Według najnowszych danych w kilku atakach w Paryżu zginęło 127 osób. Prawie sto jest w stanie krytycznym. Do zamachu przyznała się organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie. W obliczu tej krwawej tragedii rodzi się pytanie, czy polityka asymilacji muzułmańskich przybyszów w społeczeństwie francuskim okazała się klęską? - Moim zdaniem, trzeba - naturalnie bez popadania w kryteria wyznaniowe jako jedyne wyjaśnienie - wyciągnąć wszystkie wnioski z porażki projektu multikulturalizmu - uważa Roman Graczyk. #PrayForParis - Nie widzę nic niestosownego w modlitwie za laicką Francję w tak dramatycznej dla niej chwili. Inna rzecz to infantylizm różnych celebryckich wpisów na Twitterze i na Facebooku. Mam na myśli dyskurs w rodzaju: ten atak w niczym nie może zmienić naszego (Zachodu) stosunku do świata muzułmańskiego - mówi Graczyk, nawiązując do hasztaga #PrayForParis (modlę się za Paryż), który rozpowszechnił się w mediach społecznościowych po tragicznych wydarzeniach w stolicy Francji. Swoje posty oznaczyło nim wielu celebrytów, m.in. Kim Kardashian West, David Beckham, Justin Bieber. - To jest wojna. Nie możemy dalej udawać, że wystarczy przyjąć u siebie ludzi innej kultury, a oni automatycznie przyjmą nasze wartości. To tak nie działa. Niestety - podsumowuje. JT