W ostatnim tygodniu sierpnia włoskie media doniosły o próbie samobójczej dwóch "skruszonych" (pentiti - jak określa się ich we Włoszech). Panowie zdecydowali się przedawkować leki psychotropowe, które udało im się zachomikować podczas pobytu w więzieniu w Palermo. Pentiti jednak dobrze odrobili lekcję - połknęli tylko tyle kapsułek, by ich stan wyglądał na poważny, ale możliwy do uratowania. Chodziło o to, by zwrócić na siebie uwagę - ponoć warunki w więzieniu im nie odpowiadały. To nie pierwszy raz, gdy Włosi mają problem ze "skruszonymi". W 2004 roku Półwyspem Apenińskim wstrząsnął przykład Giovanniego Bruski, byłego seryjnego mordercy na usługach mafii, a wówczas jednego z pentiti. W ramach umowy z wymiarem sprawiedliwości killer regularnie opuszczał więzienie, by spotkać się z rodziną. Kilkudniowe przepustki w całości finansowało państwo. Mimo to Brusca miał na tyle tupetu, by domagać się telefonu komórkowego (by - jak tłumaczył - móc zadzwonić na pogotowie, gdyby jego syn miał wypadek) i zmniejszenia liczby pilnujących go ochroniarzy (bo armia włóczących się za nim agentów łatwo rzuca się w oczy - a mafiozo ma się przed kim ukrywać). Ale od początku... Skąd nagle ta skrucha? Pentiti - "skruszeni" - to byli członkowie organizacji terrorystycznych lub mafii, którzy po aresztowaniu wyrazili skruchę i zdecydowali się współpracować z policją. Mówiąc wprost: zgodzili się sypać. Zazwyczaj za gwarancję skrócenia wyroku lub nawet jego całkowitego anulowania. W zależności od wagi przekazanych informacji mogą liczyć na nowe nazwisko, ochronę osobistą, czy parę groszy na rozpoczęcie nowego życia. System działa na tyle dobrze, że tylko do 2004 roku na współpracę zdecydowało się ponad 1100 osób. Początkowo miano "skruszonego" przysługiwało wszystkim mafiozom (z Cosa Nostry, kamorry i 'ndranghety) i terrorystom (głównie z Czerwonych Brygad). Z czasem jednak przylgnęło do zdrajców z mafii sycylijskiej - głównie dlatego, że obecnie jest ich najwięcej. Zanim jednak prawna machina ruszyła, musiało się zdarzyć wiele rzeczy. Choćby ta najważniejsza - Włosi musieli uznać, że mafia nie tylko istnieje, ale przynależność do niej powinna być postrzegana jako przestępstwo. Opinii publicznej uświadomił to dopiero w 1980 roku komunistyczny polityk Pio La Torre. Prawo przewidujące kary za samo członkostwo w mafii wprowadzono dopiero dwa lata później. Jak zareagowała Cosa Nostra? Dokładnie tak samo, jak reagowała od schyłku XIX wieku - La Torre został zastrzelony przez niezidentyfikowanych sprawców. To nie powinno nikogo dziwić, bo jak raczył wyjaśnić w 2003 roku Antonino Giuffre, pentito, który o związki z mafią oskarżał Silvio Berlusconiego: - Cosa Nostra rozwiązuje swoje problemy tylko w jeden sposób - eliminując je.