Agat to półszlachetny minerał, którego charakteryzuje warstwowa, wstęgowa struktura. Zainspirowani jego wyglądem twórcy z amerykańskiego miasta Detroit postanowili wykorzystać motoryzacyjną spuściznę swojego regionu i stworzyli coś, co na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie znanej na całym świecie odmiany chalcedonu. Obecnie w fabrykach samochodów malowaniem zajmują się maszyny, dzięki którym proces ten jest zoptymalizowany po to, by nie marnować farby. Jednak do końca lat 70. auta malowano ręcznie, a niewykorzystany materiał trzeba było po prostu wylać. W Detroit, które słynie z przemysłu motoryzacyjnego ktoś wpadł na pomysł, aby wykorzystać odpady z fabryk i stworzyć z nich coś przyjemnego dla oka. Pracownicy fabryk samochodów zauważyli, że wśród "śmieci" pozostających na liniach produkcyjnych można znaleźć utwardzone przez temperaturę grudki farby, która tworzy coś na kształt wielokolorowych kamyków. Niektórzy z nich docenili ich walory estetyczne i zaczęli wynosić "agaty" zamiast zwyczajnie wyrzucić je do kosza. Ogrzewana przez piece utwardzające emulsja z czasem stawała się na tyle twarda i wytrzymała, że można było obrabiać ją jak klasyczne kamienie szlachetne. Coś, co wygląda więc na drogocenny kamień, jest w istocie zgrzaną farbą ściekającą z samochodów. Pierwsze agaty z Detroit miały głównie barwę brązową i czarną, gdyż w tamtych czasach samochody malowano takimi właśnie farbami. Wraz z nastaniem epoki koloru, "artyści" dostali większe pole do popisu. Dzisiaj fordyt ma wartość nie tylko estetyczną, ale też sentymentalną i historyczną. Kiedy zadanie malowania samochodów przejęły maszyny, w zakładach produkcyjnych nie było już aż tyle zużytej farby - wyczerpało się więc źródło materiału do tworzenia kolorowych ozdób. Dla fanów motoryzacji, nie tylko w Detroit, agaty są więc świetną pamiątką. W każdym z nim jest bowiem zawarta część historii samochodowego przemysłu.