Dariusz Jaroń, Interia: Jakie siły ścierają się obecnie w Syrii? Dr Wojciech Szewko: W bardzo dużym uproszczeniu: z jednej strony jest to armia rządowa wspierana przez rodzaj paramilitarnych sił rezerwowych, z drugiej Wolna Armia Syryjska. Jej trzon stanowią dezerterzy z armii Baszara al-Assada, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo na początku rewolucji. - Sojusznikami strony rządowej są jednostki libańskiego Hezbollahu, kilkunastu irackich milicji - m.in Kataib Hezbollah, Kataib Imam Ali, Saraya al Mukhtar z Bahrajnu, Ansar Allah z Jemenu, Liwa Fatimyoon z Afganistanu czy Armia Wyzwolenia <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-palestyna,gsbi,2665" title="Palestyny" target="_blank">Palestyny</a>. Obecne są także jednostki Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, chociaż Iran nazywa ich doradcami. - Ponadto w Syrii działa zbrojnie kilkadziesiąt organizacji dżihadu, jawnie sponsorowanych przez Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie, jednostki ochotników tureckich. Są też duże jednostki emigrantów z Kaukazu, Maroka czy Arabii Saudyjskiej. Z Assadem walczy też Harakat Jabhat al Nusra, zwana w skrócie "Nusra", czyli oficjalna Al-Kaida w Syrii. W jakim stopniu w Syrii chodzi o zwalczanie Państwa Islamskiego? - Państwo Islamskie jest zwalczane przy okazji i nie stanowi priorytetu dla żadnej ze stron. Należy pamiętać, że dominium IS to stosunkowo mało zaludnione i stosunkowo jednolite religijnie terytoria na wschodzie kraju. Dopiero ekspansja IS na zachód i północ spowodowała, że walka z ugrupowaniem zaczęła stanowić priorytet dla Assada i rebeliantów. - Wcześniej ekspansja Państwa Islamskiego skupiała się na roponośnych polach we wschodniej i centralnej Syrii oraz na zabezpieczeniu granicy z Turcją i walce z kurdyjską partyzantką na północy. "Coraz mniej idzie o Syrię w Syrii" - napisał na Twitterze gen. Stanisław Koziej, a prezydent Francji Francois Hollande wprost ostrzegł przed wojną Rosji z Turcją. Jak pan ocenia prawdopodobieństwo takiego konfliktu? - Prawdopodobieństwo konfliktu Rosji i Turcji w Syrii wciąż jest realne. Jeśli państwa NATO otwarcie wysyłają sygnał, że w przypadku agresji Turcji na Syrię nie będzie miał zastosowania art. 5 traktatu waszyngtońskiego, to nie jest to wypowiedź przypadkowa. Tak jak przypadkowe nie były komentarze <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-dmitrij-miedwiediew,gsbi,1381" title="Dmitrija Miedwiediewa" target="_blank">Dmitrija Miedwiediewa</a> w Monachium o perspektywie III wojny światowej. - Rozmowa Recepa Tayyipa Erdogana z Barackiem Obamą oraz sygnały z Luksemburga i Berlina o potencjalnym niezaangażowaniu się NATO wstrzymały tureckie wkroczenie do Syrii. Nie wiadomo tylko, na jak długo. Jakie byłyby konsekwencje ewentualnego starcia Rosji z Turcją? - NATO wyszłoby z takiego starcia poważnie osłabione politycznie. Samotnie walczący z Rosja członek Sojuszu byłby przejawem jego słabości. Z drugiej strony członkostwo w NATO nie może być carte blanche dla państwa - agresora, łamiącego Kartę Narodów Zjednoczonych. Rezultatu militarnego nie sposób przewidzieć, ale raczej trudno wyobrazić sobie czołgi tureckie pod Moskwą. Łatwo natomiast - w Damaszku. Wspomniany już prezydent Francji wezwał do wspólnego wysiłku Zachodu i Rosji na rzecz pokoju w Syrii. Czy przy różnicy interesów Zachodu, Rosji i Turcji jest to realne? - Zachód nie ma jednolitych interesów wobec Syrii i konfliktu. Niemcy chcą, żeby przestali przybywać do nich emigranci, ale nie godzą się na szykowaną przez Erdogana masakrę Kurdów w północnej Syrii. - Francja chce usunięcia Assada i utrzymania interesów wartych 25 miliardów dolarów z Arabią Saudyjską - chociaż w ubiegłym tygodniu straciła trzy miliardy USD na anulowaniu umowy z Libanem i Rijadem - ale też chce normalizacji stosunków z Rosją, na których zarobi więcej niż z Saudyjczykami. Paryż nie godzi się również na masakrowanie Kurdów. - Stany Zjednoczone chcą przede wszystkim pokoju w Syrii, bo bez niego nie doprowadzą do zwycięstwa w Iraku. Za wszelką cenę USA chcą przy tym uniknąć wysłania do Syrii wojsk lądowych. - Wysiłki na rzecz pokoju będą podejmowane nadal, ale zbyt wiele jest sprzecznych interesów w Syrii, i to państw, na które <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a>, Stany Zjednoczone i Rosja mają - jak się okazuje - marginalny wpływ. Dlaczego Syria stała się tak ważna z geopolitycznego punktu widzenia? - Ponieważ na terytorium Syrii toczy się dziś nie jeden, ale kilkanaście konfliktów peryferyjnych. Wyobraźmy sobie, że w Wietnamie nie byłoby dwóch, tylko 9-10 graczy. W dodatku realizujących swoje własne wizje i interesy. Polska powinna się angażować w konflikt w Syrii? Padła deklaracja o wysłaniu - w celach rozpoznawczych - czterech naszych samolotów F-16. - Udział Polski będzie uzasadniony tylko pod jednym warunkiem. Jeżeli rząd będzie potrafił wyraźnie nazwać i uzasadnić nasz interes - polityczny, gospodarczy, wojskowy - w zaangażowaniu się w ten konflikt. Wszyscy inni uczestnicy potrafią to zrobić, ich zaangażowanie w Syrii ma charakter w pełni świadomy. *** Rosja i USA ogłosiły porozumienie ws. wstrzymaniu działań zbrojnych w Syrii. Na warunki, mającego obowiązywać od 27 lutego zawieszenia broni zgodziły się władze tego kraju. Ustalenia nie będą dotyczyć operacji przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) i Frontowi al-Nusra i innym organizacjom terrorystycznym powiązanym z Al-Kaidą. Dowiedz się więcej: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news-syria-zgoda-wladz-na-wstrzymanie-dzialan-zbrojnych,nId,2149761" target="_blank">Syria: Zgoda władz na zatrzymanie działań zbrojnych</a>