Chodzi o rondka: te budowane celowo po to, by spowalniać ruch - co jest oczywiście sprzeczne z ideą samochodu. Samochód bowiem jest budowany po to, by poruszać się szybciej. Budowanie na jezdniach specjalnych "spowalniaczy" (bo kierowca może jechać niewłaściwie) ma taki sam sens, jak przymus zakładania do czytania ciemnych okularów (bo przecież czytający mógłby chcieć oglądać niewłaściwe treści!). Natomiast tam, gdzie spowolnienie ruchu jest potrzebne (na niektórych skrzyżowaniach), Amerykanie wprowadzili specjalny znak: STOP z dopiskiem: "All 4 STOP". Stoi on na wszystkich czterech dojazdach - i oznacza, że pojazd ma stanąć - a przez skrzyżowanie pierwszy przejeżdża ten, kto wcześniej przyjechał. Czyli: działa tak samo jak rondko, tylko (a) nie trzeba przebudowywać drogi (b) jeśli w poprzek nic nie jedzie, samochody mogą spokojnie jechać, nie objeżdżając rondka (jeśli jest pełna widoczność, to tylko zwalniają do "szybkości manewrowej"), co daje oszczędność benzyny i opon. Jest i wada: trzeba patrzeć na obie strony - i pamiętać, za kim się przyjechało. Ale kierowcy i tak patrzą i w lewo, i w prawo... Natomiast tam, gdzie jest duży ruch, lepiej wybudować prawdziwe rondo - lub postawić światła. Jeszcze jeden remanent. Przed dwoma tygodniami pp. Sobczak i Szpak napisali, że Ich źle zrozumiałem, na co przed tygodniem odpisałem, że to chyba Oni źle zrozumieli... Takie drobne nieporozumienie. Z tym większą radością chwalę więc Spółkę "Sobczak & Szpak" za podejście zawarte w felietonie: "TELEWIZOR POD GRUSZĄ", w którym bronili III Programu PR, pisząc: "Bo tu nie chodzi o Trójkę. Ona jest jedynie ofiarą bieżących przepychanek politycznych. Jutro będzie to Jedynka, za tydzień TVP 2, a za miesiąc np. TVP Kultura. I tu jest pies pogrzebany. Dopóki nie powstanie ustawa medialna z prawdziwego zdarzenia, wykluczająca tego typu działania polityków, dopóty ten stan rzeczy będzie spokojnie trwał. Ale politycy nie są zainteresowani stworzeniem i uchwaleniem takiej ustawy, bo ta odbierze im szansę na ręczne sterowanie radiem i telewizją". W rzeczywistości jest gorzej: jeszcze nowy Prezes TVP nie usiadł w fotelu, a już z pracy wyleciał p. Jan Piński, szef TVP Info! Gość był absolutnie impregnowany na wpływy polityków, a (co gorsza) tępił rozpanoszoną w TVP bezpiekę wszelką - więc wyleciał z trzaskiem i momentalnie. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że pp. S&S mają absolutnie rację: trzeba zrobić taką ustawę, by politycy i urzędnicy nie mogli nią kręcić. JEDYNYM rozwiązaniem jest więc całkowita prywatyzacja telewizji i radia. Częstotliwość kupuje z licytacji ten, kto da najwięcej - i tyle. Żadne względy polityczne nie powinny wchodzić w rachubę. Telewizja kablowa byłaby poza kontrolą - bo kabel jest przecież prywatny i nie wchodzi na teren publiczny. I po problemie! Państwo by mogło telewizję cenzurować (teraz też cenzuruje!) i karać grzywną. Jeśli natomiast by chciało coś nadać, to po prostu by sobie kupowało czas po cenach ogłoszeń reklamowych - i tyle. Byłoby to na pewno ZNACZNIE tańsze od dopłacania do reżymowej telewizji! Przy każdym innym systemie manipulacje są nieuniknione. NIE MA NA TO SPOSOBU. Kto będzie manipulował? To oczywiste: urzędnicy ustanowieni po to, by "zapobiec manipulacjom"! Zobacz nasz raport specjalny: Janusz Korwin-Mikke - zawsze pod prąd