1. Wybory prezydenckie. Wielki sukces Andrzeja Dudy To była jedna z najciekawszych kampanii prezydenckich w historii polskiej demokracji - komentowali eksperci. Na początku niekwestionowanym faworytem prezydenckiej kampanii był ubiegający się o reelekcję, wspierany przez partię rządzącą Platformę Obywatelską - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bronislaw-komorowski,gsbi,1500" title="Bronisław Komorowski" target="_blank">Bronisław Komorowski</a>. Jego głównym kontrkandydatem stał się popierany przez opozycyjną - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> - Andrzej Duda. W I turze startowali również: Adam Jarubas, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-korwin-mikke,gsbi,21" title="Janusz Korwin-Mikke" target="_blank">Janusz Korwin-Mikke</a>, Paweł Kukiz, Magdalena Ogórek, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-palikot,gsbi,3178" title="Janusz Palikot" target="_blank">Janusz Palikot</a>, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-grzegorz-braun,gsbi,1076" title="Grzegorz Braun" target="_blank">Grzegorz Braun</a>, Jacek Wilk, Marian Kowalski oraz Paweł Tanajno. Głosowanie w pierwszej turze odbyło się 10 maja. Po zliczeniu głosów było jasne, że wszystko rozstrzygnie się dopiero w kolejnym głosowaniu - żaden z kandydatów nie otrzymał więcej niż połowy głosów ważnych. Zaskoczeniem był również wysoki wynik Pawła Kukiza (20,8 proc.). Po intensywnej dwutygodniowej kampanii miała miejsce druga tura. Późnym wieczorem, 24 maja 2015 r. cała Polska poznała sondażowe wyniki wyborów przygotowane przez IPSOS. Zgodnie z nimi Bronisław Komorowski przegrał. Potwierdziły to wyniki podane przez Państwową Komisję Wyborczą. Andrzej Duda zdobył 51,55 proc. głosów, tym samym pokonał urzędującego prezydenta, który uzyskał poparcie na poziomie 48,45 proc. Frekwencja wyniosła 55,34 procent. Czytaj więcej na ten temat w naszym raporcie specjalnym <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-wybory-prezydenckie-2015/" target="_blank">"Wybory prezydenckie 2015" </a> 2. Plan restrukturyzacji kopalń. Protesty górników Rok 2015 rozpoczęliśmy, śledząc wydarzenia na Śląsku. Rząd Ewy Kopacz przygotował program naprawczy dla polskiego górnictwa, zakładający jego głęboką restrukturyzację, m.in. likwidację czterech nierentownych kopalń największej górniczej firmy w Unii Europejskiej - Kompanii Węglowej. Widmo zmian wzbudziło na Śląsku wielkie emocje. W kilku kopalniach górnicy rozpoczęli akcję protestacyjną. Strajkowano pod ziemią oraz na powierzchni, blokując m.in. tory kolejowe. Związkowcy wielokrotnie podchodzili do negocjacji ze strona rządową. W końcu przystąpiła do nich sama premier Ewa Kopacz. 17 stycznia zawarto porozumienie. Ustalono w nim, że: "nie dojdzie do planowanej likwidacji kopalń Kompanii Węglowej, zamiast tego będą one restrukturyzowane, a niektóre uprzednio podzielone". Część z nich miała przejść, jak powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz, "głęboki proces naprawczy" w Spółce Restrukturyzacji Kopalń (SRK), by potem trafić do inwestorów. 3. Porwanie Mai z Wołczkowa. Po raz pierwszy zadziałał Child Alert 14 kwietnia 2015 r. media błyskawicznie obiegła informacja o porwaniu 10-latniej Mai z Wołczkowa. 31-letni Adrian M. uprowadził dziewczynkę, kiedy wracała ze szkoły. Po otrzymaniu zgłoszenia od rodziców o zaginięciu Mai, policja rozpoczęła intensywne poszukiwania. W akcje zaangażowano ponad stu funkcjonariuszy policji, Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron oraz policyjny śmigłowiec. Dzięki nagraniom z monitoringu, policji udało się ustalić, że za porwaniem stoi młody mężczyzna i to, jakiej marki samochodem się porusza. Dzień po porwaniu funkcjonariusze zatrzymali Adriana M. w Niemczech i uwolnili Maję. Podczas poszukiwań 10-latki po raz pierwszy w Polsce uruchomiono system Child Alert, stosowany w szczególnych i skomplikowanych przypadkach zaginięcia dzieci. Zakłada on jak najszybsze rozpowszechnianie informacji o zaginionym dziecku. Wiadomość o Mai z Wołczkowa trafiła do wszystkich krajów, w których działa procedura Child Alert, między innymi do Portugalii, Francji, Niemiec czy Belgii. Działać zaczęła też bezpłatna linia 995, na którą można było zgłaszać informacje mogące mieć znaczenie dla poszukiwań dziewczynki. W ciągu kilku godzin odebrano 220 zgłoszeń, część z nich pomogła w doprowadzeniu do szczęśliwego finału. 4. Pierwszy w Polsce przeszczep łańcuchowy - Ten przeszczep jest ogromnym sukcesem warszawskich specjalistów oraz polskiej transplantologii - powiedział ówczesny minister zdrowia Marian Zembala o pierwszym w Polsce przeszczepie łańcuchowym nerek, w którym uczestniczył. Skomplikowany zabieg przeprowadzono w czerwcu w Klinice Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie. Przeszczep łańcuchowy został przeprowadzony pomiędzy trzema parami, które wymieniły się między sobą nerkami. Były wśród nich osoby, które chciały zostać dawcami tego narządu dla bliskiej im osoby, ale nie mogły tego zrobić bezpośrednio z powodu niezgodnej grupy krwi lub tzw. niezgodności immunologicznej, czyli występowania przeciwciał anty HLA u biorcy. W ciągu 12 godzin przeprowadzono sześć operacji - trzy polegały na pobraniu nerki, a kolejne trzy na ich wszczepieniu. Ten pionierski przeszczep zakończył się pełnym sukcesem. - Wszyscy operowani pacjenci czują się dobrze - informował wówczas prof. Andrzej Chmura, członek kadry specjalistów. Jak podkreślał prof. Zembala, serii zabiegów dokonał znakomity zespół specjalistów, który przoduje w Polsce w wielu transplantacjach. Więcej na ten temat czytaj <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-zembala-przeszczep-jest-ogromnym-sukcesem,nId,1841085" target="_blank">TUTAJ </a> 5. Referendum ws. JOW. Zdecydowana większość Polaków nie poszła do urn Dzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich, prezydent Bronisław Komorowski zdecydował o podpisaniu postanowienia o zarządzeniu referendum w sprawie JOW-ów, finansowania partii i zasady dotyczącej prawa podatkowego. Głosowanie odbyło się 6 września. Polacy odpowiadali na trzy pytania: 1.Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej? (78,75 proc. głosujących odpowiedziało "TAK") 2.Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa? (Na "NIE" zagłosowało 82,63 proc.) 3.Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika? (Głos na "TAK" oddało 94,51 procent głosujących) Frekwencja była druzgocąco niska. Głosować poszło 7,8 proc. Polaków. Dlatego wynik referendum był nieważny. Aby głosowanie było wiążące, frekwencja musiałaby przekroczyć ponad 50 procent. Tak niskiej frekwencji w głosowaniu ogólnokrajowym nigdy dotąd nie odnotowano. - Niedzielne referendum było jednym z najdroższych sondaży w Europie - oceniał zastępca przewodniczącego PKW Wiesław Kozielewicz. Wydano na nie 100 mln zł. O kwestiach związanych z referendum informowaliśmy w raporcie <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-referendum-ws-jow/" target="_blank">"Polacy decydują"</a> 6. Wybory parlamentarne. Triumf Prawa i Sprawiedliwości Wynik, jaki w tegorocznych wyborach parlamentarnych uzyskała Zjednoczona Prawica, politolodzy określali mianem przełomowego. Po raz pierwszy po 1989 roku zwycięska partia mogła stworzyć samodzielny niekoalicyjny rząd. Wyborcy oddawali swoje głosy 25 października. Frekwencja wyniosła 50,92 procent. Głosy rozłożyły się w następujący sposób: PiS uzyskało 37,58 proc., PO - 24,09 proc., Kukiz’15 - 8,81 proc. Do Sejmu weszła także Nowoczesna z wynikiem 7,6 proc. i PSL - 5,13 proc. Poza parlamentem znalazła się Zjednoczona Lewica, która jako koalicja musiała przekroczyć 8 proc. próg wyborczy, a także partia KORWiN i partia Razem. Zwycięska partia sformowała rząd, którego premierem została twarz kampanii i wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości - Beata Szydło. Więcej informacji na ten temat w naszym raporcie specjalnym <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-wybory-parlamentarne-2015/" target="_blank">"Wybory parlamentarne 2015" </a> 7. Rząd reguluje kwestię in vitro 1 listopada weszła w życie ustawa regulująca kwestię in vitro. Pozwoliła na korzystanie z procedury in vitro małżeństwom oraz osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Leczenie niepłodności w drodze procedury in vitro może być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia prowadzonych przez okres co najmniej roku. Wcześniej, i bez wyczerpania innych metod, będzie można ją zastosować, jeżeli nie jest możliwe uzyskanie ciąży innym sposobem. Rządowy projekt wprowadził również finansowanie procedury z publicznych pieniędzy. Przyjęcie projektu ustawy autorstwa PO poprzedziła długa i burzliwa debata. Najpierw w Sejmie, a potem w Senacie. Największymi jej przeciwnikami byli wówczas politycy PiS. Po dojściu do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego, resort zdrowia, wysuwając między innymi argument finansowy, zmienił priorytety i ogłosił koniec refundowania programu in vitro. "Problem leczenia niepłodności nie może być sprowadzany tylko do tej procedury, bo nie jest jedyną, jaką można zastosować. Ona oczywiście jest legalna, ustawa obowiązuje. Mówimy tylko o programie finansowanym ze środków publicznych za setki milionów złotych, na który nas nie stać" - argumentował podczas konferencji prasowej minister Konstanty Radziwiłł. Czytaj więcej na ten temat <a href="https://wydarzenia.interia.pl/tylko-u-nas/news-koniec-refundacji-in-vitro-program-stal-sie-ofiara-osmiu-lat,nId,1934990" target="_blank">TUTAJ</a> 8. Chirurdzy z Krakowa przyszyli 24-latkowi obie dłonie - Musieliśmy walczyć z czasem, działać szybko i precyzyjnie - mówiła podczas konferencji prasowej dr Anna Chrapusta, ordynator Oddziału Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej i Oddziału Oparzeń. Podczas pierwszego dnia pracy maszyna do cięcia blachy odcięła 24-latkowi obie dłonie na wysokości nadgarstków. Lekarze z krakowskiego szpitala im. L. Rydygiera podczas 10 godzinnej operacji przyszyli je na powrót. Przy stole operacyjnym stanęły jednocześnie dwa zespoły chirurgów, anestezjologów, pielęgniarek i instrumentariuszek. Zespolone zostały wszystkie potrzebne ścięgna, tętnice, żyły oraz nerwy: pośrodkowy i łokciowy. - Po tym zabiegu czuję się dobrze. Na drugi dzień już ruszałem palcami - mówił reporterom pan Sylwester. 9. Poszukiwania złotego pociągu Złoty pociąg miał należeć do III Rzeszy i zostać wywieziony z Wrocławia w kierunku Wałbrzycha, do którego jednak nigdy nie dotarł. Legenda głosi, że był on wypełniony kosztownościami i dziełami sztuki zrabowanymi przez Niemców w Polsce i ówczesnym Związku Radzieckim. 18 sierpnia dwóch członków Dolnośląskiej Grupy Badawczej - Piotr Koper i Andreas Richter przekazali władzom miasta Wałbrzych informację, że najprawdopodobniej udało im się zlokalizować legendarny pociąg, podali również szczegóły w tej sprawie. Jako znalazcy, zarezerwowali sobie prawo do 10 proc. z wartości znaleziska. Odkrycie wzbudziło ogromne zainteresowanie mediów nie tylko polskich, ale i zagranicznych. Wałbrzych przeżył turystyczny bum. W okolicach pojawiło się również wiele osób, które na własna rękę próbowały szukać skarbu. Odkrywcy "złotego pociągu" twierdzą, że obiekt znajduje się w skarpie kolejowej w tunelu o szerokości 9 metrów i wysokości 5 metrów. W opozycji do nich stanęli jednak naukowcy z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, badający sprawę zaskakującego odkrycia. - Tunel może jest, ale pociągu nie ma - powiedział na ostatniej konferencji na temat rzekomego odkrycia prof. Janusz Madej z Katedry Geofizyki AGH. 10. Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego 28 grudnia prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS. Jak powiedział, "ta nowela przyczynia się wzmocnienia sytuacji TK". Zdaniem prezydenta, ustawa powinna zakończyć również spór, który toczył się wokół Trybunału. Jego źródło sięga jeszcze rządów Platformy Obywatelskiej. Uchwalona wtedy ustawa o TK dała posłom PO możliwość wyboru pięciu nowych sędziów Trybunału, których kadencje kończyły się w roku 2015 (6 listopada skończyła się kadencja trojga sędziów Trybunału, a 2 i 8 grudnia kończy się dwojga następnych). Choć, jak orzekł w październiku Trybunał, wybór dwóch "grudniowych" sędziów był niezgodny z konstytucją. Jeszcze przed tym orzeczeniem Sejm w nowym składzie wybrał pięciu sędziów (kandydatów PiS), od których prezydent Andrzej Duda przyjął ślubowanie. PiS przygotowało również nowelę ustawy o TK, która po ostrych debatach w Sejmie, a następnie w Senacie została przyjęta większością głosów przez przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy. Nowela ustawy o TK stanowi m.in., że Trybunał co do zasady ma orzekać w pełnym składzie, liczącym co najmniej 13 na 15 sędziów TK (do tej pory pełny skład to co najmniej 9 sędziów). W składzie 7 sędziów mają być badane m.in. skargi konstytucyjne i pytania prawne sądów. Orzeczenia pełnego składu będą zapadać większością 2/3 głosów, a nie - jak dziś - zwykłą. Wątpliwości co do konstytucyjności przyjętych przez parlament przepisów formułowali m.in. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prokurator Generalny, Krajowa Rada Sądownictwa, Naczelna Rada Adwokacka oraz senackie Biuro Legislacyjne.