Stanisław Obirek - były jezuita, Tadeusz Bartoś - były dominikanin i ostatnio prof. Tomasz Węcławski - ich odejście z Kościoła było szokiem zarówno dla duchownych, jak i opinii publicznej. Ale to nie odosobnione przypadki. Jak podaje "Życie Warszawy" około 20 proc. księży porzuca kapłaństwo. Jeszcze więcej osób, bo 48-58 proc., opuszcza seminaria duchowne. Dane nie są dokładne, bo kościelni hierarchowie uznają fakt rezygnacji z kapłaństwa za sprawę wstydliwą i nie chcą ujawniać statystyk. I co dalej? Na publiczne rozstanie z Kościołem decyduje się niewielu duchownych. Najczęściej księża odchodzą po cichu, bez medialnego szumu, ale też bez wsparcia kogokolwiek. Wyklęci przez byłych współbraci w kapłaństwie, często także przez swoje rodziny, starają się ułożyć swoje życie na nowo. Przeważnie przenoszą się setki kilometrów od miejsca swojej posługi, tam, gdzie nikt ich nie zna i nie będzie wytykać palcami. Nie jest to proste, bo nagle zostają bez niczego - pieniędzy, pracy, mieszkania. Znalezienie nowego zatrudnienia to nie lada wyczyn. Posiadając przeważnie tylko wykształcenie teologiczne nie mogą się odnaleźć na dzisiejszym rynku pracy. Uczyć religii w szkole też nie mogą, bo do tego potrzebna jest misja kanoniczna (odpowiednie skierowanie wydane przez biskupa), której byli księża w Polsce nie otrzymują. Uciec przed samotnością Zdecydowana większość księży odchodzi z Kościoła, bo się zakochali, bo nie chcą być sami, bo chcą stworzyć prawdziwą rodzinę. Najgorszy jest strach przed samotnością. Kiedy pojawiają się problemy, a nie ma kto wysłuchać, pocieszyć wtedy o zwątpienie jest bardzo łatwo. I to najczęściej wtedy u boku księdza pojawia się kobieta. Księża narzekają, że w seminarium nikt ich nie uczy, jak radzić sobie z takimi sytuacjami. Kobieta jest w seminarium tematem tabu, o tym po prostu lepiej nic nie mówić. A jeśli już ktoś powie, to oskarżany jest o kryzys wiary i powołania. Byli księża przez całe życie czują ciężar swojej decyzji. Ci, którzy nie chcą całkowicie zrywać Kościołem i tak skazani są na porażkę. Jeśli bowiem nie dostaną dyspensy (a dostaje ją zaledwie 9 proc. byłych księży) nie mogą przystępować do sakramentów. Nie mogą wziąć ślubu kościelnego, przystępować do spowiedzi i komunii.