Peanut butter and jelly sandwich (ang. "kanapka z masłem orzechowym i dżemem") to niezbyt skomplikowany, ale bardzo popularny element diety wielu Amerykanów. Jej głównym atutem jest szybkość i łatwość przygotowania oraz niski koszt. To ostatnie odpada jednak, jeśli udamy się do restauracji PB&J w Chicago. Tam za tę niepozorną kanapkę płaci się... 350 dolarów, czyli w szybkim przeliczeniu jakieś 1300 złotych. Rozwinięcie skrótu PB&J i pełna nazwa lokalu z Wietrznego Miasta to akurat nie Peanut Butter & Jelly, a Pizza, Beer & Jukebox. Zarządcy restauracji postanowili zrobić dookoła siebie trochę szumu po tym, jak poznali twórcę równie drogiej wersji znanej przekąski, która dotychczas uchodziła za najdroższą na świecie. Jej tajemnicą było jedynie to, że do zupełnie zwyczajnej kanapki z masłem orzechowym i dżemem dodano 24-karatową, złotą spinkę, która trzyma całość w kupie. Włodarze PB&J stwierdzili, że to lekka przesada i zdecydowali się stworzyć jeszcze droższą opcję, której wartość nie będzie sztucznie podbita przez złoty gadżet, tylko przez składniki premium. Tak powstała pozycja w ich menu nazwana The Golden Goose, czyli Złota Gęś. Przekąska zrobiona jest z całego bochenka chleba, upieczonego z mąki z dodatkiem kruszonego złota. Pokrojone kanapki są posmarowane najdroższą konfiturą na świecie - dżemem Maison Dutriez z czerwonych i białych porzeczek skrupulatnie pozbawionych pestek za pomocą gęsich piór. Całość skąpana jest w nowozelandzkim miodzie manuka (cena za 250-gramowy słoik to ponad 1000 złotych) i podawana ze stuprocentowym, naturalnym masłem orzechowym (które jak na ironię, będąc podstawowym składnikiem kanapki, jest w tym zestawie najtańsze). Sandwich za 350 dolarów w Pizza, Beer & Jukebox w Chicago należy zamawiać z wyprzedzeniem, co najmniej dzień wcześniej. Tak, aby restauracja zdążyła przygotować wszystkie składniki. Ostatnie, czego chciałby klient, zamawiający kanapkę za 1300 złotych, to usłyszeć, że jej akurat nie dostanie.