Radosław Sikorski w środę odwiedził Rygę, gdzie spotkał się z łotewskim prezydentem i szefem MSZ. W kolejnych miesiącach podobnych wizyt będzie więcej. W ten sposób Polska przygotowuje się do lipcowego szczytu NATO, w 75. rocznicę utworzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego. - Omówiliśmy szczegóły współpracy polsko-łotewskiej w ramach NATO przed zbliżającym się szczytem w Waszyngtonie i oczywiście stan bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO będzie miernikiem sukcesu tego szczytu - podkreślał Sikorski podczas wspólnego wystąpienia z szefem MSZ Łotwy. Wizyta, podobnie jak przyszłe, mają swój cel również w kontekście całego Sojuszu. Jak słyszymy w kręgach zbliżonych do MSZ, polskie władze chcą przystąpić do rozmów w lipcu z silnym mandatem opartym na wspólnym stanowisku państw Europy Środkowo-Wschodniej. W tym kontekście, ponownie, szczególne znacznie zyskuje grupa Bukaresztańskiej Dziewiątki. B9 i pomoc Ukrainie Przez ostanie lata inicjatywa była szczególnie promowana przez Andrzeja Dudę i to obecny prezydent sformalizował powstanie wspólnej, polsko-rumuńskiej inicjatywy. Natomiast sama koncepcja pochodzi jeszcze z czasów, gdy w Belwederze mieszkał Bronisław Komorowski. Dziś wspólne stanowisko państw B9 jest o tyle potrzebne, że w orbicie zainteresowań aktualnego szefa polskiej dyplomacji znajduje się kilka spraw wymagających zgody zarówno na poziomie NATO, jak i Unii Europejskiej. W tym wykorzystanie zamrożonych po agresji na Ukrainę aktywów Rosjan. Sikorski wskazuje, że na razie pieniądze mają pracować. - Wydaje mi się, że zyski z tych aktywów trafią za niedługo na Ukrainę w postaci sprzętu i amunicji. (...) To nie jest nasze ostatnie słowo - powiedział w Rydze. Już teraz wiemy również o zwiększonym zaangażowaniu Warszawy w czeską koalicję amunicyjną dla Ukrainy. Kluczowe dla polskich władz będzie przekonanie do perspektywy Warszawy partnerów z B9. W tym celu ze swoimi odpowiednikami będzie spotykał się nie tylko Radosław Sikorski, ale równie Andrzej Duda. Presja na Węgry Jednak z pewnością nie wszyscy ulegną wizji wschodnioeuropejskiej koalicji. Przypomnijmy, B9 to Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Wielkość grupy jest jednocześnie jej największą siłą i największym problemem. Ze wspólnym stanowiskiem liderzy innych, kluczowych państw NATO muszą się liczyć. Ale wspólne stanowisko wymaga jedności. Natomiast w B9 jest państwo, które w ów jedności stanowi wyrwę nie tylko na wschodniej flance, ale również w całym NATO. Tym państwem są Węgry. Budapeszt nie kryje swojego sprzeciwu wobec zwiększonej pomocy dla Kijowa, otwarcie podnosi postulat rozmów z Moskwą. Dlatego Bukaresztańska Dziewiątka ma mieć również wymiar stworzenia presji na Viktora Orbana, tak by węgierski premier jeśli nie pomaga, to przynajmniej nie szkodził. I to wyzwanie w najbliższych miesiącach będzie kluczowe w polityce zagranicznej, którą mimo wzajemnych animozji wynikających z tożsamości z dwoma różnymi obozami politycznymi, będą zmuszeni wspólnie prowadzić Andrzej Duda i Radosław Sikorski. Z Rygi dla Interii, Jakub Krzywiecki *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!