powiedział pan o wielu badaczach, którzy, drobiazgowo analizując Ewangelie czy całe Pismo Święte, usiłują dowiedzieć się czegoś o historycznym Jezusie. Skąd takie zainteresowanie człowiekiem o którym tak niewiele wiadomo?

- To, że Pismo Święte analizują teolodzy nie powinno szczególnie dziwić. Ale rzeczywiście, istnieje wiele badań o charakterze "świeckim", choć, oczywiście, raczej prowadzonych w kręgu cywilizacji chrześcijańskiej. Myślę, że to dlatego, że chrześcijaństwo leży u podstaw cywilizacji zachodu. Dziś jest to mniej widoczne, wielu ludzi odwróciło się od chrześcijaństwa, są tacy, którzy negują jego wpływ na rozwój naszej cywilizacji. Ale to nie zmienia faktu, że chrześcijaństwo wrosło w naszą kulturę, stopiło się z nią. Ludzie, którzy wierzą, chcą dowiedzieć się o Jezusie z Nazaretu więcej. Ci, którzy nie wierzą, szukają dowodów na to, że taka postać nie istniała. Choć motywacje są różne, efekty tych badań są niejednokrotnie fascynujące.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?