77-letni George Pittman opiekował się swoją żoną przez kilka tygodni. Jakiś czas temu kobieta została przyjęta do szpitala z poważnymi trudnościami z oddychaniem. Miała raka płuc. Mężczyzna cały czas czuwał przy swojej żonie i nie opuszczał jej nawet na krok, choć sam był poważnie chory. Kiedy Pat zmarła, minęło zaledwie 21 godzin i George także już nie żył. Jego tętniak pękł. - Razem spędzili całe swoje życie i byli nierozłączni. Myślę, że właśnie w taki sposób chcieli umrzeć - mówi córka pary w rozmowie z mirror.co.uk. - Tata zmarł, bo śmierć mamy złamała mu serce - dodaje. Para była małżeństwem przez 55 lat, mieli piątkę dzieci.